Duet idealny. „Hawkeye kontra Deadpool” – recenzja komiksu

-

Clint Barton jest mistrzem w strzelaniu z łuku, natomiast Wade W. Wilson to doskonale wyszkolony żołnierz obdarzony mocą szybkiej regeneracji. Oto zabójczo przystojni i nieziemsko silni superbohaterowie – Hawkeye i Deadpool – a przed nimi niezwykle ważna misja, podczas której muszą współpracować oraz dać jak najlepszy popis swoich umiejętności, by osiągnąć sukces. I wbrew temu, co sugeruje tytuł komiksu oraz ilustracja na jego okładce, nie będą walczyć przeciwko sobie, ale uwaga – w jednej drużynie. Taki sojusz stwarza szansę na bliższe poznanie ich charakterów, a także porównanie posiadanych cech (niekoniecznie nadprzyrodzonych) wykorzystywanych podczas wykonywania niebagatelnego dla nich zadania.

Album zawiera materiały wydrukowane pierwotnie w zeszytach Hawkeye vs. Deadpool #0-4. Jeżeli więc nie znacie jeszcze przygód w nich opisanych, to macie idealną okazję się z nimi zapoznać. Natomiast dla fanów owych niezwykłych postaci może być on świetnym uzupełnieniem kolekcji i przypomnieniem ich przygód. Scenariusz Hawkeye kontra Deadpool napisał Gerry Duggan (między innymi twórca serii Hulk oraz Uncanny Avengers), ilustracje zaś wykonali Matteo Lolli i Jacopo Camagni.

Pamiętne Halloween

Akta tajnej organizacji SHIELD trafiły w niepowołane ręce, za co odpowiedzialna jest Czarna Kotka. Jednak jej pomocnik zmienia zdanie i powiadamia o wszystkim Hawkeye’a. Niestety w noc Haloween nie wszystko należy brać na poważnie – tak też stało się w tym przypadku. Czy brak zaufania ze strony Clinta okaże się tragiczny w skutkach a może razem z Wadem uda im się wyjść zwycięsko z całej sytuacji? Jedno jest pewne – ta noc należy do nich.

Protagonistami historii są Hawkeye i Deadpool. Pierwszy z nich ujmuje swoją niejaką niewinnością oraz brakiem nadprzyrodzonych zdolności, wzbudza zaufanie i pozytywne uczucia. Jako członek Avengers zasługuje na szacunek, wszyscy są pełni podziwu dla jego osoby, generalnie wywołuje pozytywne emocje. Trochę inaczej jest z jego sojusznikiem, gdyż przekonany o swojej świetności Wade czasami wręcz irytuje swoją postawą. Jednak jego gotowość do pomocy również zasługuje na pochwałę. Ich wspólna opowieść utrzymana jest w przyjemnym, humorystycznym klimacie, pełnym zabawnych anegdotek i komicznych sytuacji. Nie sposób się nie uśmiechnąć i nie poczuć sympatii do obu superbohaterów, przy okazji mocno trzymając kciuki za powodzenie ich wspólnie prowadzonej misji.

Przeciwnik nie od parady

Trzeba przyznać, że trafiła im się godna rywalka – Felicia Hardy ma mocny charakter i nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć cel. Protagoniści działają szybko, akcja rozgrywa się w przeciągu jednej nocy, przerywana kilkoma wtrąconymi scenami dotyczącymi wcześniejszych wydarzeń istotnych dla zrozumienia fabuły. Wszystko toczy się błyskawicznie i możemy nawet pogubić się w tak zwariowanym jej przebiegu, nie do końca rozumiejąc wszystkie zagrania i wypowiedzi niektórych postaci. Jednak tak naprawdę nie ma potrzeby ich analizowania, lepiej brnąć dalej do przodu i pozachwycać się kolejnymi scenami i rysunkami. Dialogi w przeważającej części zachowują standardy kultury osobistej, ale nie brak w nich słów dobitnie podkreślających zdenerwowanie czy silne emocje, ale pojawiają się one dlatego, żeby pozwolić wczuć się w sytuację. Przygotujmy się więc na cięty język, a także przemoc – walka bez tych elementów byłaby czymś dziwnym, nieprawdaż?

Album Hawkeye kontra Deadpool nie jest zbyt obszerny i można całą historię przeczytać za jednym razem. Wydanie również zwraca uwagę, mając solidną okładkę pozwoli cieszyć się nim przez długi czas. Osobom, które niezbyt dobrze znany jest świat Bartona i Wilsona fabuła może wydawać się zbyt chaotyczna i pozbawiona spójności. To, co wyróżnia całość to wspominany już wcześniej żartobliwy nastrój, który z pewnością zjedna sobie niejednego czytelnika. I chociaż cytat na okładce zapowiada tajemnice, to jednak nie są one poprowadzone w sposób utrzymujący niepewność odbiorcy. Możemy chwilami się pogubić w natłoku scen i wypowiedzi, jednak jak najbardziej poznanie przygód tego zwariowanego duetu to miłe doświadczenie, a sama historia reprezentuje wielki potencjał jej twórców, pozwalając przy tym lepiej poznać obu bohaterów.

Kolor ma moc

Komiczne rysunki przenoszą nas w fantastyczny klimat i wprowadzają w dobry nastrój. Przyglądając im się, nie sposób się nie uśmiechnąć. Ich układ, wyrazistość i szczegółowość pobudzają wyobraźnię, natomiast odpowiednio dobrane kolory w ciepłych odcieniach sprawiają, że Brooklyn w noc Halloween nie jest dzielnicą straszną. Wypowiedzi Deadpoola oznaczono dymkami z żółtym tłem, co ułatwia odnalezienie się w rozwoju wydarzeń. Sam pomysł na zestawienie tych dwóch postaci wzbudza ciekawość i przyciąga obecnych jak i nowych fanów bohaterów Marvela – wyżej wspomniani na pewno zarażą ich dobrym humorem.

Duet idealny. „Hawkeye kontra Deadpool” – recenzja komiksu

 

Tytuł: Hawkeye kontra Deadpool

Autor: Gerry Duggan, Matteo Lolli, Jacopo Camagni

Wydawnictwo: Egmont

Liczba stron: 120

Paulina Adamczuk
Paulina Adamczuk
Indywidualistka szukająca nowych wyzwań. Pasjonatka literatury z zamiłowaniem do kryminałów, uwielbia zagadki i mroczne klimaty. Chętnie buja w obłokach oderwana od rzeczywistości poznając fantastyczny świat popkultury. Specjalista od spraw nieziemskich - nic, co trudne nie jest jej straszne. Nie zaczyna dnia bez uśmiechu, czarnej kawy i dobrej książki.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu