Bardzo poprawna superbohaterka w MCU. „Ms. Marvel” — recenzja serialu

-

Marvel Studios nie próżnuje i wypuszcza kolejne seriale. Do swojego szerokiego wachlarza superbohaterów, dokłada kolejnych — czy to jeszcze coś ciekawego czy tylko odcinanie kuponów od rozrastającego się MCU? I ile tego całego Marvela jest w Disney? Bo chwilami mam wrażenie, że to tylko rozmienianie się na drobne.

Ms. Marvel był wyczekiwanym serialem z bardzo wielu powodów — jednym z tych najczęściej pojawiających się w dyskusjach było pochodzenie tytułowej bohaterki. I na nim skupię się w późniejszej części tej recenzji. Ja zainteresowałam się tym projektem, ponieważ wydawał się mniej stereotypowy i miał szansę wnieść powiew świeżości w ten bardzo męski świat obrońców dobra (czy jakoś tak).

Ms. Marvel to sześcioodcinkowy serial pełen jest nowych nazwisk. Za sterami projektu stanęła Bisha K. Aki —  wcześniej pracowała przy Sex Education oraz Lokim. W obsadzie dostajemy za to bardzo uroczą Imani Vellani (Kamala Khan/Ms. Marvel), której partnerują nieco bardziej doświadczeni aktorzy. Jednak w serialu czuć pewną dziewiczość i świeżość.

ms. marvel
Kadr z serialu Ms. Marvel / Disney+ / Marvel Studios
Po pierwsze: wizualność

Serial jest bardzo kolorowy już od pierwszej sceny. Spójnie przechodzi od zainteresowań i talentów Kamali do formy, w jakiej przedstawiona zostaje historia oraz to, jak manifestują się moce młodej bohaterki. W jakiś dziwny sposób kojarzył mi się z filmami Bollywood, które uwielbiałam oglądać — w jednym z odcinków wspominany jest zresztą Shah Rukh Khan i kilka superprodukcji z udziałem gwiazdora. Ma to też swoje znaczenie w odniesieniu do reprezentacji oraz historycznej przynależności geograficznej rodziny Kamali.

Ale w zasadzie o czym jest Ms. Marvel? Kamala chce być zwykłą nastolatką, postrzeganą jako ona, jednostka, a nie część społeczności. W dodatku jest prawie psychofanką Capitan Marvel i marzy o byciu superbohaterką. Zupełnym przypadkiem, zakładając starą bransoletę prababci (coś jak pocieranie zaczarowanej lampy z dżinem w środku), jej życzenie się spełnia. W Kamali budzą się pradawne moce. Dar, a może przekleństwo?

Po drugie: nastoletnia drama

Kamala to wewnętrznie skonfliktowana dziewczyna, która próbuje połączyć swoje pochodzenie z własną osobowością i sromotnie na tym polu przegrywa. Wisienką na torcie są oczywiście konflikty z matką, bo każda teenage drama musi się na tym opierać. Różnice pokoleniowe rulez.

ms. marvel
Kadr z serialu Ms. Marvel / Disney+ / Marvel Studios

I niestety (przynajmniej dla mnie), Ms. Marvel to jedynie serial młodzieżowy. Nie traktuję tego negatywnie, ale ponieważ nastoletnie lata mam już dawno za sobą, nie umiałam postawić się na miejscu Kamali — byłam jedynie obserwatorem całkiem poprawnej historii. Fabuła bowiem skupia się zdecydowanie bardziej na konflikcie wewnętrznym niż tym zewnętrznym, zagrażającym światu. I tak, jest to tak zwane origin story, pewne preludium do większych rzeczy, które miało ustanowić charakter nowej superbohaterki w MCU. Pokazać, że ci z mocami to jednak zwyczajni ludzie. Podobnie ma się to przy Spider-Manie — jednak potyczki Petera ze złoczyńcami rozgrywały się na innym poziomie zagrożenia.

