Wszystko się kiedyś kończy. „Green Arrow. Konstelacja strachu” – recenzja komiksu

-

Seria DC Odrodzenie to ponad setka wydań, a wśród bohaterów cyklu można spotkać postacie takie jak Flash, Batman, Superman czy ekipę z Suicide Squad. Jedne przygody kończą się szybko, a inne ciągną się w nieskończoność. Cykl to ciekawa propozycja dla fanów oraz nowych czytelników, którzy nie mieli jeszcze styczności z bohaterami. Każdy cykl opowiada o kimś innym, a pierwsze tomy zachęcają do poznania dalszych losów. Tak właśnie było ze mną i Green Arrowem, ale nasza przygoda niestety dobiegła końca.
Walka w wiatrakami

Witaj w piątym tomie przygód Arrowa. Dziewiąty Krąg, przebiegła i zdolna do wszystkiego organizacja, odebrał Oliverowi wiele, a Seattle przerobiła w Star City, jednak ma w planach przejęcie całych Stanów Zjednoczonych. Queen podejmuje się karkołomnej walki, na swym nieodłącznym motocyklu, poszukuje wrogich przeciwników, by zniweczyć ich poczynania, bo gdy zaczyna robić się źle, Oliver rusza w świat i szuka ratunku. Ma mu w tym pomóc Liga Sprawiedliwości, tylko bohater nie wie, na ile może jej ufać oraz czy posiada odpowiednie środki, by pokonać wielkiego kolosa igrającego ze wszystkimi. Green Arrow po czasie wraca jako inna osoba, ale przeszłość ciągle nad nim ciąży, szczególnie oskarżenie o morderstwo, którego nie popełnił. Czy głównemu bohaterowi uda się pokonać wroga, odebraćrodzinną firmę? A może proces sprawi, że już nigdy nie odzyska dobrego imienia?

To im się udało

Znowu możemy podziwiać kunszt Benjamina Percy’ego, który kolejny raz odpowiada za scenariusz. Wszystkie wątki miały sens oraz rozwijały się logicznie, akcja została dobrze dograna. Może nie pojawiają się tutaj zaskakujące zwroty, a bohaterowie czasem wywołują uczucie ringu, jednak nie rzutuje to tak bardzo na odbiór.

Stroną wizualną zajęło się zacne grono: Stephen Byrne, Juan Ferreyra, Otto Schmidt, Jamal Campbell. Gdy historia w niektórych miejscach kuleje, wtedy oprawa wizualna nadrabia uchybienia. Cała seria jest pod tym względem świetna i ostatnia część nie odstaje od reszty. Kolory wyraziste, kreski dopracowane. Mimo że za grafikę odpowiada kilka osób, to wcale nie daje się tego odczuć, jakby byli jednym organizmem. Nawet w miejscach, gdzie sporo się dzieje, a postaci bez liku, widać dbałość o szczegóły, a niedociągnięć nie znajdziecie.

Komu w drogę…

Piękne wydanie skrywa w środku zacną zawartość, złożoną z aż dwóch części obcojęzycznego pierwowzoru (Hard-Travelling Hero oraz Trail of Two Cities). Całość zaczyna się od Wędrówki bohatera, gdzie Arrow kontynuuje podróż rozpoczętą w poprzednim tomie. Chce odkryć miejsca, w których kryją się jego wrogowie. Tym, co wyróżnia ten tom, jest udział znanych i lubianych z Ligi Sprawiedliwości. Z bohaterem odwiedzamy Batmana w Gotham czy Supermana w Metropolis, a to tylko dwa przystanki na drodze pełnej przygód. Jak to w seriach tego typu bywa, najważniejsi protagoniści mają wspólnych wrogów, a obopólne działania nabierają więcej sensu niż walka w pojedynkę. Niestety zaufanie do Arrowa znacznie spadło po ostatnich wybrykach i musi się postarać, żeby inni z nim współpracowali.

Sprawiedliwość to czy farsa?

Druga część, Powrót do domu, opowiada o sprawie sądowej Olivera, podczas której ten będzie musiał się zażarcie bronić, wszak nikogo nie zabił. Jest to konsekwencja czwartego tomu, gdzie dowiadujemy się, co doprowadziło do takiego finału. Moim zdaniem cały wątek został dobrze poprowadzony. Przejrzyście, konkretnie i mimo że lubię wersję z serialu Flash, to ta bije ją na głowę. Dociekliwym rzuci się w oczy kilka absurdów, ale wynika to tylko z konstrukcji całej serii, postaci i wątków. Nadal ciężko mi jest zrozumieć, że tak mało osób połapało się, iż Arrow to Queen, a Superman po założeniu okularów okazuje się Clarkiem. Jakby magicznie inne cechy znikały.

I jak to na finał przystało, w komiksie przewija się plejada znanych i lubianych postaci. Nie mogło zabraknąć obecnych obrończyń Star City, które starają się odeprzeć atak okultystycznej organizacji, czyli Black Canary i Red Arrow. Dbają o dobro miasta i czekają aż ukochany mężczyzna zostanie oczyszczony z zarzutów. Wszak działanie bez Arrowa to nie to samo.

Na samym końcu

Polecam Green Arrow. Konstelacja strachu wszystkim fanom Green Arrowa, obojętnie, którą wersję kochacie, ponieważ jest to naprawdę udane zakończenie całej serii. Lubiący Batmana, Supermana, Ligę Sprawiedliwości czy inne postaci uniwersum również się tutaj odnajdą i będą mieli przyjemność z czytania. Strona wizualna zdecydowanie przyciąga oraz odsuwa w dal niewielkie niedociągnięcia. Całość opiera się głównie na ciekawej akcji połączonej z problemami Olivera. Jest to dosłownie kompilacja tego, co kocha się w tej serii.

Wszystko się kiedyś kończy. „Green Arrow. Konstelacja strachu” – recenzja komiksuTytuł: Green Arrow. Konstelacja strachu. Tom 5

Scenariusz: Benjamin Percy

Ilustracje:Otto Schmidt, Juan Ferreyra, Stephen Byrne, Jamal Campbell

Liczba stron: 252

Wydawnictwo: EGMONT

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

Zacne zakończenie świetnej serii.
Katarzyna Gnacikowska
Katarzyna Gnacikowska
Rodowita łodzianka. Z papierków wynika, że magister inżynier po Politechnice Łódzkiej, jednak z zawodem nie mogą się znaleźć. Wolny duch szukający swojego miejsca na ziemi, Wielka fanka seriali maści wszelakiej, szczególnie Supernatural, Teen Wolf, American Horror Story, ale nie ma co się ograniczać. Książkoholiczka (nie dla obyczajówek i historycznych!) pierwszej wody, która prawdopodobnie umrze przygnieciona swoimi "małymi" zbiorami. Lubi się śmiać, czytać i spędzać miło czas. Nie lubi chamstwa, hipokryzji i beznadziejnych ludzi. Dobra znajoma Deadpoola i Doktora Strange.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Zacne zakończenie świetnej serii.Wszystko się kiedyś kończy. „Green Arrow. Konstelacja strachu” – recenzja komiksu