Nie każdy potwór jest zły! „Letycja Patekatla. Poławiacze Pereł” – recenzja książki

-

Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki Letycja Patekatla. Poławiacze Pereł, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy wydawnictwu Nowa Baśń.

Książki, w których głównym bohaterem lub bohaterką jest dziecko, często są zagadką samą w sobie. Oczywiście opis nakreśla to, czego można się spodziewać, lecz nie do końca wiadomo, jak postać  będzie się zachowywać. Czy to typowy bohater z niedojrzałym spojrzeniem na świat, a może młody dorosły, u jakiego odczuwalne jest nad wyraz rozsądne podejście do życia. Kiedy zasiadałam do lektury Letycji Patekatla. Poławiaczy Pereł, nie wiedziałam, co się zadzieje, a jednak bardzo ciągnęło mnie do poznania przygód tytułowej protagonistki.

Ośmioletnia Letycja byle czego się nie boi. Zapewne wpływ na to ma jej nietypowe zainteresowanie, które dziewczynki w jej wieku raczej odrzuca. Bohaterka uwielbia wszelkiego rodzaju stwory, nie tylko te przyjazne, kochane i do przytulania, ale również odpychające, przerażające, z pazurami czy nawet strasznie cuchnące. Pasja sprawia, że nieustannie pakuje się w kłopoty. Jej ojciec na wszystko patrzy nieprzychylnym okiem, wszak to medyk i nie uśmiecha mu się ciągłe leczenie własnego dziecka, lecz zamiłowanie jest tak silne, że Letycja marzy o napisaniu własnego Bestiariusza, w jakim opisałaby potwory, które można znaleźć w jej miejscowości oraz okolicznych lasach. Jednak pod czujnym rodzicielskim okiem nie da się tego osiągnąć. Dodatkowo sprawę utrudnia mama bohaterki, która zaczyna się dziwnie zachowywać. Czy dziewczynka osiągnie wymarzony cel?

Witajcie w naszej bajce

Autorka wprowadza czytelnika w bardzo ciekawy i dobrze skonstruowany świat, gdzie rzeczywistość miesza się z magią oraz paranormalnymi aspektami. Język opisujący wydarzenia jest barwny oraz zrozumiały, co na pewno przypadnie do gustu młodszym czytelnikom, ale sama książka z powodzeniem trafi również do starszych odbiorców.

Letycja to bohaterka często wścibska, pasjonatka, która nie załamuje się niepowodzeniami, można napisać, że jest na nie gotowa i opracowany plan, jak sobie z nimi poradzić. To typowe dziecko, ciekawe świata i praktycznie niczego się nie boi. Mam z nią mały problem, ponieważ na tak młodą istotę, cechuje się myśleniem nastolatki a zachowania dwulatki. Podczas czytania często kłóci się to z logicznym myśleniem, jakby autorka nie do końca wiedziała, w jaki sposób wykreować bohaterkę. Pomimo tego, Letycję bardzo szybko można polubić, a jej przygody poznaje się w tempie ekspresowym.

Kogo jeszcze można spotkać?

Jeśli chodzi o pozostałe postaci, to bardzo polubiłam Stukacza, który praktycznie ciągle przebywa z Letycją. Rodzice dziewczynki to para pełna sprzeczności. Mama jest muzykiem oraz aktorką, otacza ją aura tajemnicy. Wydaje się wręcz nierzeczywista, eteryczna, jakby zaraz miała zniknąć z realnego świata. Tata zaś to medyk z typowym dla wykonywanego zawodu zdroworozsądkowym podejściem. Twardo stąpa po ziemi, cechuje go powaga, ale też duża doza empatii. W tym przypadku widać, że stwierdzenie przeciwieństwa się przyciągają jest jak najbardziej trafne. Brat Barnaba to jakby młodsza i męska wersja Letycji, skradł moje serce od pierwszych stron.

Bohaterka zmieniająca się na naszych oczach

Podczas lektury jesteśmy świadkami dorastania głównej bohaterki. Dzięki takiemu zabiegowi można bardzo dobrze zżyć się z postacią i wręcz jej kibicować w działaniach. Poznajemy Letycję jako dziecko, a przełomowym momentem jest chwila, kiedy dowiaduje się od swojej prababki, że istnieje coś takiego jak Wydział Stworów na Uniwersyteckie Królewskim. To właśnie wtedy odkrywa swoje powołanie. Jednak aby je osiągnąć, musi włożyć wiele wysiłku, dużo się uczyć, zdać mnóstwo testów, ponieważ nagroda, czyli indeks, przekazany zostanie tylko jednej osobie.

Miłe czy groźne stworzenie?

Dzięki zmaganiom głównej bohaterki poznajemy szeroki wachlarz potworów, których wygląd może odstraszać, ale przy bliższym poznaniu zyskują. Jest to główny wątek, lecz wpleciono do niego wiele pobocznych, przez co fabuła zyskuje, a czytelnik dostaje pozycję pełną przygód, niebezpieczeństw, intryg, mroku, tajemnic, gdzie nawet słowo morderstwo nabiera nowego znaczenia.

Więcej niż można się spodziewać

Muszę przyznać, że po Letycji Patekatli. Poławiacze Pereł spodziewałam się lekkiej lektury o przygodach dziewczynki, która kocha potwory, lecz dostałam znacznie więcej. Jest to również historia miejscami wręcz smutna, chwytająca za serce, gdzie pojawiają się motywy słowiańskie. Pozycja ma sześćset stron, ale autorka tak poprowadziła bogatą fabułę i wykreowała świat, że nawet dzieci nie będą się nudzić podczas czytania. Pokazuje, że świat nie jest dobry lub zły, a życie w czarno-biały życiorys wplata nieoczekiwane barwy. Pozory potrafią zwodzić, lecz prawdziwa natura zawsze wyjdzie na światło dzienne i najmilej wyglądająca postać może być tak naprawdę potworem z koszmarów.

Polecam zapoznać się z przygodami Letycji, ponieważ wielowymiarowość fabuły wciąga na długi czas i nie pozwala się nudzić. Jedyne co to spodziewałam się innego zakończenia, które rzeczywiście potrafi zaskoczyć, ale daje nadzieje na dalsze części. Oby szybko się pojawiły!

Nie każdy potwór jest zły! „Letycja Patekatla. Poławiacze Pereł” – recenzja książkiTytuł: Letycja Patekatla. Poławiacze Pereł

Autor: J.M. Donderowicz

Wydawnictwo: Nowa Baśń

Stron: około 650

ISBN: 9788382032772

Więcej informacji TUTAJ


podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

Pozycja, w której czarne nie zawsze oznacza mrok.
Katarzyna Gnacikowska
Katarzyna Gnacikowska
Rodowita łodzianka. Z papierków wynika, że magister inżynier po Politechnice Łódzkiej, jednak z zawodem nie mogą się znaleźć. Wolny duch szukający swojego miejsca na ziemi, Wielka fanka seriali maści wszelakiej, szczególnie Supernatural, Teen Wolf, American Horror Story, ale nie ma co się ograniczać. Książkoholiczka (nie dla obyczajówek i historycznych!) pierwszej wody, która prawdopodobnie umrze przygnieciona swoimi "małymi" zbiorami. Lubi się śmiać, czytać i spędzać miło czas. Nie lubi chamstwa, hipokryzji i beznadziejnych ludzi. Dobra znajoma Deadpoola i Doktora Strange.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Pozycja, w której czarne nie zawsze oznacza mrok.Nie każdy potwór jest zły! „Letycja Patekatla. Poławiacze Pereł” – recenzja książki