Księżycowa intryga. „Artemis” – recenzja książki

-

Andy Weir Marsjaninem udowodnił nam wszystkim, że nie trzeba wylatywać daleko w kosmos, by przeżyć niesamowitą przygodę, wystarczy pozostać w naszym starym, dobrym układzie słonecznym. W przypadku Artemis znajdziemy się jeszcze bliżej Ziemi, ponieważ cała akcja książki odbywa się na naturalnym satelicie naszej planety. Myślicie, że Księżyc jest zbyt nudny? Weir udowodni wam, że bardzo się mylicie!
Spłukana, ale cwana!

Główną bohaterką  Artemis jest rezolutna, dwudziestosześcioletnia Jazz, a właściwie Jasmine Bashara, która wychowała się w tytułowym, pierwszym (i jak do tej pory jedynym) księżycowym mieście. Wiedzie całkiem skromne życie, wręcz wegetuje z dnia na dzień bez większego celu i raczej nie ma się to prędko zmienić. Już na początkowych stronach powieści oblewa egzamin, który mógł otworzyć przed nią nowe możliwości, drastycznie poprawić jakość życia. Niestety, na księżycu wcale nie jest łatwiej niż na Ziemi. Jazz nie jest jednak w ciemię bita i potrafi od czasu do czasu zorganizować sobie zastrzyk gotówki. Jak? Razem ze swoim mieszkającym na Ziemi przyjacielem, postanawia kontynuuje rozpoczętą jeszcze w wieku nastoletnim działalność – zdajecie sobie sprawę jak ciężko na Księżycu o dobre cygaro? A jeśli o coś jest trudno, to jest w cenie!

Pomimo tego, że postać Jazz jest całkiem dobrze napisana, ma określony charakter i cechy, które sprawiają, że po prostu nie da się jej choć trochę nie polubić, to jedno bardzo raziło mnie w oczy –jej wyidealizowanie. Niby jest biedna, ma problemy i nikt nie uważa jej za świętą, ale Weir wyraźnie podkreśla (i to dosyć często), że jest to piękna i ponadprzeciętnie inteligentna młoda kobieta, która, gdyby tylko chciała, mogłaby wspiąć się na sam szczyt. Taki zabieg jest spotykany w wielu książkach i tak po cichutku liczyłam, że w tym przypadku będzie inaczej, że może raz na jakiś czas spotkam się z przeciętniakiem, który też może przeżyć niesamowitą przygodę. Wygląda na to, że muszę szukać dalej.

Księżycowe miasto na miarę naszych wyobrażeń

Kiedy pada hasło „pozaziemskie miasto” i od razu przed oczami pojawiają nam się wielkie szklane bańki, kopuły, w których toczy się codzienne życie kolonistów. Wier zdecydowanie się postarał, pieczołowicie rysując w naszych umysłach obraz swojego księżycowego miasta i jego społeczeństwa. W jednej bańce żyją zatem „szarzy obywatele”, w drugiej obrzydliwie bogaci miliarderzy, a w jeszcze innej – kwitnie turystyka, na której w bardzo dużym stopniu opiera się cała gospodarka. Artemis funkcjonuje dosyć sprawnie, jak każde młode, rozwijające się miasto. Weir oczywiście nie odebrał sobie przyjemności opisywania zjawisk fizycznych i chemicznych, codziennie zachodzących w świecie Artemizjan, których metropolia była jedynie niewielką naroślą na pokrytym kraterami obliczu Księżyca. Jeśli właśnie ten aspekt sprawił, że pokochaliście twórczość tego autora, to nie rozczarujecie się – znajdziecie w Artemis bardzo dużo naukowych objaśnień, sprawiających, że człowiek po zakończeniu lektury czuje się nieco mądrzejszy niż wcześniej.

Czy to na pewno science fiction?

No właśnie, sęk w tym, że ostatnia powieść Wiera to nie do końca science fiction. Sam fakt, że akcja toczy się na satelicie naszej planety nie czyni z tej książki typowego sci-fi. Powiedziałabym, że jest to raczej powieść sensacyjna, która dzieje się w mieście, a fakt, że znajduje się ono na Księżycu to tylko ładny dodatek. Takie błyszczące opakowanie, które pozwala uczynić treść Artemis bardziej atrakcyjną dla współczesnego odbiorcy. Bo przecież właśnie to nas pociąga, prawda? Kosmos, przyszłość, nieznane! Muszę przyznać, że paradoksalnie właśnie przez to lektura tej pozycji była dla mnie przyjemna i nieco bardziej „przyziemna” od innych książek sci-fi, wręcz swojska!

Księżycowa intryga. „Artemis” – recenzja książki

 

 

Tytuł: Artemis
Autor: Andy Weir
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 416
ISBN:978-83-2870-728-3

Jagoda Lechowicz
Jagoda Lechowicz
Zapalony gracz, rysowniczka, czytelniczka, fanka dobrego horroru i seriali animowanych. Wiecznie roztrzepana, uparcie utrzymuje, że jest jeszcze dzieckiem i ma do tego prawo. Właścicielka czarnego smoka o aparycji psa i kota o aparycji kota.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu