Najlepsze filmy 2018

-

Po Najlepszych horrorach 2018, Najgorszych horrorach 2018 i Najgorszych filmach 2018, przyszła pora na produkcje, które cieszyły się lepszymi ocenami. A przynajmniej w opinii naszych redaktorów, którzy zebrali dla Was perełki z minionego roku. Koniecznie sprawdźcie listę, żeby nie przegapić żadnego z tych tytułów. Dlaczego? Tego dowiecie się z poniższego zestawienia. A może widzieliście już wszystkie?
Avengers: Wojna bez granic (reż. Anthony Russo, Joe Russo)

Avengers: Wojna bez granic siał spustoszenie w światowym boxoffice’ie niczym Thanos miażdżący różnych oponentów. Ten film musiał znaleźć się w zestawieniu najlepszych produkcji wydanych w 2018 roku choćby ze względu na jego wpływ na popkulturę i to, co działo się wokół. Memów było tyle co midichlorianów u Anakina, do dziś ludzie w grupach na Facebooku chwalą się rzeczami związanymi z produkcją Joe i Anthony’ego Ruso, a pstryknięcie palcami dla wielu nie będzie już takie samo. Ponadto wydarzenia ukazane na dużym ekranie były lepszym crossoverem niż połączenie sił przez Stoyę i Sashę Gray. Każdy, kto interesuje się komiksowym światkiem powinien zobaczyć co zgotowali scenarzyści. Jeśli ktoś uważa się za fana Marvela i produkcji z tej stajni, to nie musi czytać żadnych poleceń, bo widział już Infinity War nawet kilka razy. Szczerze? Nie byłem w kinie, gdy Thor, Iron Man, Kapitan Ameryka i reszta tam królowali, ale tak mi to ciążyło, że nadrobiłem zaległość. Jeśli czujesz łaskotanie z tyłu głowy, to już znasz powód. To trzeba zobaczyć. – Arto

Deadpool 2 (reż. David Leitch)

Nieczęsto (łagodnie rzecz ujmując) druga część filmu dorównuje pierwszej. Zdarzają się wszak f-word wyjątki. Do ścisłej czołówki należy „Deadpool 2”, który – podobnie jak część pierwsza – łamie chyba wszystkie stereotypy hero movie, a do tego – znów… zaskakuje. Po całości.

Genialna czołówka (płacze ze śmiechu niejeden fan Jamesa Bonda), początek wołający o pomstę do boga wojny (bo jakże tak można? ki ciul to wymyślił?), potem paru przyjaciół (friend zone w najlepszym wydaniu) i kilka fałszywych ruchów (któż nie błądzi w imię sprawiedliwości?) i zgraja bohaterów (którzy powodują zwichnięcie szczęki) oraz najlepsze ever sceny „po napisach”.

Świetne (jak zwykle) cameo nieodżałowanego Stana Lee, fantastyczna Zazie Beetz w roli Domino, Vanessa ze snów nie tylko każdego faceta (Morena Baccarin) i jak zwykle genialny Ryan Reynolds, który do tej roli po prostu się urodził (po co komu Oscar, jak wygrywa się ludzi?). I niezapomniana piosenka Dolly Parton, które teraz będzie podwójnie niezapomniana..

Najlepsze kino familijne. Nie tylko ubiegłego roku. – Anka K. Misztal

Spider-Man Uniwersum (reż. Bob Persichetti, Peter Ramsey, Rodney Rothman)

Spider-Man Uniwersum z powodzeniem może uchodzić za jeden z najlepszych filmów zaprezentowanych w 2018 roku, a nawet na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Tytułowym człowiekiem pająkiem jest Miles Morales, co może zaskoczyć laików nieznających komiksowy świat Marvela, ale bez obaw! Bohaterów z insektem na piersi jest tu aż kilku, z Peterem Parkerem na czele, a każdy z nich jest niesamowicie wyrazisty, interesujący, a przede wszystkim dostaje na ekranie tyle czasu, aby widz się z nim zapoznał. Nikt nie zostaje pominięty. Azjatycka Peni Parker, Peter Porker (Spider-Kwik) czy Spider-Man Noir zaintrygują, zapewnią wartką akcję, a nawet rozbawią.

