Wielka ciężarówka, strzelaniny i podboje miłosne. „Cygan” – recenzja komiksu

-

Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego komiksu Cygan, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy wydawnictwu Egmont.

Dawno temu, wydawnictwo Egmont wypuszczało na rynek serię stworzoną przez Thierry’ego Smolderena i narysowaną przez Enrico Mariniego – Cygan. Po ponad dwudziestu latach, doczekaliśmy się zbiorczego albumu w ramach cyklu Plansze Europy, z przygodami szalonego kierowcy. Czy historia tworzona przed 2000 rokiem nadal bawi i warto po nią sięgnąć?

Opasłe tomisko

Trzysta osiemdziesiąt cztery strony i duży format powodują, że Cygan prezentuje się naprawdę imponująco. W środku znajduje się sześć zeszytów oraz materiały dodatkowe. Gabaryty komiksu sprawiają, że trudno się go trzyma i najlepiej czytać go w pozycji siedzącej, ale ten wysiłek się opłaca, bo otrzymujemy całość historii w jednym albumie. Jakość wydania jest na najwyższym poziomie, papier gruby, a kolory mocno nasycone.

Cygański łobuz

Tytułowy Cygan to gagatek, którego poznajemy kiedy ma kilka lat i mieszka w sierocińcu. Chłopiec jest niepokorny, problemy rozwiązuje siłą, lubi bijatyki i od nich nie stroni. Ma też jedno marzenie: wyrwać się z tego środowiska i stać się kierowcą TIR-a. Tak wyobraża sobie bycie wolnym i niezależnym. Kolejne kadry przenoszą nas kilkanaście lat w przód, do kabiny ogromnej ciężarówki, za której kierownicą siedzi on, dorosły i silny mężczyzna. Cagoj, bo tak go zwą, podróżuje po Podbiegunowej Autostradzie Trójkontynentalnej (PA3K), łączącej Amerykę z Eurazją, przewożąc nie do końca legalne towary w miejsca, gdzie są one najbardziej potrzebne. Nie jest lubiany wśród innych przewoźników, gdyż lubi podkradać im kontrakty, wpychać się do kolejek i balansować na granicy prawa. Szczególnie podpadł firmie Selmer i jej pracownikom. Jest ona znana z dostarczania broni na wschód, gdzie toczy się konflikt pomiędzy Mongolią a Rosją. Bohater dość szybko wplątuje się w rozgrywkę pomiędzy stronami i staje się niewygodną personą.

Cagoj magicznie przyciąga do siebie zbirów i piękne kobiety. Z taką samą łatwością wplątuje się w cudze zatargi, bójki i strzelaniny, jak i zdejmuje ubrania ze spotkanych na szlaku niewiast. Kultywuje kulturę i jest dumy ze swojego pochodzenia i tym, kim się stał. Na każdym kroku przypomina o tym innym. Jest przystojnym zabijaką, któremu nie oprze się żadna kobieta. Z jednej strony wiemy, że to łobuz, z drugiej – stojący po stronie dobra. Trochę nas wkurza, ale kibicujemy mu w walce z większym złem.

Cygan to historia drogi. Ważna jest podróż, a nie jej cel. Na każdym rogu czai się przygoda, a główny bohater lubi, gdy coś się dzieje i nie stroni od nich. Akcja rozgrywa się w niedalekiej przyszłości, pojawiają się w niej  wątki rodem z science-fiction, ale nie są one dominujące w fabule komiksu. Cagoj rzucany jest przez scenarzystę w różne zakątki świata, gdzie mierzy się z paskudnymi przestępcami.

Lata 90.

Cygan utrzymany jest w stylistyce filmów akcji klasy B z lat 90. Główny bohater jest miksem wielu różnych postaci. Przystojny niczym agent 007, nieokrzesany i dziki jak Lobo, z mięśniami jak Rambo. Szybszy i silniejszy od przeciętnego mężczyzny, otoczony pięknymi kobietami o idealnych proporcjach. Te w ułamku sekundy zakochują się w awanturniku i dążą do szybkiej konsumpcji znajomości, na co Cagoj ochoczo przystaje. Przestępcy wyglądają jakby żywcem wyjęci z Terminatora, Indiany Jonesa czy Drużyny A. Widać, że na powstanie komiksu ogromny wpływ miała ówczesna moda, kino i bohaterowie tamtych czasów. Kupuję ten wizerunek i styl narracji, bowiem jest bardzo spójny i przemyślany. Można go odbierać jako trącący myszką i nieadekwatny do obecnych czasów, ale pamiętajmy, że pierwsza historia powstała trzydzieści lat temu.

Wizualnie album prezentuje się bardzo dobrze, a styl Mariniego idealnie pasuje do pomysłów scenarzysty. Czasem czytelnik uśmiechnie się, patrząc na przerysowane główne postacie czy zamiłowanie do podkreślania kobiecych wdzięków, ale kadry stworzone są z dużą dbałością o detale i cieszą oko. Warto zaznaczyć, że czuć po ilustracjach, iż powstały lata temu. Nadaje to dodatkowego charakteru całości.

Wrażenia

Pomimo objętości albumu, przeczytałem go za jednym podejściem. Bardzo bawiły mnie przygody romskiego kierowcy ciężarówki. Trochę poczułem się, jakbym przeniósł się do czasów mojej młodości. Kiedy silni, sprawni i diabelnie przystojni bohaterowie byli moimi idolami, a ja marzyłem o życiu pełnym przygód i wariackich wydarzeń.

Zdaję sobie sprawę, że wiele żartów czy zachowań głównego bohatera zupełnie nie przystoi do naszych czasów. Przedstawianie kobiet jako obiektów seksualnych, a złoczyńców jako osób z manią wielkości i innymi zaburzeniami psychicznymi współcześnie nie zostałoby pozytywnie odebrane. Ale traktuję lekturę Cygana jak oglądanie powtórek Drużyny A czy filmów o Jamesie Bondzie z Rogerem Moore’m. Takie były czasy i przyzwolenia na pewne treści. Czasami dobrze odpocząć przy czymś lekkim i zabawnym, a tak odbieram ten komiks. Duży plus należy się wydawcy za bogate i nietypowe materiały dodatkowe.

Jeśli lubicie czasem obejrzeć film sensacyjny klasy B, w którym dużo się dzieje, bohaterowie są lekko przerysowani, a akcja pędzi na złamanie karku, to sięgnijcie po Cygana. Ja przeczytałem go z nieskrywaną satysfakcją i bardzo go wam polecam.

cygan

 

Tytuł: Cygan

Autor: Thierry Smolderen

Ilustracje: Enrico Marini

Liczba stron: 384

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

Kino sensacyjne klasy B, przeniesione na strony komiksu!   

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Kino sensacyjne klasy B, przeniesione na strony komiksu!   Wielka ciężarówka, strzelaniny i podboje miłosne. „Cygan” – recenzja komiksu