Piłkarskie tango. „FIFA 22” – recenzja gry

-

FIFA 22 to kolejna odsłona słynnej piłkarskiej serii od EA Sports. W tym roku przynosi ona kilka nowości, lecz czy są one na tyle istotne, byśmy mogli mówić o rewolucji?

Na rynku gier wideo jest kilka serii, które wychodzą rokrocznie, a mimo to gracze nadal ochoczo sięgają po kolejne części. FIFA 22 z jednej strony potwierdza tę tezę, a z drugiej miała zadanie pokazać pełnię możliwości, jakie dają konsole dziewiątej generacji, czyli PlayStation 5, Xbox Series X oraz Xbox Series S. Niniejsza recenzja powstała na bazie edycji na najnowszą konsolę Sony.

Zapach świeżej trawy, czyli nowości widoczne na pierwszy rzut oka 

W zeszłorocznej edycji wsparcie dla nowych platform pojawiło się w formie aktualizacji i chociaż różnice były widoczne, dało się zauważyć, że to jedynie przedsmak tego, co może pojawić się w odsłonie oznaczonej numerkiem 22. Ponadto społeczność także mogła wyrazić swoją opinię i zasugerować twórcom, jakie są oczekiwania wobec następnej części. Dlatego najnowsza produkcja studia EA Sports posiada nie tylko szereg małych poprawek, ale i kilka większych zmian, które sprawiają, że gra się nieco inaczej niż chociażby w ostatnich dwóch latach. 

Zacznijmy od tego, że ulepszona została oprawa meczowa i najwyraźniej miała ona dla deweloperów duże znaczenie, gdyż już kilka sekund po uruchomieniu gry na PlayStation 5 serwowany jest nam interaktywny wstęp, dający możliwość nie tylko poznania podstawowych mechanik czy rozegrania półfinału Ligi Mistrzów w barwach Paris Saint Germain, ale i stworzenia własnego piłkarza, którym następnie pokierujemy w trybie kariery zawodnika, czy Wirtualnych Klubów. W odróżnieniu od poprzedniczek z ostatnich pięciu lat, ta edycji nie ma żadnej namiastki kampanii fabularnej.

Piłkarskie tango. „FIFA 22” – recenzja gry

Większość fanów gry nie była zadowolona z tego, jak ona wyglądała, dlatego uważam, że taki krótki, ale intensywny samouczek, jest lepszą propozycją. Rozgrywając ten pierwszy, jakże symboliczny mecz przeciwko sztucznej inteligencji, zauważyłem nie tylko starą sztuczkę podkręcenia kolorów murawy, ale także to, że teraz wychodzącym na nią piłkarzom towarzyszą dzieci. Z tego, co pamiętam, to do tej pory były one obecne jedynie w grach poświęconych mundialom. Nie rozumiem tylko dlaczego wirtualni piłkarze wyprowadzają swoich potencjalnych następców ubranych w stroje przeciwników. 

Piłkarskie tango. „FIFA 22” – recenzja gry

Jedną z największych nowości jest system animacji Hypermotion. Do tej pory był to element, o którym szybko się zapominało, albo nawet w ogóle nie zauważało. Jednak tym razem wpływ tej innowacyjnej technologii jest faktycznie widoczny już w tak podstawowych aspektach, jak wyraźne gestykulacje, słyszalne okrzyki piłkarzy i sposób przyjęcia piłki.

Szkoda jedynie, że za jej wprowadzenie oberwało się nieco modelom postaci. Otóż w zeszłorocznym w porcie na PlayStation 5 i Xbox Series X|S prezentowały się zauważalnie lepiej ze względu na między innymi, realistyczniejszy wygląd i zachowanie włosów, a teraz w tym aspekcie nie różnią się niemalże niczym od tych występujących na PlayStation 4, Xbox One czy PC. 

Kolejną rzeczą, której nie da się nie zauważyć, są nowi komentatorzy w polskiej oraz angielskiej wersji językowej. Otóż odpalając grę w tych dwóch językach usłyszycie Tomasza Smokowskiego oraz Alex Scott. I o ile była piłkarka Arsenalu Londyn poszerza skład komentatorów, o tyle w rodzimym przypadku mamy do czynienia z zastąpieniem Dariusza Szpakowskiego, gdyż po piętnastu latach zakończył on współpracę z polskim oddziałem Electronic Arts. 

