Marki World of Tanks nie trzeba chyba nikomu przestawiać. Z pewnością wielu z was chociażby raz słyszało o produkcji z gatunku MMO od Wargaming, w której rozgrywają się wirtualne bitwy pancerne z wykorzystaniem różnego typu wozów bojowych czy czołgów. WoT podbił serca milionów komputerowych graczy na całym świecie, teraz przyszedł czas na rynek planszówkowy. World of Tanks: Gra Figurkowa spróbuje przenieść wirtualne potyczki prosto na nasze stoły. Czy udało się uzyskać zamierzony cel? Zapraszam do lektury recenzji.
Wargaming ma już na swoim koncie jedno podejście do świata gier „analogowych”. Kilka lat temu ukazała się karcianka właśnie spod marki World of Tanks. Jednak World of Tanks: Rush nie zdobyła oczekiwanego zainteresowania. Znalazło się kilku fanów, jak również przeciwników tego tytułu. W mojej kolekcji niestety nie zagrzała długo miejsca, po paru rozgrywkach zaczęła mi się zwyczajnie nudzić.
World of Tanks: Gra Figurkowa to próba przeniesienia wirtualnych pojedynków do świata gier miniaturowych, czyli coś na co fani WoT i klasycznych bitewniaków z pewnością czekali. Do tej recenzji, dzięki uprzejmości Wargaming, otrzymałam pakiet startowy, który sukcesywnie jest rozszerzany o chociażby nowe pojazdy.
Na dobry początek
W pudełku znajdziemy cztery czołgi średnie reprezentujące różne nacje: Niemcy, Związek Radziecki, USA oraz Wielką Brytanię. Pojazdy zostały przedstawione za pomocą plastikowych figurek o dość dobrej jakość. Co ciekawe, każda z nich ma ruchomą wieżyczkę, to pozwoli na przykład na lepsze markowanie kierunku strzału. Oprócz miniatur znajdujemy skromny zestaw elementów terenu w formie dwuwymiarowych planszetek: dwa lasy (lub wzgórza, w zależności od strony), cztery budynki oraz mury. W założonym obszarze manewrów (90×90 centymetrów) powinno to wystarczyć, choć szkoda, iż nie są w 3D podobnie jak czołgi. Ponadto gra została wyposażona w karty dodatkowych ulepszeń, talię obrażeń krytycznych oraz w znaczniki uszkodzeń czy punktów wykonanych ruchów. Jednym z najważniejszych elementów okaże się również tekturowa miarka w kształcie strzałki, która wykorzystywana będzie do wielu czynności podczas rozgrywki, na przykład do rozstawiania czołgów lub terenu, przemieszczania pojazdów, a nawet weryfikacji zasięgu. Nie zabrakło także dość obszernej instrukcji oraz bonusu w postaci kodów promocyjnych dla nowych i istniejących kont do użycia w grze online World of Tanks.
Wrócę jeszcze na chwilę do wspomnianej instrukcji. Jak napisałam, nie jest zła, zawiera wiele przykładów wraz z wizualizacjami danej sytuacji, w których wyjaśniane są najważniejsze reguły na przykład: ostrzału, obrony, a nawet normy związane z polem widzenia. Jednak w moim odczuciu wydaje się odrobinę chaotyczna, mimo że wygląda na dobrze zaprojektowaną. Moim zdaniem informacje dotyczące tworzenia plutonu powinny znaleźć się tuż obok rozdziału na temat przygotowania do rozgrywki. W końcu jest to element zbrojenia i ustalania, w jakie ulepszenia będą wyposażone czołgi przed rozpoczęciem pojedynku. Tymczasem rozdział wyjaśniający co i jak znalazł się na dziewiętnastej stronie.
Pole bitwy
Mechanizm, jak i sama rozgrywka są stosunkowo proste. Docelowo World of Tanks: Gra Figurkowa skierowana jest na partie dwuosobowe, których czas powinien wynosić około trzydziestu minut. Na początku każdy z dowódców wybiera sobie jeden lub więcej czołgów i pobiera reprezentujące je karty. Na kartonikach znajdziemy wszystkie niezbędne informacje dotyczące danego wozu, takie jak siła ognia, mobilność, wytrzymałość, specjalne zdolności, a nawet liczbę miejsc dla załogi. Oprócz tego zawarto także kilka słów na temat tła historycznego, ot zwykła ciekawostka, ale dla pasjonatów wozów bojowych z II Wojny Światowej to również interesujący smaczek.
