Nasza wyobraźnia potrafi naprawdę wiele. „Opowieści niesamowite” – recenzja ebooka

-

Przyznaję się bez bicia, że dość rzadko sięgam po opowiadania. Wielu czytelników ma problem z długością tych historii, przez nią akcja rozwija się szybko, nie do końca da się zżyć z głównymi bohaterami i nim się obejrzymy, opowieść się kończy. Ja jednak nie posiadam z tym najmniejszego kłopotu. Od czasu do czasu potrzebuję sięgnąć właśnie po taką formę literacką, kiedy nie chcę zbyt długo czekać na rozwiązanie historii. Opowiadania stworzone przez Marcina Rusnaka pokazują, że nawet nasze życia są pełne  tajemnic, niekiedy bardzo trudnych do odgadnięcia czy wyjaśnienia. Wciągają, zaskakują i wrzucają czytelnika w kipiel, która będzie nim targać i rzucać, dopóki ten nie skończy lektury. Co w nich jest takiego wyjątkowego?
 Z czym to się je…

Postanowiłam, że najpierw przybliżę wam pokrótce każdą z historii przedstawionych w antologii, a później zamieszczę jeszcze ogólne podsumowanie. Zacznijmy od tego, że w zbiorze tym znajduje się trzynaście opowiadań (nie jestem przesądna!) i od razu trzeba zapewnić, że dla autora ta liczba stanowi z pewnością symbol szczęścia. Podzielono go natomiast na trzy księgi – Księgę Końca, o niej sam twórca powiedział, że umieścił ją na początku książki na przekór innym, żeby coś było oryginalnego; Księgę Magii oraz Księgę Strachu, która chyba ze wszystkich najbardziej przypadła mi do gustu. No to zacznijmy tę podróż!

Tajemnicze zniknięcie

Pierwsze opowiadanie czytało się całkiem przyjemnie, wszystko jakby grało i było idealnie dopracowane, jednak… Jakoś za bardzo mnie nie wciągnęło. Głównymi bohaterami historii są Blaze oraz jego pan, Helion. Od razu skojarzyli mi się z Sherlockiem Holmesem i doktorem Watsonem. Podobne zachowania, podejście do różnych spraw i specyficzne oraz dość dziwaczne podejście do każdego śledztwa z osobna. Bohaterowie „zabawiają się” w dość intrygujący sposób – Blaze’owi podawane są po kolei przeróżne trucizny, a ten odgaduje, z czym ma do czynienia. O dziwo, idzie mu naprawdę dobrze, żeby nie powiedzieć, że świetnie. Ich rozmowy można porównać do tych prowadzonych przez Watsona i Holmesa. Lecz sielanka i przyjemna atmosfera nie trwają długo. Z wizytą przychodzi niejaki Desmond Aiksen, który twierdzi, że ma niecierpiącą zwłoki sprawę – zaginął Benedict Constantine, słynny malarz. Od tego momentu akcja idzie dość szybko, chociaż nie na tyle, bym czytała całość z zapartym tchem. Natrafiłam jedynie na dwa błędy, więc wynika z tego, że korektorzy wykonali naprawdę dobrą robotę.

Gdy zostajesz zupełnie sam…

Z początku to opowiadanie nie wydawało mi się interesujące z jednego prostego powodu  – były tylko opisy, kolejne opisy i potem jeszcze trochę więcej… opisów! Borze szumiący, jak ja tego nienawidzę. Do dziś pamiętam szkolne czasy i lektury. Te, w których były opisy przyrody, uczuć, dosłownie wszystkiego, omijałam szerokim łukiem. Siłą rzeczy nie zostało mi zbyt wiele do przeczytania. Ale wracając do tematu… Początkowo podchodziłam do lektury jak pies do jeża… Ostrożnie, byłam gotowa do ewakuacji, ucieczki. Jednak z każdym kolejnym zdaniem, łapałam się na tym, że czytanie tego opowiadania sprawia mi przyjemność i to coraz większą! Byłam ciekawa, co wydarzy się pod koniec, trzymałam mocno kciuki za główną bohaterkę. Bo fabuła opiera się na tym, że młoda dziewczyna zostaje zupełnie sama na Ziemi. A przynajmniej myśli, że jest tylko ona jedna. Któregoś dnia trafia na chatkę, a w niej na działające radio. I właśnie w nim słyszy dość specyficzną audycję –Kołysankę dla umarłych. Chłopak po drugiej stronie radia też nie wie, czy ma dla kogo ją prowadzić, ale nie przestaje tego robić. I dziewczyna postanawia go odnaleźć. Oczywiście po drodze muszą ją spotkać mrożące krew w żyłach przygody, także rozczarowanie… Czy odnalazła chłopaka? Musicie sami przeczytać tę historię, by się o tym przekonać. Dodam jeszcze tylko tyle, że opowieść ta idealnie pokazuje to, że każdy z nas potrzebuje kontaktu z drugą istotą, chociażby od czasu do czasu.

