Uważaj! To pułapka! „Stranger Things. Mroczne umysły” – recenzja ebooka

-

„Coś” wciąga cię do innego wymiaru i trzyma w nim cały dzień. Nie możesz pić ani jeść, bo czekasz na rozwój wypadków. Niby docierają do ciebie głosy z otoczenia, ale świat, w którym przebywa twój umysł, wydaje się bardziej realny, choć mroczny i niebezpieczny. To „coś” to właśnie ta książka autorstwa Gwendy Bond.
Przed czy po?

Książka Stranger Things. Mroczne umysły to prequel znanego serialu o tym samym tytule, którego trzeci sezon ukaże się na Netflixie na początku lipca. Miałam okazję przeczytać ją zanim obejrzałam choćby jeden odcinek serii. Serio, serio. Mimo wręcz przytłaczającej kampanii reklamowej i szalonego entuzjazmu wielu znajomych, do tej pory unikałam tej produkcji. Dzięki temu mogłam naprawdę świeżym okiem sprawdzić czy powieść wprowadza w uniwersum i czy zachęca do pozostania w nim. Niech za odpowiedź na te dylematy posłuży fakt, że po lekturze połknęłam pierwszy sezon w dwa wieczory.

Wydaje mi się standardowym problemem prequelów to, że trudno rozsądzić, czy lepiej poznawać je przed właściwą serią (czy odkrycie pewnych kart nie popsuje zaskoczenia i nie odbierze suspensu), czy po (od początku wiadomo, jak opowieść się kończy). Tym razem to historia opowiedziana tak zręcznie, że obie obawy wydają się bezpodstawne. Mimo tego, że od początku wiedziałam, kim jest Jedenastka i skąd wzięła się w laboratorium, serial wciągnął mnie od razu. Gdybym czytała pozycję już po obejrzeniu netflixowej produkcji, wiedziałabym, jak zakończy się ciąża Terry Ives, ale losy nowych bohaterów, wprowadzonych przez autorkę, nadal stanowiłyby intrygującą zagadkę.

Od początku…

Stranger Things to serial, którego akcja dzieje się w małym miasteczku w stanie Indiana na początku lat osiemdziesiątych. W niewyjaśnionych okolicznościach znika chłopiec, z kolei pojawia się bezwłosa dziewczynka. Jedenastka – bo tylko takim imieniem potrafi się posługiwać – okazuje się mieć nadprzyrodzone moce (głównie telekinetyczne). Pierwszy odcinek nakręcony jest w ten sposób, że od samego początku widz wie, że wkracza w świat horroru science fiction. Książka otwiera swoje karty wolniej, stopniowo ukazując grozę wiejącą z laboratorium Hawkins. Gatunkowo jest to co najwyżej thriller.

Główne wątki powieści wiążą się z postacią Terry Ives, która zdecydowała się wziąć udział w projekcie badawczym promowanym przez jej uczelnię. Jest przełom lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Losy bohaterów są determinowane przez trwającą wojnę w Wietnamie, ruchy hippisowskie, dostępność LSD czy pierwszy festiwal w małej, nieznanej nikomu miejscowości Woodstock. Terry i trójka jej nowopoznanych przyjaciół co tydzień jeżdżą do laboratorium, by poddać się eksperymentom prowadzonym przez socjopatycznego doktora Brennera. Kiedy orientują się, że badania nie są bezpieczne, jest już za późno na rezygnację.

W książce poznajemy kilka postaci znanych z serialu, ale raczej nie tych pierwszoplanowych. Wspomniana Terry – mama Jedenastki – w pierwszym sezonie gości zaledwie w jednym odcinku. Odnoszę wrażenie, że jej wątek może być bardzo intrygujący i budzić apetyt na lekturę opowiadającą jej historię. Dodając do tego zręczność warsztatu autorki idealnie budującej suspens i trzymającej czytelnika w napięciu, otrzymujemy nie lada gratkę nie tylko dla fanów serialu, ale dla wszystkich sympatyków gatunku. Smaczek stanowiący mrugnięcie oka do widzów mogą stanowić wizje przyszłości jednej z bohaterek, które zdają się być wiernie opisanymi kadrami z pierwszej serii. Piszę, że „mogą być” dlatego, że dla mnie – przed obejrzeniem – tworzyły po prostu intrygujące wizje.

Suspicious minds

Często nie lubię polskich tłumaczeń tytułów – zwłaszcza jeśli chodzi o thrillery i horrory. Każdy chyba może wymienić jakieś tłumaczeniowe gnioty w stylu Więźnia nienawiści (American History X) czy Ulic Strachu (Urban Legends). Mroczne umysły nie są aż tak złe, ale trzeba przyznać, że oryginalny podtytuł lepiej oddaje klimat książki niż nasza rodzima wersja. Znaczące może być tu odwołanie do piosenki Elvisa Presleya o tym samym tytule (jeśli wierzyć fabule dość popularnej na początku lat siedemdziesiątych).

