Muszę przyznać, że od pierwszej zapowiedzi tej gry miałam mieszane uczucia. Z jednej strony niedowierzanie i radość, że moje ulubione uniwersum trafi na konsole, a z drugiej bałam się efektu – czy to jedynie skok na kasę po udanym Spider-Manie? Po ograniu bety dalej mam mętlik w głowie. Już tłumaczę dlaczego.
Hype na wysokim poziomie
Po odpaleniu bety Marvel’s Avengers jesteśmy rzuceni od razu w wir akcji, aby jak najszybciej zapoznać się z mechaniką walki każdego Avengera. Na początku byłam zachwycona, gdyż gra stylem przypominała mi właśnie wcześniej wspomnianego Pajączka, tyle że bez dodatkowych gadżetów. Nabijanie kombosów, wykończenie wroga konkretną kombinacją przycisków i filmowy efekt po ich wciśnięciu. System pojedynków jest satysfakcjonujący, ale nie przy każdej postaci. Najbardziej do gustu przypadli mi Thor, Czarna Wdowa oraz Ms. Marvel. Dlaczego? Taki Hulk jest zbyt toporny, a rzucenie tarczą Kapitana Ameryki od czasu do czasu nie daje tyle frajdy. Każdy z bohaterów ma swoje unikalne zdolności i styl, co wprowadza różnorodność do gry. Muszę pochwalić tutaj twórców za to, że nie poszli na łatwiznę i nie wprowadzili powtarzalnego schematu.
Jestem człowiekiem, który uwielbia „polecieć w eksplor”. Muszę zajrzeć w każdy kąt, otworzyć każdą skrzynkę, zebrać wszystko, co może okazać się przydatne i Marvel’s Avengers mi to umożliwia. Dobrym posunięciem jest pomoc Jarvisa, który podpowiada nam, że w pobliżu znajdują się zasoby lub ciekawe skarby i warto poszperać nim dojdziemy do głównego celu. Nie wszystkie lokacje są duże i rozbudowane, ale zawsze można w nich coś znaleźć, co jest wielkim plusem.
Nie mogło zabraknąć systemu rozwoju postaci. Każdy z bohaterów ma swój ekwipunek oraz drzewko umiejętności, które wraz z postępami w grze jest coraz bogatsze. Zbroje możemy wymieniać, ulepszać i rozmontować do pozyskania zasobów. Ciekawostką jest, iż każdy Avenger, nawet jako towarzysz podróży, ma wyposażenie takie, jakie dobraliśmy dla niego wcześniej, czyli kiedy gramy Iron Manem i podniesiemy mu statystyki, a następnie zmienimy głównego bohatera na Hulka, to Stark będzie silniejszy jako bot. Warto więc zadbać o wszystkich najemników, aby misje mogły być wykonywane z łatwością.
Już nie na takim wysokim…
Graficznie gra nie powala, w tym roku widziałam o wiele ładniejsze produkcje, takie jak chociażby Ghost of Tsushima czy The Last of Us Part II. Mimika jest bardzo sztywna i nie zgrywa się za bardzo z dubbingiem, a krajobrazy nie zapierają tchu w piersi. Jednak podoba mi się fakt, że nie ma różnicy graficznej w momencie przejścia z cutscenki do grywalnej części. Mimo niepowalających efektów wizualnych, moje PS4 Pro dużo kosztuje, aby udźwignąć tę grę. Może na to wpływać fakt, że obiekty otoczenia są przez nas zniszczone, co też nadaje dynamiki.
Wspominałam o dubbingu. Byłam miło zaskoczona, gdy usłyszałam nasz rodzimy język, ponieważ wszystkie dotychczasowe gry od Square, jakie ogrywałam, nigdy go nie posiadały. Po dłuższym posiedzeniu zdarzyło się niestety usłyszeć kilkanaście kwestii nieprzetłumaczonych, wypowiedzianych po angielsku. Liczę, że to niedopracowanie zniknie w dniu światowej premiery. Zdarzały się również momenty, na przykład podczas walki Wdowy z Taskmasterem, gdy głosy były bardzo ciche, jakby aktorzy stali daleko od mikrofonu podczas nagrywania.
Ostatnią rzeczą, która mi się nie podobała, to praca kamery, głównie w trakcie walk, jak i przeskakiwania na ściany, półki, skarpy. Sterując na początku Bannerem, miałam dosyć jakiejkolwiek wspinaczki czy to w budynku czy w dziczy. Wiele razy byłam zmuszona powtórzyć czynność, bo nie wiedziałam, co się dzieje z moją postacią.
Jest nadzieja
Podsumowując moje za i przeciw uważam, że gra jest jeszcze mocno niedopracowana, posiada błędy i bugi. Zdaję sobie sprawę, że to beta testy i wiele się może zmienić, jednakże produkcja wychodzi lada moment i obawiam się, iż to dla niej za wcześnie. Powinna być dopieszczona nie tylko pod względem akcji, fabuły, ale także tych drobnych aspektów, jak dubbing czy praca kamery.
Marvel’s Avengers posiada duży potencjał i mam nadzieję, że nie zostanie on zmarnowany. Po tych paru godzinach spędzonych przed konsolą dalej mam mieszane uczucia i nie jestem pewna czy kupiłabym pudełkową edycję w dniu premiery.