Historia spisana krwią. „Mroczne sąsiedztwo. Krew” – recenzja komiksu

-

Za przekazanie egzemplarza książki Mroczne sąsiedztwo. Krew, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy Wydawnictwu Jaguar.

Więzy krwi, to, skąd pochodzimy, nasza genetyka, to ważne elementy tego, kim jesteśmy. Tego, jak wyglądamy, co lubimy, a czego nie i jak się zachowujemy. Tego, jacy jesteśmy. Oczywiście, równie ogromne znaczenie na to ma otoczenie, w którym się wychowujemy, wpływ bliskich nam osób, rodziny i przyjaciół. To od nich właśnie zależy czy dana osoba podda się wrodzonym skłonnościom. Jednak czy tak na prawdę jesteśmy w stanie pokonać naszą naturę, podyktowaną przez kod genetyczny? I co najważniejsze – czy uda się to Rue?

Baśniowe postapo

Miasto ogarnęło szaleństwo, coś jakby połączenie folkowego festiwalu z ulicznymi zamieszkami podczas najlepszej imprezy halloweenowej1

Trzeci tom powieści graficznej Mroczne Sąsiedztwo, o tytule Krew, ukazuje czytelnikowi nową rzeczywistość West City. Za sprawą rytuału przeprowadzonego przez dziadka Rue, światy ludzi i fae połączyły się, a śmiertelnicy zaczęli dostrzegać swych skrytych do tej pory za magiczną zasłoną elfich sąsiadów. West City natomiast przeobraziło sie w miasto z filmów o tematyce postapokaliptycznej z budynkami, nawet wysokimi wieżowcami, obrośniętymi bujną roślinnością: drzewami, krzewami i kwiatami niczym ze snów szaleńca. Część ludzi przyjęła tę nową rzeczywistość z zadziwiającym spokojem, część  porzuciła swe miejsca pracy i zaczęła prowadzić życie bardziej przystosowane do obecnej sytuacji, spędzając dni i noce na libacjach i zabawach w których nie do końca jasnym jest czy są uczestnikami hecy, czy raczej lalkami w rękach stworzeń, jakie do tej pory zdawały się istnieć jedynie w bajkach. Nie wszystkim jednak obecny stan rzeczy przypadł do gustu, a sytuacja z każdą chwilą staje się coraz bardziej napięta. Czy Rue, jako łączniczka należąca zarówno do jednego, jak i drugiego świata, będzie w stanie zapobiec rozlewowi krwi? Nadciąga bowiem chwila, w której zmuszona zostanie wybrać. Czy za sprawą więzów krwi przynależy do ludu elfów? Czy głos serca, opowiadający się za wychowaniem wśród ludzi, przekona ją do jej przynależności do świata śmiertelników? Odpowiedź na te pytania znajduje się w trzecim i ostatnim tomie Mrocznego sąsiedztwa, o jakże wielowymiarowym tytule Krew. 

Krew, pot i łzy

Przed Rue, główną bohaterką trylogii, staje wiele trudnych decyzji do podjęcia. Czy identyfikuje się bardziej jako człowiek czy jako elfka? Czy chce żyć w świecie matki czy przyjaciół? Czy wypełnić przeznaczenie i dokończyć dzieło dziadka, nawet jeśli jej powody działania są inne? 

W tym tomie relacja Rue i Audreya, choć ten złożył swe życie w ofierze, przybiera zupełnie inny obraz niż dotychczas. Dziewczyna przyznaje nawet, iż na swój sposób za nim tęskni i żałuje, że nie ma możliwości z nim porozmawiać, co może dziwić, biorąc pod uwagę poprzednie tomy, a jednocześnie ukazuje, jak wielowymiarową postacią jest Rue. Wygląda też na to, że sama dziewczyna, dotychczas mająca się za pospolitą i raczej niewiele znaczącą, zaczyna zdawać sobie sprawę ze swojej mocy i tego, jak wiele może zrobić, by odmienić losy West City. Nabiera pewności siebie, siły i charakteru, co bardzo mnie cieszy. Szkoda jednak, że dopiero teraz, gdy historia ta chyli się ku zakończeniu. Zwłaszcza że… no właśnie, zwłaszcza że czytając Krew ma się wrażenie, iż ten jeden tom ze spokojem można by rozpisać na co najmniej trzy kolejne zeszyty. 

Sekret tkwi w wyczuciu chwili

Poznając serię Mroczne sąsiedztwo cały czas brakowało mi jednego – wyczucia czasu akcji. A to w nim tkwi cały sekret budowania napięcia. W przypadku komiksu autorstwa Holly Black akcja albo pędzi na złamanie karku, albo jest porwana na strzępy sprawiając, iż czytelnikowi nieustannie zdaje się, że czegoś mu brakuje, jakiegoś elementu układanki, który niewątpliwie zaginął gdzieś po drodze. 

