Burzliwe losy Kore. „Girl, Goddess, Queen” – recenzja książki

-

Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki Girl Goddess Queen do współpracy recenzenckiej dziękujemy wydawnictwu Jaguar

W ostatnich latach na półkach księgarni możemy natknąć się na wiele retellingów– na nowo opowiedziane dobrze znane historie. Nierzadko są to książki lub opowiadania inspirowane mitami, legendami czy baśniami. Jedną z cieszących się największym zainteresowaniem mitycznych historii, która jednocześnie bardzo często zostaje „napisana na nowo”, jest ta o Hadesie i Persefonie. Miłośnicy komiksów mogą sięgnąć po Lore Olympus. Fani romantasy dla dorosłych na pewno słyszeli o chociażby Neon Gods. Zaś Bea Fitzgerlad w powieści Girl, Goddess, Queen przedstawia buntowniczą, nastoletnią wersję Persefony, z własnej woli skaczącą do Hadesu i związującą ze sobą króla Podziemia.

Skok do Podziemia

Bogini kwiatów, Kore – wychowana na odosobnionej wyspie, na jakiej przebywała tylko w towarzystwie nimf i nadopiekuńczej matki –  ma być przedstawiona jako kandydatka na żonę. Jej ręka to nie lada gratka dla każdej boskiej istoty. Dziewczyna wie jednak, że zostanie sprzedana temu, kto zaoferuje Demeter i Zeusowi najwyższą cenę. Z tego powodu decyduje się na desperacki krok. Ucieka w jedyne miejsce, gdzie ma choć minimalne szanse na przeżycie kilku spokojnych dni – do Hadesu.

Władca Krainy Umarłych nie jest skory do pomocy. Na to jednak dziewczyna była przygotowana. Choć nie ma wielkiej mocy, opracowała plan, dzięki któremu może nieco dłużej ukrywać się w głębiach Podziemi. Nie spodziewa się jednakże, że znajomość z Hadesem oraz sama Kraina wpłyną na jej życie i wyznawane wartości.

Książka, o której się zapomni

Mam wrażenie, że Girl, Goddess, Queen to książka, która dostarczyła mi mnóstwa frajdy, a już za pewien czas zacznie ona znikać z mojej pamięci. Po kilku dniach od przeczytania muszę zastanowić się nad tym, co dokładnie działo się w tej powieści. Gdy za parę tygodni ktoś wspomni przy mnie o tym tytule, prawdopodobnie powiem, że go czytałam, ale nie będę w stanie przywołać zbyt wielu szczegółów z fabuły. Nie znaczy to jednak, iż nie warto po nią sięgać!

Mimo pięciuset stron, powieść czyta się błyskawicznie. Akcja wciąga i nie pozwala się od siebie oderwać ani na chwilę. Całość napisana została prostym, współczesnym językiem, który, gdy czyta się bezrefleksyjnie, wydaje się po prostu przezroczysty. Warto jednak zaznaczyć, że nie jest to coś, co zadowoli miłośników realistycznego fantasy, nawet tego skierowanego do młodzieży. Gdy zaczniemy zastanawiać się nad dialogami, zobaczymy, jak bardzo są uwspółcześnione i jednocześnie, jak nie pasują do postaci żyjących w starożytności. Wiele słów wziętych zostało z współczesnego języka potocznego, co kłóci się z wizerunkiem bogów kreowanych przez Fitzgerald.

Hades i Kore, jakich jeszcze nie było

Warto wspomnieć również, że autorce udało się stworzyć coś, z czym wcześniej się nie spotkałam. W tej opowieści to nie Hades, lecz Kore gra pierwsze skrzypce. Z rozmachem wchodzi do Hadesu i żąda tego, co jej się nie należy. Zadomawia się w Podziemiu i walczy o nie. Sprzeciwia się aranżowanemu małżeństwu i nie do końca uczciwym zachowaniom bliskich jej osób. Hades często odgrywa jedynie drugie skrzypce. Nie jest do końca bierny, aczkolwiek też nie można go nazwać tym brutalnym, bezdusznym władcą zaświatów, o którym krąży tyle legend. Daje szanse Kore, by rozkwitła.

Relacja pomiędzy głównymi bohaterami została ciekawie nakreślona. Nie jest to typowe enemies to friends to lovers, ale w jakimś stopniu motyw odpowiada temu, co było pomiędzy Hadesem i Persefoną. Para nie można nazwać wrogami, a jednak wrogość między nimi chwilami aż wrzała. Tej relacji czytelnik przygląda się z ogromnym zainteresowaniem.

Papierowy drugi plan

Gorzej sytuacja wygląda w przypadku postaci drugoplanowych. Są one mało wyraziste, po prostu papierowe. Czytelnik nie jest w stanie ich dobrze poznać, mimo że autorka stara się je przedstawić. Styks to żywiołowa bohaterka, która już praktycznie na samym początku zaprzyjaźnia się z Kore, lecz w książce znajdziemy o niej tak mało informacji, że odbiorca nie może poczuć do niej nic poza lekką sympatią. Istnieje, jednak bez jej obecności powieść wiele by nie straciła. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku innych bohaterów drugoplanowych i epizodycznych.

W gruncie rzeczy Girl, Goddess, Queen to książka, po którą zdecydowanie powinni sięgnąć miłośnicy takich historii, jak Lore Alexandry Bracken czy Lore Olympus Rachel Smythe. Autorka pokazuje nową wizję dobrze znanego mitu. Bawi się konwencją i wychodzi jej to znakomicie. Jednocześnie jednak w powieści znajdziemy kilka elementów mogących nie do końca przypaść do gustu bardziej wymagającym czytelnikom. Sama książka zaś po przeczytaniu szybko znika z myśli zastąpiona innymi, mocniej oryginalnymi tytułami.

Burzliwe losy Kore. „Girl, Goddess, Queen” – recenzja książkiAutor: Bea Fitzgerald

Tytuł: Girl, Goddess, Queen

Wydawnictwo: Jaguar

Liczba stron: 480

Tłumaczenie: Stanisław Kroszczyński

Więcej informacji TUTAJ


podsumowanie

Ocena
6

Komentarz

Mimo wad, świetnie bawiłam się przy tym tytule, zaś wizja relacji między Hadesem i Kore jest zdecydowanie ulubioną spośród wszystkich, jakie miałam okazję poznać! No i sama Persefona – silna, niezależna dziewczyna, która potrafi wyrwać się toksycznym relacjom. O takich bohaterkach czyta się z przyjemnością.
Patrycja Nadziak
Patrycja Nadziak
W żadnej szafie nie znalazła wejścia do Narnii, a sowa zgubiła list z Hogwartu. Pozostało jej jedynie oczekiwać na Gandalfa. Do jego przyjścia ma zamiar czytać, pisać, oglądać seriale i mecze w Bundeslidze… a także poślubić Jacka Sparrowa.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Mimo wad, świetnie bawiłam się przy tym tytule, zaś wizja relacji między Hadesem i Kore jest zdecydowanie ulubioną spośród wszystkich, jakie miałam okazję poznać! No i sama Persefona – silna, niezależna dziewczyna, która potrafi wyrwać się toksycznym relacjom. O takich bohaterkach czyta się z przyjemnością.Burzliwe losy Kore. „Girl, Goddess, Queen” – recenzja książki