Teoretycznie wybór jego następcy jest oczywisty, gdyż Tomasz Smokowski od kilku lat pełni funkcję ambasadora marki w Polsce i podczas jego prezentacji dotyczących trybu Ultimate Team wykazywał się sporą wiedzą na temat poszczególnych zawodników i lig. Ponadto na co dzień można usłyszeć go komentującego mecze ligi angielskiej. Dlatego po obejrzeniu ostatniego ligowego starcia West Ham United z Brentford FC sądziłem, iż jest to strzał w dziesiątkę.

Jednak zdawanie relacji na żywo a komentowanie gry FIFA 22 to zupełnie dwa różne przypadki. Obserwujący wirtualną murawę dziennikarze mają za zadanie nagrać konkretną liczbę linijek tekstu i niestety tym razem jest to bardzo słyszalne. Większość kwestii Pana Smokowskiego to krótkie, neutralne sformułowania, wypowiadane w pozbawiony emocji sposób. Zatem kiedy strzelimy gola, pożądane, gwałtowniejsze okrzyki w jego wykonaniu brzmią bardzo sztucznie. 

Ponadto nowy komentator brzmi, od strony technicznej, słyszalnie gorzej. Być może nagrania zostały zorganizowane na ostatnią chwilę, więc spiker miał jedynie wejść do studia, wypowiedzieć kilkanaście linijek gotowego tekstu i wyjść, a nagrane ścieżki zostały od razu wrzucone do gry, bez żadnej, choćby lekko zaawansowanej, obróbki dźwięku. Złego wrażenia nie zaciera obecność współkomentatora Jacka Laskowskiego, który co prawda lepiej wypada w swojej roli, ale algorytm gry jest tak ustawiony, że odzywa się on albo za rzadko, albo po kilkunastu sekundach, co tworzy nieprzyjemną pauzę pomiędzy wypowiedziami. 

Natomiast gdy chciałem posłuchać debiutującej w angielskiej wersji Alex Scott, nie miałem takiej możliwości. Otóż ta wersja językowa posiada kilku komentatorów, co oznacza, że teoretycznie gra powinna losować spikerów. Tymczasem pomimo tego, iż część dziennikarzy występuje jedynie w meczach Ligi Mistrzów, cały czas dobierany był mi duet Derek Rae – Stewart Robson. Moim zdaniem gra powinna oferować możliwość wybrania sobie tego, kto będzie relacjonował nasz mecz. 

Krok w przód, krok w tył, czyli mniejsze i większe zmiany w rozgrywce

FIFA 22 wprowadziła do rozgrywki kilka zauważalnych zmian. Część z nich wynika z wcześniej wspomnianego Hypermotion, gdyż teraz tempo zostało zwolnione, piłkarze lepiej się ustawiają i istotne stało się to, jak dobrze potrafią podawać piłkę innym. Ten system ma też wpływ na to, że bramkarze skuteczniej bronią i takie fantazyjne wyniki jak 9:0 czy 10:0 powinny występować w sieciowych pojedynkach znacznie rzadziej. Z kolei przy dośrodkowaniach w końcu ma znaczenie wzrost zawodnika. Aczkolwiek wrzutki na pole karne potrafią być zabójczo skuteczne, podobnie jak strzały z dalszej odległości.

Dlatego obok niesamowitej sztucznej inteligencji golkiperów, która w momencie publikacji recenzji została już osłabiona przez pierwszą popremierową aktualizację, jest to kluczowa kwestia do zmiany. Poprawy wymaga także ustawienie obrońców, ponieważ często pozostawiają luki pozwalające przeciwnikowi na swobodne wejście w pole karne, stworzenie sobie sytuacji i strzelenie gola. Twórcy chyba byli jednak świadomi tego, że takie problemy mogą występować, dlatego wprowadzili opcję manualnego przesuwania piłkarzy, którzy mają być adresatami następnego podania lub strażnikami danej strefy.

W praktyce wygląda to tak, że po jednoczesnym wciśnięciu lewej i prawej gałki analogowej, przy każdym zawodniku pojawi się ikona informująca nas o tym, w którą stronę należy wychylić kulkę, by objąć kontrolę nad tym jednym, konkretnym. Biorąc pod uwagę, że akcja toczy się cały czas, początkowo sprawia to trudności, jednak warto tę technikę opanować, gdyż dzięki temu udało się niejednokrotnie ocalić drużynę przed utratą gola lub wypracować sobie dogodną sytuację. 

Zwłaszcza że teraz nasi zawodnicy mogą biegać jeszcze szybciej. Jest to zasługa techniki wzmocnionego sprintu, aktywowanego przez podwójne wciśnięcie R2 i wychylenie lewej gałki w pożądanym kierunku. Polega ona na tym, że na kilka sekund wirtualny piłkarz zrywa się i wypuszcza sobie piłkę na dalszą odległość.

