Każdy z nas zapewne ma takie książki na swojej półce, do których zamierza powrócić po pewnym czasie. Przyczyn jest wiele: od wciągającej historii, po ulubionych bohaterów i inne aspekty. Jednak ciągle pojawiające się nowe powieści na rynku literackim sprawiają, że brakuje nam czasu, aby odświeżyć sobie w pamięci daną historię. Dlaczego o tym wspominam?
Otóż niespełna dwa lata temu miałam okazję sięgnąć po Trylogię Grisza Leigh Bardugo i od tamtej pory uważnie śledzę twórczość tej pisarki. Chociaż cykl skierowany jest bardziej do młodzieży aniżeli dorosłego odbiorcy, to wykreowany w nim świat głęboko zapada w pamięci. Nie należy może do oryginalnych, ale za to zachwyca realizmem, o czym przekonacie się w dalszej części recenzji. Dlatego tym bardziej ucieszyłam się, kiedy Wydawnictwo MAG przejęło prawa do tego cyklu i niedawno ich nakładem ukazała się trylogia Bardugo z zupełnie nowymi okładkami. Ponownie wkroczyłam w magiczny świat Griszów, pełen mrocznych intryg i kłamstw. Omawiany przeze mnie tytuł to drugi tom zatytułowany Oblężenie i nawałnica (dawniej Szturm i grom).
Zakazana magia
Alina Starkov ma niezwykłe szczęście. Z osieroconej dziewczyny stała się żołnierką, a następnie trafiła pod skrzydła Griszów, wojskowej elity swojego kraju. Tam dała się zauroczyć niesławnemu dowódcy, zwanemu Zmroczem. To właśnie przez niego dwa razy uniknęła śmierci: podczas podróży przez Fałdę Cienia (zwaną Niemorzem), a także w pojedynku z mężczyzną. Teraz wraz z ukochanym Malem ucieka do zamorskich krain, aby na nowo zacząć życie. Niestety dar Griszy nieubłaganie wzrasta, a lista jej wrogów, jak i zwolenników rośnie z niesamowitą prędkością. Dziewczyna w końcu zdaje sobie sprawę, że nigdy nie ucieknie przed Zmroczem, który pragnie wykorzystać moc światła do własnych niecnych planów. Wsiada więc na statek korsarski i nie mając wyjścia, przyjmuje pomoc kapitana. Wszystko po to, aby w ostatecznym rozrachunku stanąć przeciwko swojemu śmiertelnemu wrogowi i zawalczyć o wolność Ravki.
Cesarski świat
Jak wspomniałam na samym początku, tym, co wyróżnia Trylogię Grisza od innych, to panujący w niej niesamowity klimat – nierzeczywisty, magiczny, a jednocześnie osadzony poniekąd w naszej rzeczywistości. Najbardziej widocznym aspektem jest odwołanie się przez pisarkę do czasów Imperium Rosyjskiego, kiedy panowali carowie. To sprawia, że możemy wyobrazić sobie wiele elementów, takich jak zimowe pałace rosyjskie, pełne przepychu i złota, nieosiągalne dla zwykłego śmiertelnika. Z drugiej zaś strony mamy Fałdę Cienia – magiczną granicę przebiegającą przez Ravkę i skrywającą w sobie przerażające potwory. To właśnie tam rozgrywają się najlepsze sceny i chociaż za każdym razem drżałam o życie bohaterów, wprost jednak nie mogłam się doczekać aż wkroczą w tę nieprzeniknioną ciemność.
Kolejną zaletą książek Bardugo są niewątpliwie wykreowane przez nią postaci. Dalej największą sympatią darzę Zmrocza, chociaż jest on przesiąknięty złem do szpiku kości, mrocznym i przerażającym bohaterem, ale za to obdarzonym niezwykłą inteligencją i sprytem. Potrafi przełknąć gorycz porażki, wyciągnąć z niej wnioski i wymyślić kolejne, niecne intrygi, mające na celu przyciągnięcie do siebie Aliny. Jeżeli zaś chodzi o samą protagonistkę, to w drugim tomie jest ona rozdarta. Wciąż zastanawia się nad tym, czy dobrze zrobiła, uciekając z własnego państwa, czy lepiej byłoby dla dobra Ravki sprzymierzyć się ze swoim śmiertelnym wrogiem. Chociaż te myśli też wynikają z knowań Zmrocza. Wyraźnie więc widać, jaką techniką manipulacji włada mężczyzna.
Niestety w tej części o wiele częściej pojawia się Mal. Nie lubię go, gdyż jest on wiecznym zazdrośnikiem i chłopakiem, który nie umie usiedzieć w jednym miejscu. Nie potrafi zrozumieć swojej dziewczyny, ponieważ nie dostrzega (albo nie chce widzieć) zachodzących w niej zmian. Jak dla mnie, Alina zupełnie poradziłaby sobie bez niego. Natomiast Nikolai… Boski Nikolai to promyczek słońca wkradający się do ponurej historii i odwracający naszą uwagę od rozpadającej się Ravki. Na takiego bohatera właśnie czekałam.
Nie byłabym sobą, gdybym nie pochwaliła wspaniałego wydania powieści. Tym razem Trylogia Grisza doczekała się twardej oprawy z przepiękną ilustracją na przedniej okładce. Tym, co najbardziej uwielbiam w książkach, to dodatek w postaci materiałowej zakładki i tutaj też tego nie zabrakło. Widoczne zmiany można zauważyć w tłumaczeniu. Przekształceniu uległ podział Griszów na poszczególne grupy i podgrupy ze względu na posiadaną moc (Korporalnicy – Somatycy, Sercodarcy – Ciałobójcy), a także niektóre nazwy państw (Nowoziemsk – Nowoziem). Ale chyba największą metamorfozę przeszły imiona niektórych bohaterów. I tak Darkling stał się Zmroczem, a Mikołaj Lancov zmienił się w Nikołaja Lancova. Według mnie przekład Wydawnictwa MAG brzmi o wiele ciekawiej i atrakcyjnej, dlatego to kolejny powód, aby sięgnąć właśnie po tę wersję.
Już prawie koniec
Chociaż w mojej ocenie drugi tom, Oblężenie i nawałnica, wypadł o wiele słabiej od pierwszego, to jednak przyjemnie było sobie odświeżyć tę historię. Leigh Bardugo po mistrzowsku włada językiem. Bogaty zasób słownictwa i liczne opisy sprawiają, iż czytelnik ze spokojem może wyobrazić sobie sceny rozgrywające się na kartach powieści. Natomiast knute przez Zmrocza intrygi sprawiają, że serce niemal podchodzi nam do gardła i zaczynamy drżeć o życie bohaterów, a także całego świata przedstawionego. Tak wciągać może jedynie świetnie wykreowana powieść. Chociaż w drugiej odsłonie pojawiło się kilka niedoskonałości, nadal jestem skłonna przymknąć na nie oko. Na koniec pragnę dodać, że platforma Netflix nabyła prawa do ekranizacji tego cyklu. Tym bardziej zachęcam do sięgnięcia po książki, zanim historia trafi na mały ekran.
Tytuł: Oblężenie i nawałnica
Autor: Leigh Bardugo
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 368
ISBN: 978-83-74805-63-6