Wywiad z Come book

-

Bohaterki dzisiejszego wywiadu nie trzeba przedstawiać osobom, które śledzą polski booktube. Oto come book, Youtuberka zakochana w książkach. Jak wygląda jej praca przy kanale na YouTubie i zdjęciach na Instagramie? Przeczytajcie sami!

Popbookownik: Zacznijmy może od tego, jak rozpoczęła się Twoja przygoda z YouTube’em i Instagramem? Co Cię skłoniło albo zainspirowało do otworzenia własnego kanału i profilu ze zdjęciami?

Come book: Wszystko zaczęło się w chwili kiedy, po długim czasie bez czytania, natrafiłam na bookstagramy. Przeglądałam te piękne konta z mojego prywatnego Instagrama i stwierdziłam: “Hej, też chciałabym zarażać ludzi moją pasją, rozmawiać o książkach”. Jeśli chodzi o kanał – myślałam o nim długi czas, bo wiedziałam, że forma mówiona jest dla mnie ciekawsza niż pisana, a poza tym – trafia do większego grona odbiorców. Dostawałam też sporo zachęty od strony moich obserwatorów i stwierdziłam, że muszę spróbować, przecież nie miałam nic do stracenia.  I tak w sierpniu na moim kanale pojawił się pierwszy film. Ile to było emocji!

PB: Bycie rozpoznawalnym na Instagramie nie należy do najłatwiejszych. Skąd czerpiesz inspiracje do zdjęć? Długo się przygotowujesz do zrobienia tej odpowiedniej, idealnej fotki?

CB: Inspiracje czerpię najczęściej z głowy, czasem widzę okładkę i to ona jest inspiracją do zdjęcia (tak było w przypadku książki Lab girl, kiedy to na mojej twarzy pojawiły się liście). Czasem przeglądam też strony takie jak Pinterest, ale trzeba pamiętać o tym, że nasze zdjęcie nie może być kopią tylko inspiracją (a mam wrażenie, że niektórzy niestety o tym zapominają). Jeśli chodzi o sam proces robienia zdjęć – dużo się zmieniło w momencie, kiedy  zaczęłam je robić telefonem, to skróciło cały proces. Teraz zazwyczaj wyciągam telefon i robię zdjęcie, więc przygotowania nie trwają długo.

PB: Co sprawia Ci więcej przyjemności – prowadzenie kanału na YT czy też może konta na Instagramie?

CB: Nie potrafię wybrać jednej z tych platform. Instagram był pierwszy i to tam najczęściej komunikuję się z obserwatorami, ale YT też sprawia mi ogromną frajdę.

PB: A propos YT, jak wygląda u Ciebie proces przygotowania filmiku? Zapisujesz gdzieś pomysły i rozpisujesz przebieg danego odcinka, a może idziesz na żywioł?

CB: To zależy od rodzaju filmu. Jeśli chodzi o recenzje książek, to zazwyczaj przygotowuję sobie wcześniej plan, żeby spisać i poukładać myśli, które pojawiły się podczas lektury, nie chcę też o niczym zapomnieć. Ale czasem mimo tego, że mam plan, to idę na żywioł, dodaję nowe elementy. W filmach takich jak vlogi, book haule, podsumowania – idę na żywioł. Nagrywanie filmów jest o tyle komfortowe, że mogę nagrać jeden film kilka razy (chociaż nie zdarzyło mi się), mogę go zmontować. Nie jest to wypowiedź na żywo, więc stres, żeby wszystko było idealnie, znika.
Ale jeśli miałabym opisać cały proces, to oczywiście najpierw pojawia się pomysł na film, później go nagrywam, a najbardziej czasochłonna czynność ma miejsce poza kamerą – montaż.

PB: Przyszła prawniczka prowadzi kanał na YT, i to o książkach. Jak udaje Ci się łączyć te dwie pasje – do prawa i książek? I czy spotkałaś się może z jakimś negatywnym odbiorem tego, że prowadzisz kanał, a przecież studiujesz prawo?

CB: Swojego studiowania prawa raczej nie nazwałabym pasją. Są to studia, które nie do końca mi pasują, ale mam zamiar je skończyć (jeszcze tylko rok). Jeśli przez ten rok nic mnie nie porwie, nie zachwyci i nie sprawi, że zakocham się w prawie – raczej nie będę wykonywać tego zawodu w przyszłości.

Jeśli chodzi o kwestie łączenia tych dwóch kwestii – studiowania i książek – to wszystko jest organizacją czasu, nauczenia się, jak się uczyć, żeby było to efektywne. I uważam, że każdy dałby radę ? Co do negatywnego odbioru – nie spotkałam się nigdy z krytyką, ani ze strony rodziny, ani ze strony znajomych.

PB: Skoro już o negatywnych opiniach mowa, jak często musisz sobie radzić z hejterami? Czy według Ciebie to nieodłączny element bycia rozpoznawalną?

CB: Mam wrażenie, że jeśli byłam hejtowana, to dużo z tych głosów do mnie nie dotarło, bo w ciągu dwóch lat na Instagramie miałam mało sytuacji, kiedy ktoś mnie hejtował “prosto w twarz”. Hejterzy to ludzie, którzy najczęściej mnie nie znają, więc po co tracić czas na martwienie się ich opinią. Wychodzę z założenia, że hejt nigdy nic nie wnosi, a często jest tylko formą przelania frustracji osoby, która hejtuje. Czasami żal mi ludzi, którzy swój czas marnują tylko po to, żeby napisać osobie “co o niej uważają”, a najczęściej taka opinia nie jest niczym poparta i napędza ją gniew, może zazdrość.  Trzeba też odróżnić “hejt” od “konstruktywnej krytyki”, która często może nam pomóc, żeby coś robić lepiej.

Czy to nieodłączny element? Nie wiem. To chyba zależy od samych osób, które hejtują, bo wina nigdy nie leży od osoby hejtowanej.

PB: Na koniec pytanie odnośnie książek. Co według Ciebie powinna zawierać powieść idealna?

CB: To bardzo trudne pytanie, bo każdą książkę oceniam osobno, nie mam żadnego uniwersalnego systemu “punktowego”, który decyduje o mojej ocenie. Jednak myślę, że powieść idealna powinna zawierać – bohatera/ bohaterkę, któremu będziemy kibicować (inaczej cała fabuła będzie nam obojętna) i najlepiej, gdyby przekazywała jakieś wartości, poruszała ważne, niekiedy trudne tematy.

Monika Doerre
Monika Doerre
Dawno, dawno temu odkryła magię książek. Teraz jest dumnym książkoholikiem i nie wyobraża sobie dnia bez przeczytania przynajmniej kilku stron jakiejś historii. Później odkryła seriale (filmy już znała i kochała). I wpadła po uszy. Bo przecież wielką nieskończoną miłością można obdarzyć wiele światów, nieskończoną liczbę bohaterów i bohaterek.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu