Kiedy Clark miał szlaban na latanie. „Superman. Rok pierwszy” – recenzja komiksu

-

Siłą napędową filmu Brightburn: Syn ciemności było ukazanie młodzieńczych lat anty-Supermana. Podobnie jest w przypadku komiksu o podtytule Rok pierwszy. Historia przedstawiona na dużym ekranie wielu osobom nie przypadła do gustu. Jak jest z opowieścią zaprezentowaną za pomocą ilustracji?
Geneza

Frank Miller (już się dobrze zaczyna, bo to nazwisko kojarzy większość fanów komiksów) i John Romita Junior zredefiniowali postać Clarka Kenta. Ponownie wysadzili Krypton, wsadzili do rakiety małego chłopca (tym razem nieco starszego, przez co pamięta wiele wydarzeń z przeszłości), a na koniec wysłali go na Ziemię. Później, to już wiadomo: Supcio woli latać za przestępcami niż za dziewczynami. A może jednak nie?

Lektor

W ciekawy sposób poprowadzono narrację, gdyż jest ona dość poetycka. Zadbano o to, aby od pierwszych stron wprowadzić czytelnika w odpowiedni klimat. W opisach jest sporo patosu, jak i zagłębiania się w myśli Supermana. Jest ciekawym uzupełnieniem dialogów oraz rysunków. W sytuacji, gdy pojawia się postać opętana, wtedy opowiadacz powtarza swe odpowiedzi. Taki sposób podkreśla obłęd bohatera, jednak z biegiem czasu działa to na nerwy. Trochę wygląda to tak, jakby na siłę próbowano zwiększyć ilość dymków do czytania. Na szczęście w pewnym momencie zrezygnowano z tego zabiegu.

Jak powstaje legenda

Do najciekawszych aspektów historii należy dzieciństwo Clarka, a przede wszystkim to, jak reagował na ujawniające się moce. Nie zagłębiono się jednak w jego odczucia, lecz pokazano, że młody Superman jest świadomy swych zdolności i bardzo chce z nich korzystać. Zwłaszcza że chłopiec ze Smallville w szkole trzymał się z paczką „przegrywów”, gnębionych bezustannie przez miejscowych osiłków. Przedstawienie dyscypliny i postępowania zgodnie z wartościami wpojonymi przez rodziców jest istotne w opowieści, bo podkreśla, iż dobro Człowiek ze Stali zawdzięcza opiekunom. Brakuje niestety większego zagłębienia w psychikę postaci, bo fakt, że ktoś małoletni potrafi latać, na pewno wywarło wpływ na jego umysł. Mimo to autorzy odpowiednio podeszli do tematu, bo nie omieszkali zaprezentować chłopięcych wygłupów, gdy tylko nikt tego nie widział.

Serce

Wychowanek Kentów w dużej mierze jest tylko człowiekiem (nie licząc tego, że prawie nie da się go zabić, ale to przecież mało istotne), zatem drzemią w nim ludzkie emocje. Dlatego też szkolna miłość, to kolejny wątek dodającym kolorytu całości. Pomysł był świetny, lecz zatracono się w nim po jakimś czasie. Nie wiedząc czemu (a może trochę wiedząc?), nagle Supcio znajduje ukochaną, nie pamiętając, iż wcześniej miał inną, a w fabule nie przedstawiono zerwania. To wygląda, jakby podczas pisania scenariusza zapomniano, że Clark związał się wcześniej z jedną bohaterką i nie wrócono już do tego, co było dziwne.

Co tam? Jak tam? Jak żyćko?

Niestety im dalej w las, tym gorzej. Zwyczajnie widać, że dorosłe życie ssie, ponieważ wraz z biegiem lat wydarzenia wokół Supermana toczą się głównie wokół Lexa Luthora. Jest to poniekąd zrozumiałe, bo to ważny antagonista, z drugiej jednak strony na początku czuć powiew świeżości, ale dalej historia zbliża się coraz mocniej do sztampy. Nagabywanie przez geniusza bez włosów czy konflikt z wielkim Nietoperzem to rzeczy memłane już tak często, iż trudniej to przełknąć. Ponadto wątek z Wonder Woman zamknięto tak szybko, jak go otwarto. Zwyczajnie został zamieciony pod pelerynę.

Ciesząc oczy

Plusem Roku pierwszego na pewno jest oprawa graficzna, bo choć kreskę można uznać za nadającą się do kreskówek, to i tak dobrze współgra z historią i przypadnie do gustu wielu osobom. Czasem rozpieszczono czytelników planszami mieszczącymi się na dwóch stronach, ten ma ochotę je wyrwać i powiesić nad łóżkiem niczym plakat. Nawet nieco odmienny wygląd Clarka nie gryzie się z całokształtem.

Jak być herosem?

Ponowne zagłębienie się w genezę Supermana było dobrym pomysłem, który przyciągnie sporo czytelników, jednak mimo dobrego początku, zgubiono po drodze pomysł na całość. Autorzy chcieli zawrzeć w komiksie zbyt wiele wątków, przez co często traktowano je po łebkach. Wyeksploatowano średnie historie, a to, co miało szanse zachwycić, szybko porzucono. Zatem jeśli sięga się po ten tytuł z zamysłem odkrycia czegoś nowego, to można się zawieść. Rok pierwszy po prostu jest poprawnym tytułem.

Kiedy Clark miał szlaban na latanie. „Superman. Rok pierwszy” – recenzja komiksuTytuł: Superman. Rok pierwszy

Autor: Frank Miller

Wydawnictwo: Egmont

Liczba stron: 216

ISBN: 9788328196124

podsumowanie

Ocena
5

Komentarz

„Rok pierwszy” bardzo dobrze się zaczyna, bo znaną postać przedstawia z nowych stron, co budzi ciekawość. Później elementy historii składają się głównie ze schematów, takich jak konflikt z Lexem czy Batmanem. Twórcy mieli okazję zrobić coś nowatorskiego, a wyszedł z tego standardowy Superman z domieszką świeżości.
Artur Sobala
Artur Sobala
Miłośnik dwuznaczności, cytatów, patosu i śmieszkowania. Eskapizm i fantastyka świetnie się uzupełniają, tworząc światy, w których doskonale się czuje. Ma więcej pomysłów, niż zapału, by je zrealizować. Zmienia zdanie częściej niż Kylo Ren.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Rok pierwszy” bardzo dobrze się zaczyna, bo znaną postać przedstawia z nowych stron, co budzi ciekawość. Później elementy historii składają się głównie ze schematów, takich jak konflikt z Lexem czy Batmanem. Twórcy mieli okazję zrobić coś nowatorskiego, a wyszedł z tego standardowy Superman z domieszką świeżości.Kiedy Clark miał szlaban na latanie. „Superman. Rok pierwszy” – recenzja komiksu