Z mrokiem jej do twarzy. „Wybrańcy“ – recenzja książki

-

Walka dobra ze złem jest tematem wielu książek. A gdyby tak zacząć od końca i najpierw poznać historię zwycięstwa w tej bitwie, które miało miejsce przed piętnastoma laty?
Koniec jest nowym początkiem

Sloane i czwórka jej przyjaciół ponad dekadę temu wygrali bitwę z Mrocznym – obdarzonym potężnymi mocami bytem, który siał postrach w całej Ameryce. Od tego pamiętnego dnia próbują ułożyć sobie życie, choć nie jest to łatwe. Jako Wybrańcy, którzy ocalili świat, są osaczeni przez media i obserwowani na każdym kroku. Zmagają się z demonami przeszłości, zmęczeniem, miłosnymi rozterkami, a nawet używkami. Gdy wydaje im się, że wszystko wraca do normy, koszmar spotkania z Mrocznym powraca, tyle że… w innym wymiarze.

Harry Potter czy The Walking Dead?

Warto wspomnieć, że książka zaczyna się w momencie, którym większość powieści się kończy – zwycięstwa nad złem i życiem w blasku sławy. Taka konstrukcja jest ciekawa i zachęca do zagłębienia się w lekturę. Niestety, im dalej, tym gorzej. Biorąc Wybrańców do ręki, czytelnik jest uprzedzany o tym, że w środku znajdzie elementy takich gatunków jak urban thriller, science fiction i fantasy. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że Veronica Roth, chcąc stworzyć ciekawą powieść dla młodzieży, zbyt mocno inspirowała się znanymi książkami, komiksami i produkcjami filmowymi. Magiczne moce Wybrańców mających pokonać złego antagonistę, chodzące żywe trupy, przeszukiwanie wraków na dnie oceanów… to już gdzieś było.

Sposób prowadzenia fabuły Wybrańców jest bardzo nieregularny. Chwilami w książce dzieje się tak dużo, że nie sposób nadążyć za treścią. Przeskakiwanie między miejscami i datami wydarzeń wprowadza ogromny chaos. Skróty myślowe autorki często są nieczytelne i trzeba domyślać się, co Roth chciała nam przekazać. Inne rozdziały są natomiast długie i nie wprowadzają nic wartościowego do fabuły.

Opowieść ratują główne postaci. Matt, Albie, Esther, Ines i Sloan to osoby o barwnych charakterach  od początku budzące sympatię czytenika. Autorka doskonale potrafi stworzyć bohaterów, którzy choć różni od siebie, stanowią zgrany zespół. Wprowadzony między pierwszoplanowymi postaciami wątek miłosny nie jest głównym, dzięki czemu książka nie staje się romansem, a samo uczucie ich łączące to poboczny, aczkolwiek ważny element powieści.

Protagonistką jest Sloan i to z jej perspektywy oberwujemy historię. Silna kobieca postać to ogromny plus książki. Momentami rozchwiana emocjonalnie dziewczyna mocno stąpa po ziemi i mimo młodego wieku potrafi postawić na swoim. Niestety, w wielu momentach widać, że Veronica Roth dość często skupia się na jej potrecie psycholigicznym i przysłania tym samym fabułę.

Na uwagę zasługuje to, że autorka między głównymi wątkami przemyca ważne dla czytelnika wartości. Trudne dorastanie, noszenie brzemienia sławy, narkotyki, pierwsze miłości to elementy, z którymi radzić muszą sobie Wybrańcy.

Część wizualna książki to mocna strona Wybrańców. Struktura okładki przyciąga wzrok, a wplecione między rozdziały wycinki z gazet i dokumentów wzbudząją ogromną ciekawość.

Co za dużo to niezdrowo

Wybrańcy to bez wątpienia miks gatunkowy, który nie wszystkim przypadnie do gustu. Zbyt dużo wątków  przeplatających się z nazbyt rozciągniętą fabułą mogą wzbudzać ogromne zniecierpliwienie u czytelnika.

Tak właśnie było u mnie. Podczas czytania czułam ogromny zawód, ponieważ nastawiłam się na ciekawą i lekką lekturę fantasy, a otrzymałam książkę, która z jednej strony była przepełniona elementami z różnych gatunków, z drugiej zaś ogromnie mnie znudziła. Nie sięgnę po drugą część tej dylogi, zniechęcona pierwszym tomem.

Z mrokiem jej do twarzy. „Wybrańcy“ – recenzja książki

 

Tytuł: Wybrańcy

Autorka: Veronica Roth

Liczba stron: 528

Wydawnictwo: Media Rodzina

podsumowanie

Ocena
5

Komentarz

Autorka miała pomysł na ciekawą powieść, jednak przesadziła z liczbą niepotrzebnych wątków. Książka przez to stała się bardzo przeciętna i momentami nudna.
Joanna Augustyn
Joanna Augustyn
Realistka, śmieszek i komentator życia. Uwielbia czytać, szczególnie przy marcepanowej kawie. Wciąż szuka kryminału idealnego. Entuzjastka "Przyjaciół", Netflixa i muzyki wszelkiej maści. Prywatnie mama i właścicielka kota.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Autorka miała pomysł na ciekawą powieść, jednak przesadziła z liczbą niepotrzebnych wątków. Książka przez to stała się bardzo przeciętna i momentami nudna.Z mrokiem jej do twarzy. „Wybrańcy“ – recenzja książki