Maestro o wielu twarzach. „Pavarotti” – recenzja filmu

-

Kim był Luciano Pavarotti? Śpiewakiem operowym, nikim specjalnym, a opera to niedzisiejszy rodzaj sztuki. Niedługo przed projekcją filmu Pavarotti, która odbyła się piątego czerwca w warszawskim kinie Atlantic, taka myśl pojawiła się w mojej głowie. Mogła ona wynikać ze zmęczenia albo ze zbyt małego zainteresowania tematem. Czy po seansie zmieniło się moje zdanie na temat mistrza wysokiego „C”?
Kim był Luciano Pavarotti?

No właśnie, kim? Zwykłym mężczyzną, który dzięki ogromnemu zapałowi i bezapelacyjnemu talentowi osiągnął wszystko, o czym marzył, a nawet wiele więcej. Pavarotti to legenda muzyki operowej, ale jak dowiecie się z filmu, również rozrywkowej. Był człowiekiem, którego drogę na szczyt można nazwać prawdziwym „american dream”. Czy zasługiwał na uwielbienie i miłość, które otrzymywał od fanów z całego świata? Myślę, że tak. W końcu rzadko  na scenie muzycznej pojawia się osoba z tak magicznym głosem. W końcu jego wokalną wizytówką było wysokie „C”, o tak silnym rejestrze, że w trakcie koncertów słuchacze mieli wrażenie, że jego głos „przeszywał” im duszę.

Maestro o wielu twarzach. "Pavarotti" - recenzja filmu
Kadr z filmu „Pavarotti”
Dokument przed duże D

Bohemian Rhapsody, Gra tajemnic, Żelazna Dama, Jestem najlepsza. Ja, Tonya, to tylko nieliczne z produkcji biograficznych, które w ostatnich latach zawojowały świat. Stało się tak zapewne dzięki fenomenalnej obsadzie, genialnej reżyserii oraz ciekawej fabule. Jednak jest jeszcze jedna rzecz, która sprawiała, że owe filmy oglądało się z ogromnym zainteresowaniem. Chodzi tu oczywiście o fakt, że więcej było w nich z filmu fabularnego niż biograficznego. Pavarotti nie jest do nich podobny nawet w jednym procencie. Nie zobaczymy w nim znanego aktora, który wciela się w rolę muzyka, pięknych scenografii  czy nawet pompatycznych scen, w których bohater uświadamia sobie, że może osiągnąć wszystko. Na ekranie wyświetla się życie tenora opowiedziane przez niego samego oraz jego rodzinę i najbliższych współpracowników. Czy to sprawia, że film staje się nudny? Trochę tak, ponieważ nie przypomina on produkcji biograficznych, do jakich przyzwyczailiśmy się przez ostatnie lata.

Zajęcia z wiedzy o kulturze

Kino to miejsce, do którego udajemy się w celu odstresowania, poszerzenia horyzontów bądź z czystej ciekawości. Dlatego też ogromną popularnością cieszą się obecnie obrazy, które mogą wywołać w widzach skrajne emocje oraz pobudzić ich zmysły za pomocą mnogości efektów audiowizualnych. Pavarotti nie robi ani jednego, ani drugiego. Jest to produkcja, która może kojarzyć się z filmami puszczanymi na zajęciach z wiedzy o kulturze – najbliżsi współpracownicy oraz rodzina artysty odpowiadają historie na jego temat, które przeplatają się z nigdy niepublikowanymi materiałami pochodzącymi z prywatnej biblioteczki zmarłego.

Maestro o wielu twarzach. "Pavarotti" - recenzja filmu
Kadr z filmu „Pavarotti”
Film nie dla każdego

Tak jak każdy inny. Wypuszczając jakąś produkcję do kin, nie można oczekiwać, że spodoba się ona wszystkim potencjalnym widzom. Pavarotti jest filmem dla ludzi, którzy uwielbiają, znają albo chociaż kojarzą muzyka. Wydaje mi się,  że młodsze pokolenie nie znalazłoby w tej produkcji nic ciekawego dla siebie. Wycieczka szkolna do kina na tego typu film, byłaby zapewne bardzo rozwijająca, jednak nie zaciekawiłaby uczniów na tyle, żeby chwilę po zakończeniu produkcji odtworzyli jeden z portalów  streamingowych w celu zapoznania się z dyskografią tenora.

Trochę warto, trochę nie

Byłem bardzo zadowolony z projekcji, film był interesujący, zabawny, a momentami zaskakujący. W trakcie seansu poznałem kompletnie inną twarz mistrza, nie tą z okładki płyty, a taką prawdziwą, codzienną. Dodatkowo dzięki niemu uświadomiłem sobie, jak bardzo mało wiedziałem zarówno na temat artystów ze sceny operowej, jak i samej muzyki, którą wykonują. Niestety to wyłącznie moja subiektywna opinia na temat seansu. Dlatego muszę napisać, że mimo wielu plusów Pavarotti jest filmem, który świetnie nadaje się dla wycieczek szkolnych, kółek zainteresowań lub pasjonatów muzyki operowej. Statystyczny Kowalski nie znajdzie w nim nic dla siebie, może jedynie poczuć się jak na wykładzie dotyczącym Luciano Pavarottiego. To jednak nie zmienia faktu, że zachęcam do obejrzenia historii wielkiego mistrza na własne oczy. Pavarotti dostaje ode mnie mocne 5,5.

Maestro o wielu twarzach. "Pavarotti" - recenzja filmu

 

Tytuł oryginalny: Pavarotti

Reżyseria: Ron Howard

Rok produkcji: 2019

Czas trwania: 1 godzina 54 minuty

podsumowanie

Ocena
5.5

Komentarz

Luciano to człowiek legenda. Film legendarny nie będzie, ale warto obejrzeć go dla samego poszerzenia horyzontów.
Damian Daszek
Damian Daszek
Miłośnik literatury fantastycznej, prozy polskiej, komiksów i gier wideo. Gra, czyta, pisze, ale tańczyć nie będzie, w ostateczności może coś zaśpiewać, ale na pewno nie za darmo.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Luciano to człowiek legenda. Film legendarny nie będzie, ale warto obejrzeć go dla samego poszerzenia horyzontów.Maestro o wielu twarzach. "Pavarotti" - recenzja filmu