Po świetnym odbiorze pierwszego tomu Maski wydawnictwo Non Stop Comics dość szybko wypuściło na rynek jego kontynuację. Patrząc na ilustrację okładkową, możemy się domyślić, że jest to komiks skierowany do starszego odbiorcy, lubiącego brutalne sceny i niewybredny humor.
Wydanie
Podobnie jak pierwszy tom i drugi został wydany w twardej oprawie. To bardzo dobra decyzja, bo komiks ma blisko czterysta stron i miękka okładka utrudniałaby jego lekturę. Przyjemny papier i świetne odwzorowanie kolorów to atuty tego albumu. Podsumowując, Non Stop Comics wybrało najlepszy z możliwych formatów dla tego dzieła.
W środku
Na okładce pojawia się kilka nazwisk twórców i sporo mówiący dopisek „i wielu innych”. Jak możecie się domyślić, za treści zamieszczone w komiksie odpowiada sztabosób, stąd otrzymujemy parę różnych stylów prowadzenia fabuły. W albumie znajdziemy kilka historyjek. To, co je łączy, to poziom brutalności, dosadny humor i szalona akcja.
Wsiadaj na miotłę i ruszaj po cukierki. „Cotton Fantasy: Superlative Night Dreams” – recenzja gry
Niestety w związku z tym, że treści stworzyło wielu autorów, okazuje się, iż są one mocno zróżnicowane ze względu na atrakcyjność. Główni twórcy pierwszego tomu, John Arcudi i Doug Mahnke, tym razem odpowiadają za króciutką opowiastkę. Trochę mnie to zaskoczyło, bo to właśnie ich nazwiska są najbardziej wyeksponowane na okładce. Rozumiem, że marketing jest ważny i warto chwalić się uznanymi scenarzystami, ale w tym przypadku jest to niewielkie nadużycie.
Evan Dorkin, Robert Loren Fleming i Rich Hedden, którzy stworzyli kolejną część, niestety nie wykazują się własną inwencją twórczą. Kalkują pomysły z pierwszego tomu, ale w mało innowacyjny sposób. Jest zatem brutalnie, momentami chaotycznie, czasami śmiesznie. Jednak ciężko oprzeć się wrażeniu, że nie dorównują Arcudiemu i Mahnke i ciężko zachwycać się tą dużo słabszą kopią.
Cieszy to, iż wizualnie jest naprawdę dobrze. Świetnie ogląda się tytułowego bohatera, jego ruchy, szaleńcze pozy i twarz opatrzona dzikim uśmiechem. Fabularnie jest zatem poniżej przeciętnej, gdzie graficznie to naprawdę udana część albumu. Szkoda, że scenariusz nie dorównał popisom ilustratorów.
Na końcu tomu znajdziemy odmienną opowieść. Zabawki na strychu autorstwa Boba Fingermana i Sibina Slavkovića to zupełnie inna historia niż wszystkie poprzednie. Ma znacznie mniej szalone tempo, bez błazenady i niepotrzebnej przemocy. Opowiadanie dotyczy bowiem Aldo Kraskera, projektanta zabawek, któregozadaniem jest wymyślić światowy przebój. Pewnie domyślacie się, jaka to zabawka i kogo będzie przedstawiać. Inna forma tej części albumu bardzo pozytywnie zaskakuje i oczarowuje.
Wrażenia
Drugi tom Maski to album bardzo nierówny, co jest efektem tego, że odpowiada za niego wielu różnych artystów. Czuć tu klimat znany z pierwszej części, ale niestety podczas lektury miałem wrażenie, że odgrzewamy stare kotlety. Zróbmy tak samo lub podobnie i to się sprawdzi. W mojej opinii niekoniecznie. Co z tego, że genialny wizualnie komiks fabularnie jest wtórny i mało ciekawy. Ile razy można śmiać się z tych samych żartów i gagów? Niestety genialny bohater nie uratuje średniego pomysłu na resztę. Trochę szkoda, bo po zachwycie nad pierwszym tomem miałem ogromne nadzieje, że i ten będzie na podobnym poziomie. Tym razem to tylko przeciętne historyjki z genialnymi ilustracjami.
Podsumowując, świetnie mi się go oglądało, ale dużo słabiej czytało. Czy warto po niego sięgnąć? Myślę, że dla fanów jest to mimo wszystko pozycja obowiązkowa. Dla pozostałych już nie.
Liczba stron: 387
Scenariusz: John Arcudi i inni
Ilustrator: Doug Mahnke i inni
Wydawnictwo: Non Stop Comics