Po trzecie: reprezentacja

Czyli to, co było najczęściej przywoływane w związku z Ms. Marvel. I tutaj Disney zrobił to dobrze — chociaż miał bardzo banalne zadanie, jeśli mam być szczera. W końcu świat Kamali jest hermetyczny, mieszczący się w jej małej, muzułmańskiej społeczności. Tego się nie da zepsuć. Twórcy okazali się też na tyle rozumni i rozważni, że zatrudnili do tej produkcji ludzi z prawdziwym pakistańskim pochodzeniem, którzy mogli pokazać, jak wygląda tradycja w dobie globalizacji.

A nawet poszli o krok dalej. Ważnym elementem historii rodzinnej Kamali jest Rozbiór Indii z 1947 roku, który zmusił jej przodków do przeniesienia się do Pakistanu. Tutaj pojawia się charakter edukacyjny serialu, przemycony mimochodem. Może nie zostaje on rzucony nam w twarz, ale uważny widz zrozumie, że oto właśnie pokazują mu jakiś fragment konfliktu między islamem a hinduizmem, pozostając w klimacie familijnej rozrywki telewizyjnej. 

ms. marvel
Kadr z serialu Ms. Marvel / Disney+ / Marvel Studios

Koniec końców, to już nie tylko tożsamość samej Kamali staje się jednym z głównych motywów jej historii, ale też tożsamość rodziny, a nawet społeczeństwa. Stąd moje skojarzenie z Indiami i Bollywoodem, bo mimo wszystko ci przesiedleni do Pakistanu nie mogą się oderwać od swoich korzeni i wielopokoleniowych tradycji.

Warto tę Ms. Marvel oglądać czy jednak nie?

Wspomniałam już, że to serial raczej poprawny, a nie wybitny. Jego twórcy bardzo się przyłożyli, żeby był wiarygodny, poruszał wiele ważnych spraw i nie był tylko kartonowym wyznacznikiem reprezentacji w telewizji. Ms. Marvel jest autentyczna oraz ciekawa wizualnie, co może zachwycić. Ale to nadal serial dla młodzieży — czuć to od pierwszego odcinka. Nie czekałam na kolejne z zapartym tchem.

Finał, oczywiście, serwuje tradycyjną, marvelowską scenę po napisach i tutaj już jest się czym ekscytować na przyszłość — megafani, oglądajcie uważnie! I też MCU to takie duże puzzle — wszystko się łączy i ma znaczenie. Kwestia indywidualna czy akurat Ms. Marvel trafi w gusta.

Przyjemnie się oglądało, bez nadzwyczajnych „ochów” i „achów” — osobiście wolę to, co dostałam na seansie Moon Knight

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

„Ms. Marvel” nie jest serialem dla wszystkich. To produkcja młodzieżowa, która mimo poruszania ważnych tematów, nie trzyma widza przyklejonego do ekranu. Porządnie zrobiona historia, z nieco głębszym znaczeniem dla reprezentacji tożsamości etnicznej w telewizji, do tego świetna wizualnie. Ale brakuje jej jakiegoś wewnętrznego kopa. Jest dobrze, ale nie rewelacyjnie.
Iwona Borkowska
Iwona Borkowskahttps://iwonamagdalena.pl/
Kobieta na emigracji. Mówi o sobie, że jest Gryzipiórką, bo nieustannie próbuje pisać. Czyta od kiedy skończyła 5 lat, najczęściej fantastykę. Ulubiona zabawa z dzieciństwa to szkoła i pisanie literek (chyba coś jej z tego zostało). Miała być dziennikarzem lub pracować w wydawnictwie — nie wyszło. Czasami stawia tarorta i chociaż bywa, że się sprawdza, to stwierdza, że jest z niej World Worst Witch. Nie może mieć czarnego kota, bo ma alergię (na wszystkie koty). Po godzinach udaje, że zna się na k-dramach.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Ms. Marvel” nie jest serialem dla wszystkich. To produkcja młodzieżowa, która mimo poruszania ważnych tematów, nie trzyma widza przyklejonego do ekranu. Porządnie zrobiona historia, z nieco głębszym znaczeniem dla reprezentacji tożsamości etnicznej w telewizji, do tego świetna wizualnie. Ale brakuje jej jakiegoś wewnętrznego kopa. Jest dobrze, ale nie rewelacyjnie.Bardzo poprawna superbohaterka w MCU. „Ms. Marvel” — recenzja serialu