W pogoni za… miłością?

Z początku to opowiadanie wywarło na mnie dość negatywne odczucia. Co można sobie pomyśleć o człowieku, żyjącym w świecie, w którym wszystko można sprzedać, nawet różne paskudne choroby, a poza tym cała jego wyprawa związana jest z pogonią za ukochaną? Dość przygnębiające, prawda? Ale nadal czytałam wytrwale, ponieważ zżerała mnie ciekawość, co z tego wszystkiego wyniknie, jak rozwinie się akcja, no cóż, liczyłam na happy end. Pomimo tego, że początek został naprawdę strasznie rozwleczony, dłużył mi się, to brnęłam dalej, bowiem miałam nadzieję, iż odnajdę tutaj ukryte jakieś drugie dno przesłania. I nie zawiodłam się! Koniec wbił mnie w fotel i zmusił do głębszego i dłuższego rozmyślania nad treścią. Idealnie ukazano w nim to, do czego jesteśmy tak naprawdę zdolni, gdy się w kimś zakochamy. Chociaż ja walnęłabym głównego bohatera mocno w głowę i powiedziała, że tego kwiatu jest pół światu i z pewnością znalazłby kobietę, która bardziej doceniłaby jego miłość oraz czyny.

Wycieczka do obcych

To historia małego chłopca, który przygotowuje się do pielgrzymki. Tak, z początku sądziłam, że ta opowieść będzie tchnęła duchem religijności, więc nastawiłam się na to, że mnie za bardzo nie wciągnie. Jednak to, co stworzył autor… Cudo! Serio, nie spodziewałam się czegoś takiego. W intrygujący sposób ukazuje, że to, co jest nam obce, dla innych może stanowić codzienność. Bo to nie była taka zwykła pielgrzymka, o nie. Historia miała na celu pokazanie, że chociaż różnimy się między sobą (wyglądem, charakterem…), to jednak stanowimy jedność, fizjologicznie jesteśmy tacy sami i powinnyśmy się szanować i wzajemnie wspierać. I mimo tego, że opowieść okazała się naprawdę krótka, to dostarczała wiele mądrości i skrajnych emocji. A dialog na zakończenie – napiszę tylko tyle, że dawał mocno do myślenia.

Walka z…

To krótka historia, nie zajęła nawet dwóch stron. A jednak pokazała, na czym polega walka, że dla kogoś codziennie przychodzi koniec, iż ktoś się rodzi, a ktoś inny umiera. Że wszyscy ludzie każdorazowo toczą przeróżne walki, czasem odnoszą zwycięstwo, a czasem ponoszą klęskę. Więcej tutaj nie trzeba pisać.

Przygody czarodzieja

Filip Saggo trafia do pewnego zajazdu. Jeszcze nie wie, że będzie musiał walczyć o życie. Cieszy się, iż znalazł schronienie przed ulewnym deszczem i że dostał jadło. Jednak następnego dnia zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a on nie może się oprzeć pokusie, dowiedzenia się, jakie są przyczyny wydarzeń, zżera go ciekawość. Schodzi do piwnicy, a tam odkrywa straszliwą tajemnicę skrywaną przez oberżystę i jego żonę. Czy uda mu się wyjść z tej opresji cało? Pierwsze opowiadanie z Księgi Magii i już tak mnie wciągnęło. Praktycznie nie mogłam się oderwać od czytania, dopóki nie dotarłam do końca. Akcja, lekki styl, świetnie zarysowani bohaterowie – czego chcieć więcej, prawda? Prawdopodobnie jedynie tego, że na podstawie owego opowiadania można by stworzyć osobną książkę, myślę, że byłaby świetna. Ta historia przypadła mi do gustu także dlatego, iż uwielbiam czytać o czarodziejach, magii i trzymających w napięciu przygodach magów. Zadziwiło mnie zakończenie, bowiem to, co z początku wydawało się być opętaniem, okazało się czymś zupełnie innym.