Ta sztuczka przydaje się, gdy mamy sytuację sam na sam, a obrońca stara się nas zatrzymać, więc dzięki temu miniemy go bez żadnego problemu. Natomiast kiedy to my musimy się bronić, możemy zdecydować się na wzmocniony pressing, polegający na tym, że za pomocą wciśnięcia R1 wzywamy do pomocy jednego z defensorów, który będzie naciskał na nadbiegającego przeciwnika. Trzeba jednak robić to z głową, gdyż to zagranie trwa jedynie siedem sekund. Po ich upływie zawodnik się zmęczy i nie będzie żadnym zagrożeniem dla oponenta.

A skoro już jesteśmy przy temacie zmęczenia, to muszę zauważyć, że twórcy zastosowali się do sugestii graczy i przebudowali funkcję informowania o nim za pomocą kontrolera DualSense. W zeszłorocznej FIFIE wyglądało to tak, że po wciśnięciu spustu R2, odpowiadającego za bieg, ten stawiał wyraźny opór. To nie spodobało się społeczności i teraz gra sugeruje zmianę za pomocą mocniejszych wibracji. 

Pozostałe nowości to mniejsze lub większe usprawnienia w trybach gry. Przykładowo: decydując się na pokierowanie zawodnikiem w karierze, ten może uczestniczyć w meczu po wejściu z ławki rezerwowych. Do tej pory graliśmy albo od pierwszej minuty, albo wcale, a teraz zależy to od tego, jak realizujemy postawione przed nami zadania i jak zostaniemy ocenieni podczas występu. Ponadto przyznane oceny mają wpływ na to, ile dostaniemy punktów możliwych do przyznania w trybie rozwoju zawodnika, który przypomina drzewko umiejętności w grach RPG. Tego typu system jest też obecny w trybie Wirtualnych Klubów. 

Piłkarskie tango. „FIFA 22” – recenzja gry

Z kolei fani rozgrywek Division Rivals, będących częścią modułu Ultimate Team, otrzymają część nagród po rozegraniu konkretnej liczby spotkań, a nie po upływie tygodnia. Warto to docenić, ponieważ wykonując same zadania i wyzwania budowania składu będziecie w stanie złożyć solidny zespół z niewymiennych kart, gdyż w tym roku algorytm jest nieco bardziej hojny w losowaniu porządnych zawodników.

Natomiast jeżeli lubujecie się w personalizacji stadionu, to od teraz możecie nie tylko go upiększać, zmieniając na przykład kolor siatki w bramce, ale i kupić całe zestawy kosmetycznych dodatków. Oczywiście, aby móc dokonać zakupu, trzeba będzie zbierać darmową walutę zwaną Coinsami, albo skusić się na płatne Fifa Pointsy. 

Piłkarskie tango. „FIFA 22” – recenzja gry

A powodów do wydania wirtualnych bądź prawdziwych pieniędzy nie zabraknie, ponieważ fani mogą teraz nie tylko oszczędzać na legendarnych zawodników dyscypliny, zwanych Ikonami, ale i na tak zwanych Bohaterów FUT. Są to piłkarze, którzy zapisali się w historii futbolu za sprawą jakiegoś charakterystycznego zagrania. Taki tytuł otrzymał między innymi Jerzy Dudek – były polski bramkarz Liverpoolu. Dodatkowym plusem jest to, że zachowano opcję podejrzenia zawartości paczki przed kupnem. 

Najlepsi esportowcy, posiadający najmocniejsze składy w Ultimate Team, mogą teraz mierzyć się między sobą w specjalnej, elitarnej lidze, a do weekendowego turnieju, zwanego Ligą Weekendową, dodano fazę play-off. Oznacza to, że oprócz zakwalifikowania się poprzez Division Rivals, trzeba będzie jeszcze rozegrać dodatkowe mecze eliminacji.

Lekkiego urozmaicenia doczekała się również Volta, która może i utraciła kampanię fabularną, ale za to zyskała nowe, intrygujące minigry i prosty system premiujący sztuczki, przypominający to, co oferowały gry z pobocznej serii FIFA Street.

Piłkarskie tango. „FIFA 22” – recenzja gry

Ponadto tryb ten otrzymał własne nagrody w module online, do których przydział zależy od naszych umiejętności. 