Twórcy wyważyli walki, dialogi oraz poczucie humoru. Nawet główny antagonista (Kingpin) ma sensowne umotywowanie, co często w innych produkcjach jest traktowane po macoszemu.

Podczas seansu oprócz wybuchów śmiechu mogą pojawić się również łzy, bo głównym wątkiem filmu jest (a jakże!) odpowiedzialność oraz podejmowanie decyzji, które często wiążą się z konsekwencjami wywołującymi smutek.

Oprócz interesującej oprawy graficznej, często zmieniającej styl, co ani trochę się nie gryzie i wygląda spójnie, mocną stroną produkcji jest również ścieżka dźwiękowa. Jedna z piosenek zaprezentowana w dziele o herosach w programie Spotify ma 256 914 694 odtworzeń (Sunflower – Spider-Man: Into the Spider-Verse). To robi wrażenie prawda?

Spider-Man Uniwersum jest dla widza w każdym wieku, a po wyjściu z kina oprócz poczucia dobrze wydanych pieniędzy pojawi się jedna myśl: każdy świat ma swojego Spider-Mana, zatem po upadku należy powstać i walczyć dalej. “Be the Batman” ma konkurencję! – Anka K. Misztal

https://www.youtube.com/watch?v=ZrMfYn-GX6E

Pierwszy człowiek (reż. Damien Chazelle)

Film opowiadający historię Neila Armstronga na długo zostanie w pamięci widzów. A to wszystko za sprawą wykonania. Miks genialnej reżyserii, chwytającej za serce historii, utalentowanych aktorów, fascynujących dźwięków i dopracowanych efektów specjalnych sprawia, że po seansie Pierwszego człowieka wyszłam z kina oszołomiona. Ryan Gosling doskonale sprawdza się w roli powściągliwego Armstronga, a Claire Foy stanowi dla niego idealną przeciwwagę. Ten tytuł to nie hymn pochwalny dla pierwszego człowieka na Księżycu, ale pełna bólu opowieść o problemie radzenia sobie ze stratą, a także historia o przesuwaniu granic, realizacji marzeń i strachu przed nieznanym. Całości dopełnia nie tyle muzyka, co genialnie dobrane dźwięki, które w domowym zaciszu nie zrobią takiego wrażenia, jak w kinie, ale zasługują na szczególną uwagę. Skrzypienie rozszerzającego się metalu, wibrujących przyrządów i śrub w czasie lotu w kosmos, a także przerażająca cisza próżni potęguje odbiór obrazu. Pierwszy człowiek nie aspiruje do bycia drugim Interstellarem czy Grawitacją i z tymi tytułami ma niewiele wspólnego. To zupełnie inny rodzaj filmu, który wprowadził biografie słynnych postaci na nowy poziom. – Adrianna

https://www.youtube.com/watch?v=l2x7jAytyCU

Trzy billboardy za Ebbing, Missouri (reż. Martin McDonagh)

W tym momencie część z bardziej zorientowanych widzów pokręci nosem, tak się bowiem składa, że Trzy billboardy to film, który swoją światową premierę miał w 2017 roku. Tak się jednak składa, że w Polsce wszedł do kin na początku lutego 2018, a zatem może znaleźć się w tym zestawieniu! Co raduje moje serduszko kinomaniaczki, bowiem bez wątpienia jest to produkcja zasługująca na wiele nagród i wyróżnień. Co widać, w końcu ma na koncie dwa Oscary, cztery Złote Globy, zarobił też pięć nagród BAFTA). Okazuje się bowiem, że prosta historia o samotnej matce, której córka została brutalnie zamordowana może porwać wielu widzów. Zwłaszcza, gdy okazuje się, że kobieta postanawia w nietypowy sposób walczyć z opieszałością władz – wynajmuje za bezcen trzy billboardy przy nieuczęszczanej drodze, by umieścić na nich prowokacyjne pytania skierowane do lokalnej policji. To jednak wierzchołek góry lodowej, tak naprawdę ważne są tutaj wszystkie poruszone wątki, każda z postaci ma do odegrania swoją rolę, żadna ze scen nie jest zbędna. Na dodatek całość firmują nazwiska znanych gwiazd: Frances McDormand, Woody Harrelson, Sam Rockwell, Peter Dinklage. Co więcej! Niektóre z postaci były pisane z myślą o konkretnych aktorach, nie zdziwcie się więc temu, że obsada genialnie sprawdza się w swoich rolach! One są skrojone na miarę! A Trzy billboardy za Ebbing, Missouri to coś, co koniecznie musicie zobaczyć! – Martyna (Idris) Halbiniak

