Kim jestem? „Nightwing. Tom 2: Blüdhaven” – recenzja komiksu

-

Richard „Dick” Grayson przez lata walczył z przestępczością w Gotham, ramię w ramię z Batmanem. Złośliwi zwykli mówić, że Nightwing jest jedynie młodszą kopią swojego mentora. Czy słusznie? Tego i wielu innych rzeczy dowiecie się z drugiego tomu  przygód byłego Robina, wydanego w ramach serii DC Odrodzenie.
Kolejna bolesna strata

Komiks Nightwing. Tom 2: Blüdhaven rozpoczyna krótka, aczkolwiek bardzo wymowna opowieść, w której główny bohater mierzy się z wewnętrznymi demonami. W tym momencie ostrzegam, że niniejszy podpunkt zawiera znaczące spoilery do wszystkich wcześniejszych historii wydanych w ramach serii DC Odrodzenie.

Batrodzinka wciąż nie pogodziła się z utratą Tima Drake’a. Po tragicznej śmierci towarzysza, Dicka dręczą koszmary, w których po kolei umierają wszyscy jego przyjaciele. Gdyby tego było mało, mężczyźnie doskwiera również tęsknota za Clarkiem Kentem. Czy nocne mary to jedynie projekcja odzwierciedlająca odczuwane przez protagonistę wyrzuty sumienia? A może ktoś odpowiada za złe sny nie dające Nightwingowi zaznać tak potrzebnego każdemu bohaterowi odpoczynku?

Ta niezwykle krótka (bo zaledwie jednozeszytowa) historia, choć wyjątkowo prosta, niesie ze sobą bardzo ważne przesłanie. Nasi przyjaciele są przy nas tak długo, póki o nich pamiętamy i celebrujemy wspólne wspomnienia.

Witaj w Blüdhaven

Jak już wcześniej wspomniałam, Dickowi nie udało się jeszcze w pełni wyjść z traumy po tragicznej, aczkolwiek bohaterskiej śmierci przyjaciela. Wyciągając naukę z losu Tima, Grayson postanawia przez jakiś czas pobyć sam ze sobą. Sprawdzić, czy życiowa krucjata przeciw przestępczości to jedyne, co mu w duszy gra.

Postanawia udać się do Blüdhaven, miasta, które wydaje się być miejscem bezpiecznym i otwartym na nowo przyjezdnych. Chłopak wynajmuje więc dla siebie mieszkanie i podejmuje pracę w osiedlowym centrum pomocy społecznej. Co prawda Grayson bardzo się stara wieść normalne życie i po prostu choć przez chwilę pobyć sam ze sobą, kłopoty wydają się zawzięcie deptać mu po piętach. Wkrótce chłopak przez przypadek zostanie wplątany w sprawę kryminalną, w której centrum znajdują się niegdysiejsi złoczyńcy z Gotham.

Kim jest Dick Grayson?

Jestem zaskoczona, iż autorzy pokazali nam w Blüdhaven tak wiele z prywatnego życia pierwszego sidekicka Batmana. Spodziewałam się raczej nieco więcej brawury, udowodnienia, że Nightwing wyszedł z cienia Mrocznego Rycerza. A tu psikus. Scenarzysta Tim Seeley ukazuje nam połówkę dynamicznego duetu jako uprzejmego, szarmanckiego i może ciut zbyt staroświeckiego młodego mężczyznę, który dopiero szuka celu w życiu.

Niewątpliwym atutem recenzowanej historii jest sposób, w jaki Seeley podjął temat związków zawieranych przez Nightwinga. Co prawda zabrakło mi tu miejsca dla Huntress, jednak nie można mieć wszystkiego, prawda?

Kilka słów o tłumaczeniu i warstwie graficznej

Niestety komiks Nightwing. Tom 2: Blüdhaven zawiera sporo literówek, błędów w tłumaczeniu (na przykład kwestię wypowiadaną przez mężczyznę przełożono na język polski tak, jakby mówiła kobieta) oraz nieprawidłowej odmiany zagranicznych nazwisk. Jest to dla mnie o tyle rażące, ponieważ nie pamiętam, żeby wcześniej wydawnictwu Egmont przytrafiła się aż taka gafa. Mam jednak nadzieję, że to jednorazowy incydent i w kolejnych tomach nie zauważę już redaktorskich chochlików.

Jeśli zaś chodzi o warstwę graficzną komiksu, jest ona dość ciekawa. Niektóre plansze wyglądają tak, jakby leżały zbyt długo na ostrym słońcu, co przyczyniło się do wyblaknięcia barw. Kolorysta Chris Sotomayor, po mistrzowsku operując natężeniem barw, akcentował, jakie warunki oświetleniowe występują na poszczególnych kadrach. Kreskę rysownika Marcusa To określiłabym mianem standardowej, ponieważ mam wrażenie, że wszystkie komiksy powoli zaczynają wyglądać tak samo.

Podsumowanie

Scenariusz Tima Seeleya nie jest szczególnie oryginalny, jednak autor porusza w nim zarówno kwestie ważne (czyli utratę kogoś bliskiego i przechodzenie przez żałobę), jak i te całkowicie przyziemne (chodzi mi tu oczywiście o życie prywatne Graysona). Przedstawiona w tym komiksie historia zakończyła się w taki sposób, że nie mogę doczekać się momentu, w którym wezmę w ręce kolejny tom!

Kim jestem? „Nightwing. Tom 2: Blüdhaven” – recenzja komiksu

 

Tytuł:Nightwing. Tom 2: Blüdhaven

Autor: Tim Seeley

Wydawnictwo: Egmont

Liczba stron: 156

Wiktoria Mierzwińska
Wiktoria Mierzwińska
Crazy dog lady zakochana w Batmanie. Czyta dużo, nałogowo ogląda seriale i nie może żyć bez herbaty, czekolady i żółtego sera.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu