Kotek-potworek i sierotka Koko. „Kuro” – recenzja mang 1-3

-

Dawno temu, gdy byłem jeszcze małym kujonem (teraz już trochę urosłem), brałem udział w wielu gimnazjalnych konkursach. Przygotowywałem się do nich wraz z kolegami w szkolnej klasie, popołudniami, pod okiem nauczycielki. Wyobraźcie to sobie: na zewnątrz ciemny i zimny grudzień, a w ogromnym, wielopiętrowym budynku tylko cztery osoby, w jedynym oświetlonym pomieszczeniu.

Stwierdzić, że mieliśmy ciarki, gdy wychodziliśmy z sali, to spore niedopowiedzenie. Dopiero po latach znalazłem słowo opisujące tamto odczucie: „kenopsia”. Ciekawe, ile zajmie mi określenie tego szczególnego rodzaju niepokoju, który towarzyszył mi podczas lektury Kuro?

Kotek-potworek i sierotka Koko. „Kuro” – recenzja mang 1-3Pułapka

Prawdopodobnie nie będzie łatwo. Zresztą, mogłem się tego spodziewać, już jakby sam wydawca starał się mnie ostrzec. Manga została opublikowana w trzech bardzo „cienkich” tomikach – dlaczego nie zdecydowano się na połączenie ich w całość? Hrabia Monte Christo pokazał, że objętość to niekoniecznie problem. Po drugie: obwoluty. Przepiękne wręcz, bardzo estetycznie zaprojektowane, a jednak patrząc na przedstawioną na nich samotną dziewczynkę… coś wydaje się nie w porządku. Poza tym, po ich zdjęciu okazuje się, iż wszystkie tekturowe okładki tchną czernią niczym wnętrze piwnicy o północy. No i najważniejsze: strony są kolorowe! No dobrze, nie wszystkie – około trzech czwartych każdej części, reszta jest klasycznie w czerni i bieli. Tak dużo pytań, a by znaleźć na nie odpowiedź, wystarczyło poświęcić dwie godzinki na lekturę. Każdy z tych zabiegów miał swój cel.

Ostrożnie z tym straszeniem

Koko ma mniej więcej dwanaście lat. Mieszka wraz ze swym czarnym kocurem Kuro w dość sporej posiadłości na skraju miasta. Jak łatwo domyślić się już po paru stronach, nie ma ona nikogo bliskiego, a jej rodzice zginęli w „wypadku”. Utrzymuje się ze sprzedaży kwiatów miejscowemu lekarzowi. Ale nie są to zwyczajne liście mięty czy innego rumianku: dziewczynka w swej szklarni hoduje rośliny o białych płatkach, z których powstaje farba odstraszająca potwory. Ach, właśnie, zapomniałem – w lasach tego świata żyją ogromne monstra, atakujące wszelkie stworzenia w zasięgu wzroku. Boją się jednak wspomnianych kwiatów, więc pokrywa się ścieżki, drogi i niektóre domy specjalną powłoką… Natomiast w wieku sześciu lat każdy obywatel przyjmuje szczepionkę, która pozwala im widzieć mordercze potwory. Niestety Koko uniknęła zastrzyku, przez co inaczej postrzega otaczające wszystkich zagrożenie. Na dodatek pewnego dnia jej kotek Kuro wraca ze spaceru bardziej czarny niż zwykle…