Krzysiu, gdzie jesteś? (reż. Marc Forster)

Dawno, dawno temu w Stumilowym Lesie miś o niewielkim rozumku musiał się pożegnać ze swoim opiekunem i zarazem najlepszym przyjacielem. Krzyś dorósł i stał się poważnym mężczyzną, głową rodziny i ojcem, prawdziwym Krzysztofem. Jednak jak pokazuje wspaniały i bardzo ciepły film Krzysiu, gdzie jesteś?, bez przyjaciół nie sposób funkcjonować. Nawet, jeśli jest nim miś uwielbiający miodek, bojący się Prosiaczek, ponury Kłapouchy i rozbrykany Tygrys. Kubuś Puchatek i jego kompania zostali przedstawieni w nietypowy sposób – przypominają bardziej nieco stargane pluszaki niż idealnie, kreskówkowe przytulanki, co dodaje im charakteru. I chociaż film jest niezwykle przewidywalny, to jednak chwyta za serce, dobro triumfuje, Disney’owi udało się uniknąć zbędnego patosu, a widzowi pod koniec seansu kręci się łezka w oku. Film doskonale pokazuje to, co straciliśmy jako dorośli i co jeszcze możemy odzyskać, jeśli tylko otworzymy nasze serca. – Pattyczak

Czarna pantera (reż. Ryan Coogler)

2018 to był bezsprzecznie rok Marvela. A zapoczątkował go jeden z najmocniejszych, najbardziej zapadających w pamięć filmów superbohaterskich ostatnich lat. Black Panther, z obsadą i zespołem za kulisami złożonymi z głównie osób czarnoskórych, głośno mówi o problemach rasowych w USA i na świecie, o dwóch zderzających się filozofiach szukających rozwiązania tych konfliktów: ząb za ząb kontra współpraca i zrozumienie. Ale oczywiście Marvel równa się akcja i humor, nie tylko poważne socjologiczne tematy, i na tym polu nie zawodzi. Wszystkie sceny walk mają niesamowitą choreografię, a reżyseria zapiera dech. Wakanda została przedstawiona jako technologiczny raj pełen świetnych wynalazków i geniuszy. A skoro o nich mowa to Shuri należy się własną miniserial.

Killmonger, Michael B. Jordan, zostanie zapamiętany jako jeden z najlepszych złoli. Jego motywacja przekręcona jest nienawiścią, ale nie można mu nie przyznać racji w pewnych kwestiach.

Black Panther jest świetnie nakręcone, wyreżyserowane (Ryan Coogler!) i zagrane. Zdecydowane jeden z lepszych filmów zeszłego roku. – Diana

Źle się dzieje w El Royale (reż. Drew Goddard)

O tym filmie można by się rozwodzić przez długie godziny. Doborowa obsada, świetnie wykreowane i zagrane postaci, dobrze poprowadzone wątki, intryga i jej związanie, a do tego jeszcze wciągająca historia i zabawa konwencją. To jedna z tych produkcji, po których widz czuje się ukontentowany i spełniony. Do tego trudno napisać coś złego o tym filmie, niektórym może jedynie przeszkadzać jego długość, bo obraz trwa prawie dwie i pół godziny. Każda minuta została jednak odpowiednio wykorzystana. Oby więcej takich filmów! – Katriona

Zabójcze maszyny (reż. Christian Rivers)

Skoro powieść trafiła do zestawienia najlepszych książek 2018, grzechem byłoby nie wspomnieć o jej ekranizacji. Niektórzy nie zostali przez nią porwani, jednak u nas w redakcji przypadła ona do gustu osobom, które się na nią wybrały. Wartka akcja, humor, niesamowite zdjęcia i efekty specjalne. Twórcy filmu postarali się i zaserwowali nam godny obejrzenia film fantastyczny, który zabiera widzów w niesamowitą podróż do świata miast-maszyn. To lekka i przyjemna produkcja, jaka umili niejedno popołudnie. – Katriona

https://www.youtube.com/watch?v=5utVQRSIAYs

Zimna Wojna (reż. Paweł Pawlikowski)

Tego tytułu nie mogło zabraknąć na liście najlepszych filmów 2018 roku. Dzieło Pawła Pawlikowskiego, które zostało obsypane mnóstwem nagród – nie bez powodu. Piękna, poruszająca historia dwójki ludzi, których burzliwy i pełen emocji związek został nam przedstawiony na tle wydarzeń z lat 50. dwudziestego wieku. Tomasz Kot oraz Joanna Kulig, odgrywający role głównych bohaterów, są w tym filmie naprawdę fantastyczni i pokazują, jak uzdolnionymi są aktorami. Do tego wszystko jest okraszone cudowną muzyką, która jeszcze bardziej pozwala widzowi wczuć się w klimat historii o Zuli i Wiktorze. „Zimna wojna” daje nam dowód na to, że polskie kino ma do zaoferowania dużo, dużo więcej niż tylko komedie romantyczne, które swoją nijakością i powtarzalnością potrafią przyprawić kinomana o ból głowy. Jeżeli nie widzieliście jeszcze tego obrazu, to naprawdę nie ma co zwlekać – warto go nadrobić chociażby z tego powodu, że został on nominowany do Oscarów w kategorii „najlepszy film nieanglojęzyczny” i wszyscy krytycy są zgodni, że ma ogromną szansę na wygraną.Karina

Planeta Singli 2 (reż. Sam Akina)

Dwa lata temu Planeta Singli podbiła serca wielu Polaków. Film, który w teorii nie wychodził poza utarte szablony romantycznej komedii osiągnął sukces, który zadziwił nawet samych producentów. Od razu było wiadomo, że powodzenie filmu wygeneruje kolejne części romantycznej historii Ani i Tomka.

Planeta Singli 2 po raz drugi, chyba nawet skuteczniej niż przy pierwszym podejściu udowadnia, że ten gatunek w Polsce może mieć ambicje i nie jest na przegranej pozycji. Film ten to dobra przedświąteczna „przypominajka” o tym, co jest najważniejsze w życiu. Komedia z przesłaniem, a to rzadko się zdarza. Reżyserowi udało się po raz kolejny stworzyć świetną, rześką produkcję, ze sporą fantazją i satyrycznym materiałem świetnej jakości. To inteligente kino, pełne dystansu do otaczającego nas świata. Wszystko okraszone żartami, które spodobają się fanom pierwszej części.

Na sam koniec należy też wspomnieć o świetnie dobranej obsadzie aktorskiej, bez której całe to przedsięwzięcie nie miałoby racji bytu. Maciej Stuhr daje Tomkowi swoją błyskotliwość, wdzięk i dystans do świata. Agnieszka Więdłoch jako Ania jest przekonująca jako skromna panienka i jako rozkrzyczana zołza. Na uwagę zasługuje także duet Tomasza Karolaka i Weroniki Książkiewicz. Perypetie tej dwójki mają siłę rażenia. Właściwie nie ma tutaj przezroczystych postaci. Każda osoba, nawet ta grająca rolę bardzo poboczną, ma swoją dynamikę i przykłada cegiełkę to tego komediowego arcydzieła. Bardzo polecam.Weronika Penar

Ocean’s 8 (reż. Gary Ross)

Może trudno w to uwierzyć, ale to już piąty film cyklu Ocean’s. Pierwsza część serii Ryzykowna gra (Ocean’s 11) z Frankiem Sinatrą, miała premierę w 1960. Cztery dekady później powstał wypełniony gwiazdami (m.in. Clooney, Pitt, Damon) remake klasyka, który doczekał się aż dwóch sequeli. Po jedynastu latach Warner Bros. postanawia odświeżyć zakurzoną serię i prezentuje nam nowy twór – żeńską odpowiedzią na przebój Stevena Soderbergha. Czy warto było czekać na kolejny skok? Owszem, bo otrzymujemy kawał niezobowiązującej, ale bardzo udanej rozrywki na wysokim poziomie.

