Walka o tron. „Mistrz intryg” – recenzja książki

-

Z beletryzowaną historią nie zawsze było mi po drodze. Choć naukę tę samą w sobie uwielbiam, po powieści opowiadające o przeszłości sięgam dość rzadko z jednego, prostego powodu – wydawały mi się one zbyt oderwane od rzeczywistości; za bardzo nierealne. Kiedy jednak pojawił się Mistrz intryg, stwierdziłam, że czas dać im kolejną szansę. Jak się okazało, była to bardzo dobra decyzja.

Rok 1137. Pokonana armia niemiecka rozpoczęła wycofywanie się z Italii. W środku zimy mężni rycerze musieli zmierzyć się z surowością Alp, szalejącą zarazą i śmiercią króla. Gdy Lotar z Supplinburga, król Niemiec i cesarz Rzymski, umiera, pojawia się pytanie, kto zostanie jego następcą. Pretendentów do tronu jest kilku, najwyższy stan społeczeństwa zaś podzielony. Każdy możny widzi swój własny cel w wywyższeniu danego mężczyzny i uznaniu go za króla. Rozpoczyna się walka o tron. Wygra kandydat, który okaże się nie tylko silniejszy i sprytniejszy, lecz także posiadający większe poparcie wśród wpływowego stanu, jakim jest duchowieństwo.

Mapa XII-wiecznych Niemiec

Pierwszy kontakt z Mistrzem intryg jest jak zderzenie ze ścianą. Autorka od razu wrzuca odbiorców na głęboką wodę, przedstawiając im masę imion, przydomków i tytułów, jakie posiadają bohaterowie. Z tego powodu początkowe sto stron czyta się bardzo wolno. Odbiorca przez ten czas tworzy w ogłowie obraz XII-wiecznych Niemiec. Stara się zbudować w myślach sieć powiązań pomiędzy konkretnymi postaciami, fikcyjnymi lub historycznymi, by zrozumieć politykę przedstawioną w powieści.

>>Polecamy: Religia, fanatyzm, ofiary. „Katedry” – recenzja książki<<

Kiedy jednak czytelnik przez to przebrnie, zaczyna się akcja. Od tego czasu nie sposób oderwać się od tej książki. Każda kolejna strona przynosi niespodziewany zwrot akcji, który zmienia bieg wydarzeń o sto osiemdziesiąt stopni. Jedna decyzja podjęta przez margrabiego którejś z przygranicznych marchii może ogromnie wpłynąć na wygląd całego społeczeństwa.

I to jest właśnie to, co zachwyca w tej powieści. Autorce udało się we wstępie tak dobrze wprowadzić odbiorcę w opisywany świat, że w kolejnych częściach książki nie musiał on zastanawiać się, kim była dana postać, lecz po prostu to wiedział. Dzięki temu pięćset stron czyta się błyskawicznie.

Bez jednego głównego bohatera

Na powieść tę składa się również wiele intrygujących postaci. Sabine Ebert nie zdecydowała się na przedstawienie losów konkretnej jednostki na tle niemieckiego społeczeństwa. Mistrz intryg prezentuje kilkunastu równoważnych bohaterów. Każdy z nich jest cegiełką, bez której państwo niemieckie w tym konkretnym kształcie nie mogłoby powstać.

Czytelnik przygląda się życiu zagubionej Adeli, oddanej na królewski dwór, by tam wyjść dobrze za mąż. Przemierza całe państwo wraz z bardem Lucjanem, rozgrywającym niebezpieczną grę polityczną. Obserwuje Fryderyka, rozdartego pomiędzy rodami Staufów i Welfów. Śledzi odważne zmagania dwóch potężnych wdów, walczących o jak najlepszą przyszłość dla swojej rodziny. Ta powieść to istna mieszanka wybuchowa postaci. Każda z nich jest nakreślona ze starannością i jednocześnie dość pobieżnie, co zdecydowanie odpowiada całemu charakterowi książki. To niet opowieść o konkretnym bohaterze, a układanka. Jeśli weźmie się pod uwagę jej wszystkie elementy, powstaje niezwykle dynamiczny obraz Niemiec, jakie istniały w XII wieku.

Posłowie autorki

Nie mogę zagwarantować, że jest to powieść rzetelnie przedstawiająca historię. By móc to zrobić, musiałabym być specjalistką od historii Niemiec. Mogę jednak napisać, że jak na literaturę popularną autorka podeszła do tematu z należytą starannością. Na początku książki czytelnik znajduje spis postaci historycznych z zaznaczeniem, kim one były. Na końcu pojawiają się drzewa genealogiczne najznamienitszych rodów niemieckich.

W posłowiu za to autorka pokazuje, iż wyróżnia się niezwykłą kompetencją. Ebert zauważa, że historia zawsze jest jedynie interpretacją. Choć starała się ona być jak najbliżej prawdy, często musiała podjąć odważne decyzje, których wymagała od niej struktura powieści. Zaznacza, skąd czerpała inspiracje i gdzie szukała źródeł. Jednocześnie wspomina o swoich innych obszarach zainteresowań w obrębie historii Niemiec. Myślę, że pokazuje to idealnie, iż Mistrz intryg jest książką, po którą śmiało mogą sięgnąć osoby lekko zainteresowane wyglądem średniowiecznego cesarstwa. .

Pierwszy tom serii Miecz i korona to początek epickiej, intrygującej sagi, przeznaczonej zdecydowanie dla wszystkich miłośników powieści historycznych, a także czytelników, chcących poznać nieco bliżej przeszłość Niemiec. Jeśli szukacie w przystępny sposób przedstawionej historii tego państwa, Mistrz intryg może okazać się strzałem w dziesiątkę.

mistrz intrygTytuł: Miecz i korona. Mistrz intryg

Autorka: Sabine Ebert

Liczba stron: 584

Wydawnictwo: Sonia Draga

ISBN: 978-83-8230-258-5

Więcej informacji TUTAJ

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

„Mistrz intryg” to pełna niedopowiedzeń, intryg i brutalności opowieść, w której fakty dominują nad fikcją. Jeśli macie ochotę przeczytać sfabularyzowaną historię XII-wiecznych Niemiec, książka Sabine Ebert będzie idealnym wyborem.
Patrycja Nadziak
Patrycja Nadziak
W żadnej szafie nie znalazła wejścia do Narnii, a sowa zgubiła list z Hogwartu. Pozostało jej jedynie oczekiwać na Gandalfa. Do jego przyjścia ma zamiar czytać, pisać, oglądać seriale i mecze w Bundeslidze… a także poślubić Jacka Sparrowa.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Mistrz intryg” to pełna niedopowiedzeń, intryg i brutalności opowieść, w której fakty dominują nad fikcją. Jeśli macie ochotę przeczytać sfabularyzowaną historię XII-wiecznych Niemiec, książka Sabine Ebert będzie idealnym wyborem. Walka o tron. „Mistrz intryg” – recenzja książki