Kotek-potworek i sierotka Koko. „Kuro” – recenzja mang 1-3Puzzle

Twórcy bardzo powoli odkrywają przed czytelnikiem kolejne fragmenty świata przedstawionego. Krótka dygresja: autorem mangi jest duet artystów, występujących pod pseudonimem „Somato”. Niestety ogranicza mnie brak znajomości języka japońskiego, by móc podać wam bardziej szczegółowe informacje. Nie byłem w stanie znaleźć ich imion i nazwisk na stronach używających alfabetu łacińskiego. Wracając: zaczynamy od dworku na granicy lasu. Poznajemy główną bohaterkę, lecz ta szybko wchodzi w interakcję z innymi postaciami. One z kolei prowadzą nas do miasta… Widzimy coraz więcej, poszczególne pytania znajdują odpowiedzi, fragmenty układanki wskakują bez pośpiechu na swoje miejsce. Ludzie osiedlają się głównie na wybrzeżu, w strachu przed zalesionymi górami, pełnymi potworów. Trudności z pozyskiwaniem nowych terenów spowodowane są nie tylko ich agresywnością, ale też rozwojem technologicznym danej rzeczywistości. Jak to często bywa w historiach zahaczających o fantasy, mamy tu do czynienia z naszym odpowiednikiem rewolucji przemysłowej. Przygotujcie się więc na pociągi parowe, automobile i wąskie, miejskie uliczki. Oczywiście przepełnione ludźmi, na co dzień obcującymi ze śmiercią.

Pomocy

Mieszkańcy, którzy wyjdą poza białe linie, często nie wracają. Nawet się ich nie szuka: bliscy po prostu wyprawiają pogrzeb, chowając w ziemi trumienkę z laleczką stworzoną na wzór zmarłego. Dzieci od małego wiedzą o bezpiecznych granicach, zanim jeszcze dzięki szczepionce nauczą się widzieć potwory. Świat przepełniony strachem niczym powietrzem, wzbudził u mnie nieznany dotąd niepokój. Rodzaj lęku, którego nie umiem jasno wytłumaczyć. Każdą kolejną stronę przewracałem z chęcią, ale też z minimalnym zawahaniem. Od pierwszych scen z małą Koko bałem się o finał jej historii. Zło gęstnieje nie tylko wokół głównej bohaterki i choć wszyscy chcą jej pomóc, gdzieś w głębi wiem, że to nie ma prawa dobrze się skończyć. A po przewróceniu ostatniej kartki nie jestem nawet w stanie stwierdzić czy jej życie to farsa, przekleństwo, a może błogosławieństwo?

Błagam was, bądźcie ostrożni podczas czytania Kuro. Jedni boją się pająków, inni wysokości, niektórzy zamkniętych pomieszczeń: to wszystko raczej racjonalne powody do strachu. Ale tej historii bliżej do niezrozumiałego lęku przed pozostaniem sam na sam z własnymi myślami – w pustym, choć jasno oświetlonym pokoju. Przecież nic wam nie grozi… oprócz was samych. Obawiam się, że jeszcze długo będę szukał określenia na wspomniane uczucie. Na niepokój, który odczuwałem podczas lektury i który nawiedza mnie, gdy tylko powrócę wspomnieniami do tej historii. A na czarne koty nigdy nie spojrzę już w ten sam sposób.

Kotek-potworek i sierotka Koko. „Kuro” – recenzja mang 1-3

 

Tytuł: Kuro

Autorzy: Somato

Wydawnictwo: Waneko

ISBN: 9788380962156

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

W tych trzech tomikach znajdziecie mieszankę horroru, dramatu i thrillera psychologicznego. Choć to świetna historia, staram się nie myśleć o małej Koko i jej czarnym kocie zbyt wiele. W pewien sposób uważam to za niebezpieczne.
Przemysław Ekiert
Przemysław Ekiert
W wysokim stopniu uzależniony od popkultury - by zniwelować głód korzysta z książek, filmów, seriali i komiksów w coraz większych dawkach. Popijając nowe leki różnymi gatunkami herbat, snuje głębokie przemyślenia o podboju planety i swoim miejscu we wszechświecie. Jest jednak świadomy, że wszyscy jesteśmy tylko podróbką idealnych postaci z telewizyjnych reklam.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

W tych trzech tomikach znajdziecie mieszankę horroru, dramatu i thrillera psychologicznego. Choć to świetna historia, staram się nie myśleć o małej Koko i jej czarnym kocie zbyt wiele. W pewien sposób uważam to za niebezpieczne.Kotek-potworek i sierotka Koko. „Kuro” – recenzja mang 1-3