We’re caught in a trap
I can’t walk out
Because I love you too much baby

Why can’t you see
What you’re doing to me
When you don’t believe a word I say?

We can’t go on together
With suspicious minds
And we can’t build our dreams
On suspicious minds 

Tekst utworu podpowiada drugie dno opowieści (i odwrotnie – po takim powiązaniu Presley przestaje brzmieć, jakby śpiewał zwykły song o miłości). Stranger Things. Mroczne umysły jest całkiem niezłym studium zniewolenia. Uwikłanie Terry i jej przyjaciół w krzywdę, jakiej doznają w laboratorium i mechanizmy, dzięki którym zachowują milczenie, to klasyczne techniki stosowane przez sprawców przemocy. Tym razem to przemoc instytucjonalna, systemowa, a biorąc pod uwagę łatwość, z jaką można niewygodną postać wysłać do Wietnamu, wręcz narodowa. Książka jest brawurową , bo zakotwiczoną w uniwersum stanowiącym popkulturowy mainstream, odpowiedzią na społeczny problem victim blaming, czyli oskarżania ofiar przemocy o to, że same są sobie winne. Wszyscy czytelnicy dzięki budowanemu przez narrację napięciu i świadomości, jak kończy się ta historia, doskonale rozpoznają moment, w którym Terry powinna wycofać się z udziału w badaniach. Jednocześnie każdy doskonale rozumie, czemu ona tego nie robi – przecież nie czytała, tak jak my, okładki informującej, że los zarówno jej, jak i jej córki będzie co najmniej marny. Walczy więc o jak najlepszą teraźniejszość, nie mając świadomości przyszłości, ani nie doświadczając napięcia, które czytelnik doznaje przez sposób narracji. W tym kontekście fragment rozmowy rodziców Terry o wojnie w Korei, w kontekście zespołu stresu pourazowego jej ojca i wiery jej matki w to, że tak straszne sceny nigdy nie mogłyby rozegrać się w ich kraju budzi poważne refleksje dotyczące natury człowieka, człowieczeństwa i tego, jak bardzo potrzebujemy tak zwanej iluzji bezpiecznego świata. Kontekst systemowego zniewolenia sprawia, że książka nie jest zwykłym czytadłem korzystającym z popularności znanego uniwersum, ale powieścią mówiącą własnym, niezależnym głosem, którą czyta się nie tylko szybko i przyjemnie, ale która pozwala doświadczyć refleksji, skłania do myślenia.

Zachęcamy do sięgnięcia też po inne ebooki należące do tego gatunku.

Recenzja powstała we współpracy z Virtualo.

Uważaj! To pułapka! „Stranger Things. Mroczne umysły” – recenzja ebooka

 

Tytuł: Stranger Things. Mroczne umysły

Autor: Gwenda Bond

Rozmiar pliku: 2,2 MB

Wydawnictwo: Wydawnictwo Poradnia K.

 

 

1 Elvis Presley, Suspicious minds

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

Książkowy prequel znanego serialu to doskonała rozrywka zarówno dla fanów świata „Stranger Things”, jak i dla tych, którzy jeszcze się z nim nie zetknęli. Świetnie napisana, wciągająca, wręcz porywająca opowieść skłania do refleksji nad mechanizmami przemocy i zniewolenia. Bogato odmalowany klimat czasów, w których dzieje się akcja, to sztandarowy atut serii, książka dorównuje pod tym względem serialowi, choć tym razem mamy do czynienia z przełomem lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.
Emilia Owoc
Emilia Owoc
Zwolenniczka powagi, która nigdy nie wyrosła ze śpiewania do udawanych mikrofonów. Bez reszty zafascynowana wewnętrznymi światami. Zawodowo i prywatnie.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Książkowy prequel znanego serialu to doskonała rozrywka zarówno dla fanów świata „Stranger Things”, jak i dla tych, którzy jeszcze się z nim nie zetknęli. Świetnie napisana, wciągająca, wręcz porywająca opowieść skłania do refleksji nad mechanizmami przemocy i zniewolenia. Bogato odmalowany klimat czasów, w których dzieje się akcja, to sztandarowy atut serii, książka dorównuje pod tym względem serialowi, choć tym razem mamy do czynienia z przełomem lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.Uważaj! To pułapka! „Stranger Things. Mroczne umysły” – recenzja ebooka