Nowy Jork, intryga, skok stulecia i brawurowa ucieczka przed wymiarem sprawiedliwości. Tak w dużym skrócie można streścić nowy wakacyjny hit, Ocean’s 8. Bądźmy szczerzy, konstrukcja filmu nie jest ani odkrywcza, ani skomplikowana, jednak przez udany humor i trafione żarty, wprowadza pewien powiew świeżości.

Dostaliśmy film dynamiczny i pełen energii, który z lekkością łączy sensacyjny charakter z komediowym dodatkiem. Technicznie – podobnie jak cała seria – Ocean’s Eight stoi na jak najwyższym poziomie. Nie zależnie od tego, czy mówimy sposobie montażu, czy o przemyślanym prowadzeniu ujęć. Warto też docenić zaskakująco udaną ścieżkę dźwiękową, która wprowadza widza w odpowiedni nastrój. Kobiecej widowni Ocean’s 8 z pewnością do gustu przypadnie też wejście za kulisy elitarnej Met Gali, najbardziej prestiżowej modowej imprezy w Ameryce.

Ocean’s 8 to dobrze skrojona komedia sensacyjna, na wielu poziomach wpisująca się w rozgrywającą się właśnie feministyczną rewolucję kina. Bohaterki filmu Rossa z przytupem rozsadzają podziały na zawody stereotypowo żeńskie i męskie, pokazując, że każda/każdy może być, kim chce.Weronika Penar

Twój Simon (reż. Greg Berlanti)

Twój Simon to bardzo sympatyczny film dla młodzieży, na którym dobrze będą bawić się również dorośli. Tytułowy Simon to nastolatek próbujący ogarnąć dorastanie – z bardzo różnym skutkiem. W dodatku, poza typowym zbiorem problemów, chłopak musi sobie poradzić ze szkolnym prześladowcą, który grozi wyjawieniem całej szkole, że Simon jest gejem.

Polecam oglądanie z paczką oreo i kubkiem kakao! – Anna Kwapiszewska

Narodziny gwiazdy (reż. Bradley Cooper)

To nie jest tak, że ten film nie ma wad, ba! Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że jest momentami przydługi i niektóre wątki zostawia niedomknięte. Ale (a jak wiemy, wszystko co pojawia się przed ale się nie liczy), ładunek emocjonalny jaki niesie ze sobą wynagradza wiele. To jest debiut reżyserski aktora, jednocześnie trzeci reboot, w którym główną rolę gra piosenkarka. Brzmi jak przepis na katastrofę. A ja życzyłabym sobie by w 2019 roku powstawało więcej tak pięknych filmów o miłości, uzależnieniu i muzyce. Mam wrażenie, że Bradley Cooper znalazł nowy sposób na musicale. – Ania Minge

Bohemian Rhapsody (reż. Bryan Singer)

Queen to taki zespół, który zna każdy. Przy ich muzyce da się naprawdę fantastycznie bawić. Dlatego wydaje mi się, że film o tym zespole jest naprawdę niesamowity. Rami Malek, wcielający się w niezwykłego Freddiego Mercurego dał z siebie wszystko, sprawiając, że ta ekranizacja daje nam naprawdę wiele emocji podczas oglądania. Sceny, które widzimy ,są świetnie nakręcone, a połączenie ich z muzyką Queenu daję nam mieszankę, o której nie da się zapomnieć. Osobiście mogę dodać, że podczas seansu da się wiele razy wzruszyć, a nóżka sama tupie w trakcie scen koncertów. Bohemian Rhapsody to film, do którego wiele osób wróci nie raz czy do ze względu na Queen, czy chociażby na emocje i dobrą zabawę podczas oglądania. – Kanashii

Popbookownik
Popbookownik
Britney była królową popu, a my jesteśmy królowymi i królami popkultury. Nowa recenzja, artykuł czy świeży news? Ups! Zrobiliśmy to znowu! Nie mamy swojego Timberlake’a, ale za to możemy pochwalić się tekstami, które są równie atrakcyjne.

Inne artykuły tego redaktora

1 komentarz

Popularne w tym tygodniu