Masakra i koszmar. „Evil Dead The Game” – recenzja gry

-

Są takie gry, które pozwalają nam przeżyć trochę inne doświadczenia. W szczególności tytuły powstałe na bazie filmów. Evil Dead: The Game to właśnie taki przypadek, gdzie te dwa media ścigają się ze sobą tworząc coś, czego kompletnie w pierwszej chwili nie byłem w stanie objąć rozumem. 

Kultowa seria filmów zmieniona w grę, która sama w sobie jest chaosem? 

W to mi graj, bo mniej więcej wiedziałem, na co się piszę, zgłaszając chęć recenzji tego tytułu. Nie wiedziałem jednak, że wciągnie mnie on bez opamiętania tak, że prawie zapomnę o tym, iż istnieje coś takiego, jak deadline na tekst. 

Dobra, ale czym tak naprawdę jest Evil Dead: The Game? 

To gra akcji typu TPP, której sercem jest filmowa seria Martwe zło, debiutująca w 1981 roku. 

Za produkcję omawianego przeze mnie tytułu odpowiadają studia BossTeamGames oraz Saber Interactive. Ci pierwsi mogą być znani niektórym z gry mobilnej nawiązującej do serialu Cobra Kai. Natomiast drugich skojarzycie z produkcji takich jak Ghost Busters: The video Game, albo Timeshift, czy też World War Z. 

Jeśli ktoś grał w wyżej wymienione tytuły lub w wypadku niektórych oglądaliście filmy, to mniej więcej wiecie, czego możecie się spodziewać.

Chaos, masakra i wojna ze złem!

Podczas rozgrywki mamy możność wybrać, po której stronie walczymy – czy zdecydujemy się na bohaterów mających za zadanie unicestwić potwory, a może jednak obudzimy w sobie ten pierwiastek pierwotnego zła i stwierdzimy, że czas zmienić bandę?

Jeśli lubicie walkę z masą nieumarłych okropieństw, to Evil Dead na pewno będzie tytułem dla was, ponieważ jest ona właśnie głównym, i w sumie jedynym, celem całej tej rozgrywki. Oczywiście analogicznie – jeśli spojrzymy z perspektywy potworów, to priorytetem stanie się sianie chaosu i śmierci.

Zabawa odbywa się w czteroosobowych drużynach, a rozgrywkę dodatkowo urozmaica fakt, że gracze dobierani są dzięki cross-play, które tutaj całkiem dobrze, bo przynajmniej co chwilę ma się kogoś do zabawy.

Jednak nie samym strzelaniem człowiek żyje… 

Z jednej strony można napisać, że Evil Dead: The Game ma bardzo prostą formułę, a ta, niestety, szybko potrafi znudzić. Jednak spokojnie, twórcy znaleźli na to bardzo proste rozwiązanie. Obok walki ze złem, musimy znajdować przedmioty niezbędne do tego, by pozbyć się demona, co sprawia, że cały ten zamęt trwa w najlepsze. Brzmi niesamowicie łatwo, prawda? Jednak do końca takie nie jest, ponieważ nigdy nie mamy pewności, na kogo trafimy w drużynie, co często powoduje, że gra, ale i team, to jeden wielki chaos. Dlatego też tytuł na pewno momentami testuje naszą cierpliwość. Im więcej gier rozegramy, tym łatwiej i sprawniej będzie nam się zabijało następnych przeciwników, lecz to również zależy od tego, z kim gramy, a tutaj, jak to zwykle bywa, przy doborze graczy może wyjść różnie – tworzenie drużyny to po prostu ruletka. Ja podczas swojej zabawy w sieci trafiałem na „ogarniętych” uczestników, którzy mieli pojęcie o tym, co robią i jak grać, by wygrać.

W Evil Dead: The Game skorzystamy z broni palnej oraz białej. Mają one dodatkowo nie tylko statystyki, ale i stopnie rzadkości, a ten im wyższy, tym lepszy,co z kolei przekłada się na to, iż walka z przeciwnikiem staje się łatwiejsza i przyjemniejsza. Jeśli natomiast zdecydujemy się na grę jako potwory, to nie uświadczymy tutaj ekwipunku, a naszym celem będzie sprawienie, byzadanie bohaterów było trudniejsze lub totalnie niewykonalne. 

Tytuł obok walki z potworami, ma także przerazić gracza i czasem jej się to udaje, zwłaszcza w miejscach, gdzie możemy mieć chwilę przerwy, czyli przy ogniskach, które trzeba rozpalić. Ciemność czyha wszędzie.

Produkcja udana, lecz nie podejdzie każdemu! 

Jak wiecie, Evil Dead to gra oparta na kultowej serii, co na pewno trafi do jej fanów. Choć ja nim nie jestem i bałem się, iż się od tego tytułu odbiję, bawiłem się wybornie.

Krok za krokiem, wspomnienie za wspomnieniem. „South of the Circle” – recenzja gry

  • Gra jest niesamowicie klimatyczna
  • Łatwe wejście w świat
  • Rozgrywka uzależnia
  • Ma sporo smaczków nawiązujących do Martwego Zła

Krok za krokiem, wspomnienie za wspomnieniem. „South of the Circle” – recenzja gry

  • Potrafi po pewnym czasie być po prostu monotonna 

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

„Evil Dead: The Game” to twór, który pokazuje, że gry na podstawie filmów mają się dobrze i niektórym nawet udaje się być na tyle dobrymi, że nawet osoby nieznające pierwowzoru wciągną się i znajdą coś dla siebie.
Karol Riebandt
Karol Riebandthttp://improbite.pl/
Gość, do którego dzwoni Rick, gdy Morty ma wolne. Maruda i gracz, ale nie pogardzi też dobrym komiksem i książką.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Evil Dead: The Game” to twór, który pokazuje, że gry na podstawie filmów mają się dobrze i niektórym nawet udaje się być na tyle dobrymi, że nawet osoby nieznające pierwowzoru wciągną się i znajdą coś dla siebie. Masakra i koszmar. „Evil Dead The Game” – recenzja gry