Gdy nie znamy uczuć innych

Kolejna króciutka historia, która zajęła ze dwie strony, a okazała się ona przesycona tyloma uczuciami (miłością, niepewnością…). Niekiedy dzieje się właśnie tak jak tutaj – nie wiemy, że ktoś do nas wzdycha, chociaż sami też jesteśmy w nim zakochani, i tylko sobie wyobrażamy, jakby to było, gdybyśmy stanowili parę. Czasem pomaga nam los, łut szczęścia, ale częściej żyjemy w tej niepewności do końca naszych dni.

Aladyn, ale jakiś taki inny

Jedno z moich ulubionych opowiadań z tego zbioru. Farid to chłopak, który pochodzi ze zwykłej rodziny. Życie nieźle go pokiereszowało, bohater zajmuje się tkaniem przepięknych dywanów i naprawdę może się poszczycić niezwykłym darem. Zakochuje się w Khandan, przepięknej córce satrapy. Młodzi skrzętnie ukrywają swoją miłość, jednak ojciec dziewczyny szybko się orientuje, co się święci. Wyznacza więc zadanie – kto przyniesie mu latający dywan, ten zdobędzie rękę Khandan. Farid przeżyje mnóstwo przygód, czasem również tych mniej przyjemnych. Jednak dzielnie prze do przodu… Czytelnik może się trochę pogubić, bowiem teraźniejszość przeplata się z przeszłymi wydarzeniami. Ale dzięki temu dowiadujemy się, jak wyglądało życie młodego chłopaka przed poznaniem Khandan i przed zakochaniem się w niej. Dobrze mi się czytało tę historię, nie spodziewałam się, że wywoła ona aż tak wiele emocji, iż do tego stopnia będę kibicować Faridowi, by los mu sprzyjał i wszystko układało się po jego myśli. Ta opowieść uczy, że jeżeli tylko masz u swojego boku cudownych ludzi, którzy darzą cię szczerą miłością i oddaniem, to twoje życie nabierze zupełnie nowego sensu, bez względu na to, ilu na swej drodze spotkasz wrogów.

Zwierzęce zabawy

Opowiadanie to niesie ze sobą jedną ważną przesłankę – że nigdy nie wiesz, kiedy dosięgnie cię strzała Amora. Nasz bohater, Okocha, zakochuje się w dziewczynce, której całą rodzinę zwą Kredziarzami. Protagonista także wcześniej bał się dziewczynki. Jednak po spotkaniu stwierdził, że nie jest ona taka zła. Bohaterka zapoznała go z przepiękną legendą o tym, jak to ptaki stały się królami przestworzy. Opowieść była przesycona emocjami, bólem, smutkiem i samotnością. Łatwo tutaj zauważyć, że niekiedy miłość bywa silniejsza niż najtwardsze mury, iż mimo upływu lat, czasem zwyczajnie nie da się jej wyplenić z serca, bowiem ona się już tam mocno zakorzeniła. Co gorsza, nie ma także sposobu na to, aby usunąć ją z umysłu zakochanego człowieka, a ten jest zdolny uczynić dosłownie wszystko dla swojej drugiej połówki.

Tajemnice zakonników

Evelyn, młoda policjantka, dostaje wezwanie do pewnego klasztoru w Yelland, w którym jeden z zakonników popełnił samobójstwo. Na miejscu zdarzenia zjawia się także jego kuzyn, odwiedzający go na kilka dni. Wszystko z początku wydaje się być zwykłym śledztwem, jednak z czasem na jaw wychodzą coraz dziwniejsze fakty. Kim tak naprawdę jest Evelyn? Dlaczego zakonnik nie wytrzymał i rzucił się z okna? Co się dzieje w tym klasztorze? Przyznam szczerze, że tę historię czytałam dosłownie z wypiekami na twarzy. Nie mogłam się doczekać rozwiązania brutalnej tajemnicy, wszystko przeżywałam wraz z bohaterami. Jestem pod wrażeniem, że autor wymyślił taką cudowną fabułę i powtórzę się z opinią, ale z tego również mogłaby powstać świetna, oddzielna książka. A wiecie, z czym skojarzyło mi się to opowiadanie? Z filmem Kształt wody. Ale to jedynie ze względu na tajemniczą istotę pojawiającą się w opowieści. Oczywiście te dwie historie mają zupełnie inny charakter – w tym opowiadaniu dominują wątki tragiczne, zaś w filmie romans, i to z happy endem.

