Popbookownik objął książkę swoim patronatem.
Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego do współpracy patronackiej dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów
Każdy z nas ma kogoś, kogo bardzo kocha. Zakładamy rodziny, szukamy przyjaciół i staramy się być szczęśliwymi razem z bliskimi. Nic dziwnego, że nie myślimy o tym, co się stanie, jeśli któregoś dnia stracimy to wszystko. Mitchell Hogan przedstawia nam powieść z gatunku fantasy, w której będziemy mieli okazję zagłębić się w podobne wątki rodzinne, ale to nie całość niespodzianki. Nie zabraknie w niej tajemnej magii, trudnych przygód i bohatera, jakiemu los zgotuje wiele trudnych zadań. Zostało nam mieć nadzieję, że Caldan da sobie radę ze wszystkim.
Początki
Od książek fantasy zawsze oczekuję ciekawej fabuły. Mam tutaj na myśli elementy, jakich nie da się znaleźć w innych produkcjach. Najbardziej na świecie nienawidzę czytać czegoś co mocno inspiruje się podobnymi powieściami. Następną rzeczą są bohaterowie, jacy sprawiają, że chcę ich poznać i spróbować utożsamić się z nimi. Szczególnie jeżeli planuję spędzić trochę więcej czasu nad konkretną książką. Kolejnym z elementów jest wartka akcja. Fantasy to taki gatunek, który najlepiej mi się przeżywa, gdy w jego tworach pojawiają się nagłe zwroty wydarzeń. Tygiel dusz nie był dla mnie wyjątkiem od tych zasad. Szukałam w nim świetnych postaci, które będą odnajdywać się w fabularnych wątkach. Cieszę się, że udało mi się je znaleźć pomimo początkowego negatywnego nastawienia.
Caldan jest sierotą wychowaną przez mnichów. Nie ukrywam, że czytałam już taką historię wiele razy i nie jest ona niczym nowym. Natomiast w tym wypadku poprowadzona jest w inny sposób. Autor pokierował wydarzeniami w taki sposób, że można mieć problemy z przewidzeniem, co się stanie. Caldan idzie przez życie, pokonując przeciwności losu. Mierząc się z trudnymi rzeczami, zaczyna coraz szybciej dojrzewać. Traci prawie wszystko co znał i kochał. Nie załamał się i zaczął kroczyć ścieżką pełną niebezpieczeństw.
Strata
Jako osoba, która czyta głównie fantastykę, muszę przyznać, że bawiłam się świetnie podczas lektury i w końcu mogłam poczytać coś, co nie należy do young adult. Zauważyłam, iż ostatnio na rynku jest znacznie więcej takich powieści. Natomiast ja osobiście wolę dużo bardziej magiczne klimaty. Dodatkowo, jeśli pojawiają się tajemnice, tak jak w tym przypadku, to jestem zadowolona. Caldan jest bohaterem, który uświadamia nam, że zawsze powinniśmy powstać z kolan i walczyć z każdą przeciwnością losu. To całkiem ciekawe.
Hogan przygotował dla nas unikatowy system magii i magicznych przedmiotów. Podoba mi się to, w jaki sposób poznajemy to wszystko. Dzięki szczegółowym opisom możemy dowiedzieć się, dlaczego studnie są takie ważne. Czytelnik jest w stanie zagłębić się w panujące w tym świecie zasady, przez co szybko zaczyna je rozpoznawać. Dlaczego jest to takie ważne? Ponieważ czytając powieści, kiedy zrozumiemy działanie wielu czynników, łatwiej nam będzie odnaleźć się w przygodach bohaterów.
Nadzieja
Tygiel dusz to powieść, która w dobry sposób łączy te wszystkie wartości, jakie wymieniłam na początku recenzji. Caldan jest bohaterem, z jakim możemy się utożsamić. Charyzma tej postaci jest całkiem spora, przez co mam ochotę śledzić jego przygody. Akcja jest szybka i pełna zwrotów, więc czytamy ją bardzo szybko. Znajdziemy tu mało nudnych sekwencji. Sama fabuła na początku wydawała mi się powtarzalna, ale szybko okazało się to błędnym myśleniem.
Jeżeli lubicie powieści fantastyczne, to wydaje mi się, że to książka dla was. Nie będziecie się nudzić, a bohaterowie są ciekawi. Czego chcieć więcej? No może jeszcze więcej magicznych elementów, których tutaj nie brakuje.
Książka świetnie sprawdzi się dla osób, które dopiero rozpoczynają swoją czytelniczą przygodę. Dlatego jeśli szukacie prezentu dla kogoś młodszego, to myślę, że ten tytuł świetnie się sprawdzi. Dziękuję Fabryce Słów za to, iż mogłam poznać Tygiel dusz, bo bawiłam się przy nim naprawdę dobrze.
Autor: Mitchell Hogan
Liczba stron: 550
ISBN: 9788379647217
Wydawca: Fabryka słów