Piłkarskie tango. „FIFA 22” – recenzja gry

Najwięcej frajdy ma jednak sprawić stworzenie własnego klubu. Nie jest to nic nowego, gdyż było to w grze już za czasów PlayStation 3. Jednak teraz możemy poprowadzić nim kampanię trenerską, gdzie zadecydujemy, w jakiej lidze chcemy grać, jak duży otrzymamy budżet transferowy na start czy też jakiej klasy piłkarze będą w składzie. Teoretycznie to wszystko prezentuje się bardzo obiecująco, jednak w praktyce da się odczuć spory niedosyt. 

Piłkarskie tango. „FIFA 22” – recenzja gry

Po pierwsze: możemy korzystać jedynie z wcześniej przygotowanych wzorów. Dawniej gracze mieli narzędzie do udostępniania stworzonych przez siebie drużyn, a z uwagi na brak ograniczeń, to na przykład w wersji na komputer dało się zainstalować mody, które dodawały brakujące loga czy składy. Byłoby to przydatne zwłaszcza teraz, gdy EA traci kolejne licencje na konkretne drużyny czy ligi na rzecz konkurencji.

Piłkarskie tango. „FIFA 22” – recenzja gry

Po drugie: mimo tego, że decydujemy o początkowej sile stworzonego przez siebie zespołu, zawodnicy są wygenerowani przez grę. Szkoda, bo osobiście chętnie bym odtworzył cały skład Legii Warszawa z sezonu 1995/1996 i sprawdził, czy w obecnych czasach klub także awansowałby do Ligi Mistrzów. 

Piłkarskie tango. „FIFA 22” – recenzja gry

Ponadto zarówno w meczach z komputerem, jak i z żywym przeciwnikiem, brakuje mi możliwości wprowadzenia na boisko większej liczby rezerwowych. W zeszłym roku, z uwagi na pandemię, prawdziwa organizacja FIFA pozwala wejść na boisko aż pięciu wypoczętym zawodnikom. Początkowo ta zmiana miała obowiązywać tymczasowo, bo do końca 2020 roku, a finalnie jest nadal obecna w prawdziwej piłce. Moim zdaniem, nawet jeżeli to udogodnienie zostanie wycofane, to gry FIFA, które starają się odwzorować wiele aspektów rzeczywistego futbolu, powinny być na bieżąco z aktualnymi zasadami tej dyscypliny. 

„Ty do mnie, ja do ciebie”, czyli podsumowanie

FIFA 22 to dwudziesta dziewiąta odsłona popularnej marki, którą w tym roku wyjątkowo trudno mi ocenić. Z jednej strony dostrzegam zapowiadane nowości i doceniam, że część z nich faktycznie może mieć wpływ na rozgrywkę, o ile nie zostaną zepsute przez regularne aktualizacje. Jednakże pod wieloma innymi względami ta gra robi najpierw jeden krok w przód, a następnie dwa do tyłu. Skłania to do myślenia, że może i jest lepsza niż w ostatnich dwóch latach, ale nextgenowa wersja powinna oferować znacznie więcej. Cóż, może w przyszłym roku.

Piłkarskie tango. „FIFA 22” – recenzja gry

  • Możliwość stworzenia własnego klubu
  • Wolniejsze tempo rozgrywki
  • Technologia Hypermotion i jej realny wpływ na rozgrywkę
  • Efektywniejsza i bardziej zaawansowana gra w obronie
  • Nowe mini gry w trybie Volta i premiowanie wykonywania sztuczek

Piłkarskie tango. „FIFA 22” – recenzja gry

  • Polski komentarz
  • Ograniczone możliwości tworzenia własnego klubu
  • Błędy wynikające z systemu animacji Hypermotion
  • Brak możliwości przeprowadzenia pięciu zmian
  • Oprawa graficzna na nextgenach jest nieznacznie lepsza od ubiegłorocznej edycji

podsumowanie

Ocena
7.5

Komentarz

„FIFA 22” może być dla wielu graczy tą długo wyczekiwaną, rewolucyjną odsłoną. Moim zdaniem jest to raczej ewolucja, którą można było wrzucić na jeszcze wyższy poziom. Finalnie i tak będzie mi umilać wieczory, gdy już skończy się sezon premier.
Grzegorz Cyga
Grzegorz Cyga
Ten człowiek cały czas gra. Na komputerze, na konsolach PlayStation i na nerwach sąsiadów z racji, że jego bronią w realnym świecie jest gitara elektryczna.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„FIFA 22” może być dla wielu graczy tą długo wyczekiwaną, rewolucyjną odsłoną. Moim zdaniem jest to raczej ewolucja, którą można było wrzucić na jeszcze wyższy poziom. Finalnie i tak będzie mi umilać wieczory, gdy już skończy się sezon premier.Piłkarskie tango. „FIFA 22” – recenzja gry