Każdy jest niewolnikiem swojego piekła

Ponownie mamy do czynienia z krótką opowieścią, jednak bardzo pouczającą. Jeden fragment ukazuje mężczyznę na pustyni, któremu się zdaje, że widzi cień swojej ukochanej. Jest przeświadczony, że już nie żyje, ale jednak raduje go myśl, iż zdołał uratować miłość swojego życia. Drugi fragment ukazuje kobietę w szpitalnej sali, która siedzi przy nieprzytomnym partnerze. Zdaje sobie sprawę, że ten będzie miał wyrzuty sumienia, że może za późno zareagował na zbliżające się zagrożenie… Każdy z bohaterów przeżywa katusze. Dla mężczyzny piekłem jest gorąca pustynia, bowiem tam wyjechali i mieli dobrze się bawić, a dla kobiety sala szpitalna, w której przebywa jej ukochany. O jego życie przyszło się jej modlić każdego dnia. Przepiękna puenta na koniec.

Świecąca skrzyneczka

Ta opowieść skojarzyła mi się z przeróżnymi horrorami, w których w skrzyneczkach czy walizkach znajdują się przeklęte przedmioty. Na myśl przychodziły mi także filmy przygodowe, gdzie główni bohaterowie odnajdywali starożytne artefakty. Z początku historia wydawała się zwyczajna, jednak od pewnego momentu, wtedy, kiedy zaczęły dziać się przerażające rzeczy, lektura przyspieszyła. W świetny i umiejętny sposób została tu pokazana ludzka natura. Bohater odnajduje tajemniczą i ozdobną skrzyneczkę, która jest pusta. Nieświadomy niczego stawia ją u siebie w domu. Nagle zaczynają się dziać przerażające rzeczy. Nie od dziś wiadomo, że kiedy spotyka nas coś dobrego, kiedy coś dostajemy, to z czasem chcemy więcej i więcej. Ale nic nie jest za darmo. Za wszystko przyjdzie nam kiedyś zapłacić. Niestety bohater tej opowieści musiał ponieść straszliwą cenę, jakiej nikt z nas by nie chciał świadczyć.

Kto jest autorem, a kto bohaterem?

Ostatnia historia. Uwielbiam Holmesa, podobnie jak samego autora, który powołał go do życia, lecz to opowiadanie wydaje się mi najsmutniejsze ze wszystkich tu zebranych. Doyle słyszy głosy. To Holmes podaje się za twórcę i chce o nim napisać książkę. Popularny autor zaczyna coraz mocniej się nad tym wszystkim zastanawiać – może faktycznie to Sherlock ma rację? Odwiedza go także pewien doktor, który od razu skojarzył mi się z Watsonem, naszemu protagoniście zresztą też. Od tego wszystkiego dostaje jeszcze większego mętliku w głowie. Opowieść trochę zagmatwana, trochę ukazująca, że bohaterowie stworzeni przez pisarzy również chcą żyć. Ale jakoś całość nie przypadła mi do gustu, może po prostu nie ten czas na czytanie tego typu historii.

Porywająca lektura

Podsumowując, mogę jedynie napisać, że ten zbiorek opowiadań jest niesamowity. I będę to powtarzać każdemu, kto mnie o to zapyta. Temu, kto nie zapyta, też. Myślę, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie, bowiem historie są różnorodne, intrygujące i podejmują przeróżne tematy. Czyta się przyjemnie, lekko i co najważniejsze szybko. Wartka akcja, świetnie zarysowani bohaterowie, przyjemny styl autora, klimatyczna okładka – czego chcieć więcej? Myślę, że jedynie tego, by z niektórych opowiadań stworzyć osobne historie, powieści.

Nasza wyobraźnia potrafi naprawdę wiele. „Opowieści niesamowite” – recenzja ebooka

 

 

Tytuł: Opowieści niesamowite
Autor: Marcin Rusnak
Wydawnictwo: Fantazmaty
Rozmiar pliku: 2,25 MB
ISBN: Nieznany

Paulina Korek
Paulina Korekhttp://zaczytanapanna.blogspot.com
Bez pamięci oddała się czytaniu książek. Zadowoli ją dosłownie każdy gatunek, byle tylko treść była wciągająca. Nie oznacza to wcale, że nie ma swoich ulubionych gatunków. Należą do nich: kryminały, thrillery, romanse, erotyki, horrory. Po skandynawskich autorów sięga już w ciemno. Oprócz literatury jej pasjami są także filmy, zwierzęta, podróże oraz odwiedzanie wszelkich wydarzeń z tym związanych. W przyszłości chciałaby napisać własną książkę.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu