Gdzie kapitanów sześciu, tam załoga statek topi. „Głębia” – recenzja gry planszowej

-

Jako małe dziecko zawsze pragnęłam dostać się na piracki statek i uciec z domu, aby szukać podwodnych skarbów. Wtedy wydawało mi się to idealnym planem, jaki faktycznie mogłabym zrealizować. Teraz już niestety wiem, że nie zostanę członkiem załogi morskiej, a skarbów mogę szukać jedynie w grach planszowych, takich jak Głębia. Wyprawa na podmorskie dno jest skierowana dla dwójki poszukiwaczy przygód, dlatego czym prędzej musisz znaleźć drugiego kapitana, aby rozpocząć tę emocjonującą podróż po zaginione kosztowności! Pamiętaj, aby uważać, bo podmorskie głębiny skrywają nieznane nikomu niebezpieczeństwa. Czapki z głów i powodzenia!
Cicha woda brzegi rwie

Nasza Księgarnia zadbała o oprawę graficzną tej gry planszowej, przygotowując dla nas produkt, od którego naprawdę trudno oderwać wzrok. Jedni pomyślą, że to niezbyt dobre rozwiązanie – planszówka ze zbyt przesłodzonymi grafikami, jednak wydaje mi się, że wyszło im to na plus, ponieważ gra ma swój klimat. Widać go już na opakowaniu, także nie trzeba nawet otwierać pudełka z kartami i klockami, aby odczuć jej charakter. „Słodkie” grafiki nie przeszkadzają w zaciętej walce z przeciwnikiem.

W opakowaniu znajdziemy czterdzieści pięć kart z wizerunkami nurków podwodnych o różnych atrybutach. Różnią ich przedmioty trzymane w dłoniach, kolejno: łopatka do zabawy w piasku, harpun oraz gumowa kaczuszka do kąpieli. Po dwa kafelki z głęboką oraz płytką wodą; znajdzie się również pięć kart skarbów, a także czterdzieści pięć małych kosteczek, które będą nam przydatne, aby zdobyć podwodny skarb. Producent dołącza do wszystkiego płócienny woreczek, gdzie podczas rozgrywki trzymamy kostki. Przyda się także po skończonej grze, aby wszystko porządnie schować i niczego nie zgubić. Znalazło się miejsce na instrukcję, więc kompletne opakowanie zawiera wszystko, co powinien otrzymać gracz.

Gdzie kapitanów sześciu, tam załoga statek topi. „Głębia” – recenzja gry planszowej

Głębiej i głębiej

Zabawa zaczyna się od ułożenia na przemian płytek głębokiej wody (granatowe) i płytkiej (jasne) oraz położenia na nich kościanych znaczników, odpowiadających liczbie zapisanej w narożniku kafelków. Należy jednak pamiętać o zbalansowaniu znaczników. Kostek jednego koloru nie może znaleźć się więcej niż na ściądze znajdującej się na pierwszej płytce. Gracze otrzymują osiem kart z nurkami. Cała frajda z gry polega na zbieraniu znaczników w płytkiej i głębokiej wodzie. Zdobywamy je poprzez zagranie kart trzymanych w ręce. Możemy je dołożyć zarówno po swojej stronie, jak i po stronie płytki przeciwnika. Aby jednak użyć karty, musi ona być w kolorze ułożonego na niej znacznika. Nie można także położyć więcej kart niż znaczników. Gdy uzbieramy już odpowiednią ich liczbę, należy pamiętać, że suma punktów na jasnych polach rozpatrywana jest ku niższym wartościom, a na ciemnych polach – ku wyższym. Czyli w płytkiej wodzie wygrywa gracz, z najniższą sumą punktów, a w głębokiej ten mający większą. Kolorowe kostki możemy odpowiednio wymienić na kartę skarbów. Na przykład trzy szare kostki dają nam szary skarb. Gracze mogą rozmieniać znaczniki w proporcji 3:1. Grę wygrywa osoba, która jako pierwsza zgarnie trzy karty skarbów.

Gdzie kapitanów sześciu, tam załoga statek topi. „Głębia” – recenzja gry planszowej

Waleczni Nurkowie

Głębia to gra planszowa, która ma swój urok oraz jest nastawiona na ostrą rywalizację. Przeciwnicy mogą przeszkadzać sobie w planach, podstawiając karty na nie swoich polach, w efekcie czego naprawdę da się zniszczyć czyjeś zamysł na wygraną. Bardzo podoba mi się ten motyw utrudniania przeciwnikowi, dodaje on więcej emocji w trakcie rozgrywki oraz wymusza na nas przewidywanie ruchów drugiej osoby. Jedyne, co było dla mnie problemem, to instrukcja, ponieważ mogłaby być napisana trochę prościej. Zasady gry nie są skomplikowane, jednak podczas pierwszej rozgrywki miałam spory problem, aby dowiedzieć się, co powinnam robić.

Jakościowo gra stoi na najwyższym poziomie i nie ma się do czego przyczepić. Wszystkie elementy są wykonane porządnie oraz schludnie. Grafiki są dopracowane i nie zgadzam się z opiniami innych, że są zbyt słodkie. To już kwestia gustu poszczególnych graczy, ale jak dla mnie rysunki pasują do całości gry. Przydatny jest także worek znajdujący się w opakowaniu, ułatwiający spakowanie mniejszych elementów tak, żeby w podróży się nie zgubiły. Wydaje mi się jednak, że nie jest to zbyt dobra gra do takich miejsc jak pociąg czy tył samochodu.

Gdzie kapitanów sześciu, tam załoga statek topi. „Głębia” – recenzja gry planszowej

Załoga uratowana

Podsumowując jest to gra pełna emocji, w której ciągle coś się dzieje. Trzyma w napięciu podczas walki o punkty i prób przechytrzenia przeciwnika. Zasady wydają się być proste, a grafiki zachęcają, aby sięgnąć po ten tytuł. Na pewno jest to gra, która sprawdzi się w plenerze, na pikniku, bądź jakimś wyjeździe nad jezioro. Ma swój klimat i daje dużo radości.

Gdzie kapitanów sześciu, tam załoga statek topi. „Głębia” – recenzja gry planszowej

 

Tytuł: Głębia

Liczba graczy: 2

Wiek: 8+

Czas rozgrywki: 30 minut

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

 

Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia, więcej o grze przeczytacie tutaj:

Gdzie kapitanów sześciu, tam załoga statek topi. „Głębia” – recenzja gry planszowej

podsumowanie

Ocena
10

Komentarz

Ta gra jest moim odkryciem roku i jestem pewna, że będę bardzo często w nią grać!
Patrycja Szustak
Patrycja Szustak
Jest najprawdziwszym hobbitem, który kocha wszelkie zwierzęta, a najbardziej koty (jakby mogła wybrać swoje kolejne wcielenie, zostałaby grubym kotem). Przemieniła swój pokój w bibliotekę, na niekorzyść pleców mężczyzn, którzy musieli wnosić te wszystkie książki. Jej wzrost ułatwia zawinięcie się w kokon i oglądanie filmów oraz seriali całymi dniami. Lubi dobrą kawę, jednak jest zbyt leniwa, żeby ją zaparzyć.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Ta gra jest moim odkryciem roku i jestem pewna, że będę bardzo często w nią grać!Gdzie kapitanów sześciu, tam załoga statek topi. „Głębia” – recenzja gry planszowej