Niestety, nie inaczej było i tym razem, wręcz wydaje mi się, iż w przypadku Krwi ten brak wyważenia staje się najbardziej widoczny. Część wątków zostaje ucięta, część zamknięta naprędce, byle je zamknąć, inne pojawiają się ni stąd ni zowąd i pozostają bez odpowiedzi. Dlatego właśnie najsilniejsze odczucie po ukończeniu lektury to ogromny niedosyt, a przez to też, co tu wiele pisać, rozczarowanie. Opowieść o Rue i jej poszukiwaniach własnej wartości i tego, kim jest, osadzona została w przepięknie wykreowanym przez Holly Black świecie fae, bazującym na starych mitach i legendach anglosaskich, klimatem zbliżonym do szekspirowskiego Snu nocy letniej. Barwnym, wielowymiarowym, ale i niebezpiecznym, zestawionym z szarą rzeczywistością, znaną każdemu śmiertelnikowi. Motyw sprawdzony przez autorkę i tak kochany przez jej fanów. Z tego można było zrobić nie trylogię, a całą serię i mam wrażenie, że odpowiedzialna za scenariusz Mrocznego sąsiedztwa Holly Black również to czuła – że gdzieś tam, w jej twórczym umyśle, żyły pomysł i chęć, by to rozwinąć i pociągnąć w sposób, na jaki zasługują jej czytelnicy. Wątpię, by zabrakło jej pomysłów, w końcu pisarka znana jest z genialnie poprowadzonych historii, pełnych zapierających dech dram i Mroczne sąsiedztwo miało wielki potencjał. Zwłaszcza że za ilustracje w tym projekcie odpowiadał Ted Naifeh, którego prace idealnie oddają fantazyjny, a przy tym mroczny, charakter świata przedstawionego  i żyjących w nim bohaterów. Wizualnie Krew, tak jak i jego poprzednicy, Zew i Znak, to wizualne arcydzieło, namalowane czernią i bielą, z dbałością o każdy detal. Strona po stronie, ilustracje budzą emocje i zachwyt. I za to rysownikowi należą się owacje na stojąco.

Niech poleje się krew

I jak tutaj podsumować tę trylogię? Jak ocenić ostatni jej tom? Kiedy mam wrażenie, że otrzymałam nie tyle pełną fabułę, co jedynie jej zarys. Złego słowa napisać nie mogę na pracę wykonaną przez niezwykłego w swym fachu Teda Naifeha. Uwielbiam też twórczość Holly Black, jej historie pełne emocji, zwrotów akcji i nietuzinkowych, barwnych bohaterów. Tutaj jednak nie widzę pełni jej talentu. Historia Rue i West City miała ogromny potencjał. Niestety, został on w większości  zmarnowany, tak jakby ktoś ograniczał twórców. Czytając, ma się bowiem nieodparte wrażenie, że część fabuły została zwyczajnie wycięta. Nie żałuję, że poznałam losy Rue i jej miasta. To piękna, pełna emocji i skłaniająca do namysłu opowieść. W szczególności ze względu na oprawę graficzną, będę polecać tę serię fanom Holly Black. Jednak nie ukrywając przy tym, że na koniec poczułam zawód. Szkoda, szkoda. Wielka szkoda.

mroczne sąsiedztwo

 

Tytuł: Mroczne sąsiedztwo. Znak

Autorzy: Holly Black, Ted Naifeh

Liczba stron: 128

ISBN: 9788382662832

Wydawnictwo: Jaguar

 


 

1Holly Black, Ted Naifeh, Mroczne Sąsiedztwo. Krew, 2023, str. 9.

podsumowanie

Ocena
6

Komentarz

„Mroczne sąsiedztwo. Krew” to pełna emocji i skłaniająca do namysłu opowieść o zagubionej między dwoma światami dziewczynie, napisana przez Holly Black i zilustrowana w zachwycający sposób przez Teda Naifeha, który stworzył wizualne arcydzieło, namalowane czernią i bielą.
Paulina Komorowska-Przybysz
Paulina Komorowska-Przybysz
Mól książkowy, marzący o wydaniu własnej książki, zapalony gracz konsolowy i planszówkowy o zapędach artystycznych i zamiłowaniu do rękodzieła. Wychowana na Gwiezdnych Wojnach, Obcym i książkach Stephena Kinga. Trochę roztrzepana, często zbyt szczera i nieustannie ciekawa świata.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Mroczne sąsiedztwo. Krew” to pełna emocji i skłaniająca do namysłu opowieść o zagubionej między dwoma światami dziewczynie, napisana przez Holly Black i zilustrowana w zachwycający sposób przez Teda Naifeha, który stworzył wizualne arcydzieło, namalowane czernią i bielą.Historia spisana krwią. „Mroczne sąsiedztwo. Krew” – recenzja komiksu