Czytamy w oryginale. „The coldest touch” – recenzja książki

-

Isabel Sterling dała się już poznać polskim czytelnikom dzięki dylogii Te wiedźmy nie płoną, wydanej przez wydawnictwo We Need Ya. Mogliśmy tam znaleźć magię, wiedźmy, tajemniczą intrygę, queerowe postacie i ciekawe relacje. The coldest touch można by nazwać młodszą siostrą tej dylogii, gdzie główną rolę grają wampiry.

Obdarzona czy przeklęta?

Elise Beaumont jest Wyrocznią Śmierci. Wystarczy, że kogoś dotknie, a wie dokładnie, w jaki sposób ta osoba umrze. Po śmierci brata ­­– śmierci, którą przewidziała, lecz nie mogła zapobiec – stara się pozbyć swojego strasznego daru, bez względu na sposób i konsekwencje. Niestety, na jej drodze staną ludzie, dla których jej umiejętność będzie ważniejsza niż ona sama.

Claire Montgomery również ma wyjątkowe powiązania ze śmiercią. Głównie dlatego, że już nie żyje. To wampirzyca przydzieloną przez tajemniczą organizację o nazwie Veil, aby pomóc pannie Beaumont opanować jej rzadki dar Wyroczni Śmierci.

Początkowo Elise niechętnie rozpoczyna współpracę z wampirzycą, ale kiedy moc pokazuje jej morderstwo nauczyciela, dziewczyna jest zdeterminowana, by je powstrzymać, nawet jeśli oznacza to walkę z zabójcą, poświęcenie własnej przyszłości i całkowite zaufanie Claire. Mimo dziwnego przyciągania, które czuje do wampirzycy, ciągle wisi nad nią pytanie – czy naprawdę powinna zaufać komuś, kto ma jej pilnować? Komuś, kto tak łatwo mógłby ją zabić?

Świat tajemnic, magii i emocji

The coldest touch, podobnie jak Te wiedźmy nie płoną oraz Ten sabat nie upadnie, wprowadza nas do wersji współczesnego świata, gdzie paranormalne istoty żyją wśród ludzi. Autorka szybko i sprawnie przedstawia nam podstawy. W pierwszych kilku rozdziałach dowiadujemy się o działaniu Veil, zasadach panujących wśród wampirów, a także o prawdziwym znaczeniu Wyroczni Śmierci. Prawdopodobnie, chcąc uniknąć nadmiernej ekspozycji, Sterling nie przedstawiła jednak wielu szczegółów, czego bardzo mi brakowało. Informacji o Zasłonie, innych magicznych stworzeń, procesu stawania się Wyrocznią Śmierci – tego wszystkiego było za mało.

Na szczęście postacie, a szczególnie dwie główne bohaterki, są zbudowane lepiej. Claire, jako dwustuletnia wampirzyca jednocześnie jest stara i doświadczona, lecz doskonale zdaje sobie sprawę, że jej wrażliwość utknęła w umyśle siedemnastolatki. Często bywa zbyt emocjonalna, ale  podobało mi się, że wyraźnie kontrastowała ze stereotypowym obrazem wampira. Elise natomiast to postać, której przemiana to jedna z najlepszych rzeczy w omawianej książce. Na początku bywa  uparta, zamknięta i oziębła, ale tylko dlatego, że jest przerażona tym, jaki dar posiada. Odpycha ludzi, choć bardzo ich kocha. Dopiero gdy otwiera się przed przyjaciółmi i zaczyna pracować z Claire, by zapobiec morderstwu, widzimy więcej jej osobowości.

Romans pojawia się w drugiej połowie książki. Na początku wydawało się, że będzie to najgorszy element tego tytułu – pozbawione logiki insta-love – ale okazało się, że jest to uzasadniona i urocza relacja, którą autorka budowała na przestrzeni całej fabuły. Czasami zdarzało się, że rozterki bohaterek były trochę zbyt wyegzaltowane, to trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z nastolatkami (mimo iż jedna ma dwieście lat).

Podobał mi się również sposób, w jaki ujawniono głównego antagonistę. Był to naprawdę ciekawy zwrot akcji, który niełatwo przewidzieć. Spotęgowało to dreszcz emocji i ułatwiło kibicowanie bohaterkom w wypełnieniu misji.

Zakończenie było satysfakcjonujące, choć nieco przyspieszone i proste. Mimo iż główna fabuła została rozwiązana, to jednak pozostało kilka wątków, które autorka mogłaby spokojnie rozwinąć w sequelu. Przypomina to trochę odcinek serialu w stylu Sabriny. Nastoletniej czarownicy albo Czarodziejek. Pojawia się tu nawet kot, nie Salem, a Richard.

Zimny dotyk, ale lektura przyjemna

Myślę, że podobnie jak Te wiedźmy nie płoną, tak i The coldest touch może kreować bardzo odmienne opinie. Jedni zakochają się w słodko-gorzkiej historii, a drudzy uznają za banalną i ocierającą się o tandetność. Czyta się ją jednak bardzo przyjemnie, więc myślę, że mimo wszystko warto po nią sięgnąć, zwłaszcza teraz, w okresie jesiennym, gdy za oknami szaleje wiatr, wszystko spowite jest mgłą, a kalendarz przypomina, że lada moment nadejdzie Halloween.

the coldest touch

 

Tytuł: The coldest touch

Autor: Isabel Sterling

Liczba stron: 384

Wydawnictwo: Hodder & Stoughton

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

„The coldest touch” to prosta, ale wciągająca książka z queerowymi postaciami oraz ciekawą intrygą.
Natalia Nowak
Natalia Nowak
Studentka dziennikarstwa, która w każdej wolnej chwili zanurza się w świat popkultury. Czyta książki, słucha muzyki, ogląda filmy i seriale, aby potem móc dyskutować o nich z innymi. Ostatecznie, najlepsze dyskusje to te, które prowadzi ze swoim kotem. Aktywnie i głośno mówi też o problemach społecznych – jeśli akurat nie ma jej w księgarni, to pewnie kroczy w jakimś marszu równości. W poprzednim życiu była drzewem, które ścięto, by powstała książka Virginii Woolf.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„The coldest touch” to prosta, ale wciągająca książka z queerowymi postaciami oraz ciekawą intrygą.Czytamy w oryginale. „The coldest touch” – recenzja książki