Macierzyństwo bez różowych okularów. „Córka” – recenzja filmu

-

Maggie Gyllenhaal możecie kojarzyć z jej kreacji aktorskich, na przykład w Mrocznym Rycerzu czy Przedszkolance. Tym razem jednak stanęła za kamerą, by przenieść na wielki ekran powieść Córka pióra Eleny Ferrante.

Główną bohaterką jest czterdziestoośmioletnia Leda Caruso, profesorka, rozwódka i matka dwóch, dorosłych już, córek. Kobieta wyjeżdża na urlop do gorącej Grecji, gdzie – choć absolutnie tego nie planowała – zwraca na siebie uwagę pewnej rodziny. Jednocześnie czuje się zafascynowana dwiema członkiniami tej familii: młodą matką Niną i jej kilkuletnią córką Eleną. Budzą one w Ledzie wspomnienia, do których raczej nie chciała powracać.

Blaski i cienie macierzyństwa

Dość szybko okazuje się, że Córka opowiada przede wszystkim o macierzyństwie, jego dobrych i złych momentach. Podobała mi się równowaga w przedstawieniu obydwu tych obliczy. Nie miałam poczucia, że ktoś próbuje zniechęcić mnie do posiadania dzieci, równocześnie nie zaserwowano mi także wyidealizowanej historii. Ten obraz wydał się po prostu… prawdziwy. Troska o najmłodszych członków rodziny przeplata się z irytacją na ich upór, chęć wychowania „porządnego” człowieka z chwilami, kiedy nam samym bardzo daleko do ideału, a pragnienie posiadania rodziny ściera się z marzeniami o karierze zawodowej. Co ważne, żadna z przedstawionych na ekranie postaw nie jest piętnowana. Historia pozostawia widzowi pole do oceny zachowań Ledy czy Niny oraz daje czas na zastanowienie się nad tym, czy tak właściwie… ma prawo do jej wystawienia.

Tym, co wydało mi się w Córce bardzo ciekawe, było zestawienie obok siebie wizerunków trzech kobiet: Ledy, która odchowała już swoje potomstwo, Niny, uczącej się bycia matką, oraz Callie, dopiero czekającej na pojawienie się nowego członka rodziny na świecie. Każda z nich wnosi do filmu garść własnych przemyśleń na temat macierzyństwa. Od doświadczeń po przejściach z dwójką już dorosłych dzieci, przez codzienne wątpliwości i problemy związane z wychowaniem, aż po niewinną ekscytację wynikającą z długo wyczekiwanych narodzin.

„Córka”
Kadr z filmu „Córka” /Monolith Films

Jednak nie tylko tym fabuła stoi. Zafascynował mnie portret psychologiczny głównej bohaterki, Ledy. Po tym, jak w jej sielskie wakacje wdarły się inne kobiety, protagonistka zaczyna popadać w paranoję. Czuje się obserwowana, niepewna, „na celowniku”. A widz wraz z nią. Choć Córce gatunkowo daleko do thrillera, znalazło się kilka sekwencji, w których czułam dreszcze. Co ciekawe, te sceny nie rozgrywały się nocą, a za dnia – ciekawe i bardzo dobre wykonanie.

Strona wizualna

Początkowo nie byłam przekonana do specyficznej pracy kamerą, którą Córka atakuje widza od samego początku. Miałam wrażenie, jakby kadr był za ciasny, brakowało w nim przestrzeni, a sylwetka czy twarz Ledy zajmowały zbyt wiele miejsca. Z czasem nie tylko przyzwyczaiłam się do nietypowych ujęć czy zbliżeń obrazu; uznałam wręcz, że bardzo pasowały do tej produkcji. Pomagały w budowaniu atmosfery napięcia, szczególnie w tych momentach, kiedy bohaterka popadała w swoisty obłęd.

W recenzowaną tu adaptację powieści zaangażowano iście gwiazdorską obsadę, której kreacjami można się wyłącznie zachwycać. W postać protagonistki wcieliły się dwie osoby: Olivię Colman (The Crown, Faworyta) oglądamy w roli dojrzałej Ledy, zaś Jessie Buckley (Czarnobyl, Może pora z tym skończyć) wciela się w jej młodszą „wersję”. Obydwie radzą sobie świetnie, czyniąc swoje bohaterki wielowymiarowymi i niesamowicie wiarygodnymi. Zresztą ich wysiłki zostały docenione przez krytyków; obydwie panie doczekały się licznych nominacji do nagród dla, odpowiednio, najlepszej aktorki pierwszo- i drugoplanowej.

córka
Kadr z filmu „Córka” /Monolith Films

W Córce zobaczymy także, między innymi, Dakotę Johnson (Pięćdziesiąt twarzy Greya, Suspiria), której – prawdę mówiąc – nie poznałam pod względem wizualnym, oraz Eda Harrisa (Truman Show, Historia przemocy). Istotną rolę w tym obrazie odgrywają także Peter Sarsgaard (Pierwsza strona, Dochodzenie) i Dagmara Domińczyk (Sukcesja, Hrabia Monte Christo).

Matka też człowiek, czasami ma dosyć

Córka to film bardzo potrzebny, szczególnie kobietom rozważającym założenie rodziny. Obdzierając macierzyństwo z powłoki idealności i niekończących się uśmiechów, wiernie pokazuje problemy i wyzwania, z którymi mierzyć się może każda młoda mama. Ciąża, połóg i pierwsze lata po urodzeniu dziecka to ogromne wyzwanie, a podczas jego realizacji wzlotów bywa mniej niż upadków. Swoim reżyserskim debiutem Maggie Gyllenhaal przypomina widzom, że „idealny rodzic” nie istnieje, każdemu zdarza się mieć gorszy dzień, stracić cierpliwość czy zachować samolubnie.

córka

 

Tytuł oryginalny: The Lost Daughter

Reżyseria: Maggie Gyllenhaal

Rok premiery: 2021

Czas trwania: 2 godziny 1 minuta

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

„Córka” to film bardzo kobiecy, realistyczny, ukazujący nieco mniej kolorowy obraz pierwszych lat wychowania dziecka.
Klaudia Ciurka
Klaudia Ciurkahttps://moje-czytadla.blogspot.com/
Książkoholiczka stawiająca pierwsze kroki w świecie gier wideo i planszówek. Seriale ogląda rzadko, ale od anime nie stroni. Kociara i herbatoholiczka z wyboru, okularnica z konieczności.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Córka” to film bardzo kobiecy, realistyczny, ukazujący nieco mniej kolorowy obraz pierwszych lat wychowania dziecka.Macierzyństwo bez różowych okularów. „Córka” – recenzja filmu