Jeśli chodzi o przygotowanie terenu, jak wspomniałam wybór elementów jest dość skromny. Na wyznaczonym, kwadratowym obszarze o boku dziewięćdziesięciu centymetrów musimy wyłożyć domy, mury i lasy/wzgórza. Gracze na przemian rozmieszczają komponenty na stole, a następnie przechodzą do rozstawienia swoich czołgów. Kiedy wszystko zostanie umieszczone w pożądanych miejscach, można rozpocząć bitwę.
Gąsienice i działa w ruch
Pierwszy ruch należy do wozu o najmniejszej wartości inicjatywy, a ostatni do tego, który ma jej najwięcej. Do realizacji tej akcji graczom niezbędna będzie tekturowa strzałka wyznaczająca maksymalną odległość do przemieszczenia się. Liczba odbytych posunięć jest istotna, ponieważ wpłynie na skuteczność obrony ostrzeliwanego czołgu w kolejnej fazie. Kiedy wszyscy zrealizują swoje manewry, przychodzi czas na uruchomienie dział.
Drugą fazę, w przeciwieństwie do pierwszej, rozpoczyna czołg z najwyższą inicjatywą. Obiera swój cel i decyduje się na strzał. Moc, z jaką uderza, wskazana jest na karcie danego czołgu. Następnie gracz pobiera kości w liczbie równej co jego siła ognia i rzuca z nadzieją na brak pustych ścianek. Na załączonych do gry K6-ach widnieją dwa symbole: strzał i trafienie krytyczne, jednak na niektórych jej bokach nie znajdziemy żadnego z nich, co oznacza tylko jedno – pudło. Kiedy atakujący wykona swój rzut, czas na odpowiedź drugiego dowódcy. Jego obrona jest uzależniona od kilku aspektów: osłony, liczby wykonanych ruchów przez niego oraz jego przeciwnika, a nawet od tego, czy atak odbywa się w bliskim zasięgu. Maksymalnie można nazbierać sześć kości. Następnie wyniki uzyskane przez graczy są konfrontowane. Czołgi podczas tej akcji mogą zostać uszkodzone oraz zupełnie zniszczone. Co ciekawe, unicestwione pojazdy pozostają na mapie, tworząc przy tym na przykład przydatną osłonę. Osobiście podoba mi się system pojedynków, jednak tkwi w nich jeden, mały, techniczny szkopuł – liczba dostępnych w pudełku kości. Kiedy atakujący otrzymuje do dyspozycji na przykład cztery, natomiast broniący się gracz powinien rzucić sześcioma, mamy sytuację taką, że trzeba zapamiętać lub zapisać pierwszy wynik, aby wykonać drugi rzut. Gdyby do pudełka załączono większą liczbę K6-ek, ułatwiłoby to grę oraz fazę anulowania strzałów. Dla niektórych może to nie być problemem, aby przypominać sobie wyniki, jednak dla mnie okazało się to nieco irytujące.
Ostatnia faza rozgrywki to „posprzątanie” znaczników z pola bitwy, naprawianie poniesionych uszkodzeń oraz rzuty na przewagę. Koniec danej partii zależy od wybranego trybu. Może to być klasyczne Starcie, w którym celem jest zniszczenie wszystkich czołgów wroga, Natarcie, czyli wtargnięcie przez Agresora na terytorium przeciwnika, a także popularne z gry online Zajęcie Bazy. W sumie otrzymujemy cztery warianty pozwalające na urozmaicanie sobie zabawy.
Wyruszaj na wojnę
World of Tanks: Gra Figurkowa to ciekawa propozycja dla pasjonatów gier miniaturowych, daje możliwości na swobodne modyfikowanie otoczenia i tworzenie zadziwiających makiet terenu. Jednak przystępność zasad pozwala na zaproszenie do stołu nie tylko zagorzałych fanów bitewniaków, w mojej ocenie nawet casualowi, zainteresowani samą tematyką, gracze znajdą tutaj coś dla siebie. Ta prostota reguł oraz duża losowość mogą nie każdemu przypaść do gustu, w końcu mimo iż jest to pozycja strategiczna, sporo wciąż zależy od dobrego rzutu kośćmi. Trochę szkoda, że dołączono do pakietu startowego cztery wozy tego samego typu. Każdy rodzaj pojazdów posiada inne zdolności specjalne. Osobiście chętnie sprawdzę, jak gra toczy się, kiedy na stole znajdą się bardziej zróżnicowane jednostki.
Tytuł: World of Tanks: Gra Figurkowa
Liczba graczy: 2
Wiek: 14+
Wydawnictwo: Gale Force Nine
Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy Wargaming, więcej o grze przeczytacie tutaj: