The last hunt. „Shadowhunters” – recenzja sezonu 3B

-

Ekranizacja książek z serii Dary anioła Cassandry Clare dla wielu okazała się wspaniałą przygodą w świecie Nocnych Łowców. Pierwszy sezon pozostawiał wiele do życzenia, widać było, iż budżet produkcji nie jest za wysoki, wiele scen nie przechodziło płynnie jedne w drugie, jednak im dalej w las, tym lepiej dopracowywano obraz. Niektórzy stwierdzą, że serial posiada pełno dziur logicznych, pewne rozwiązania nie powinny mieć miejsca. Owszem, jednak siła fandomu Shadowhunters nadal była ogromna, a projekt gromadził przed telewizorami (albo komputerami, u nas można go oglądać na Netflixie) całkiem spore grono odbiorców.

Został jednak skasowany, bynajmniej nie przez słupki oglądalności. Walka miłośników produkcji była zażarta – tworzono petycje, pisano do innych stacji, zawisły nawet plakaty nawołujące do ratowania projektu. Niestety zabrakło funduszy na stworzenie czwartego sezonu, dlatego trzeba było zakończyć historię. Premiera części 3B została więc przesunięta. Twórcy serialu musieli nakręcić nowy finał, pozamykać wątki, nie chcieli zostawić widzów z niedopowiedzianą historią, tak jak dzieje się to w przypadku wielu skasowanych obrazów.

The last hunt. „Shadowhunters” – recenzja sezonu 3B
Kadr z serialu „Shadowhunters”

Zadbano o miłośników Shadowhunters, zaserwowano im zakończenie, o którym mogą dyskutować, którym mogą się cieszyć, które może ukoić (przynajmniej w jakiś niewielki sposób) ich ból po kasacji ekranizacji. Sezon 3B okazał się dobry – nadal pełen niedorzecznych rozwiązań i dziur, ale przy tej produkcji najbardziej liczy się coś innego – bohaterowie i aktorzy ich grający.

Uwaga, w recenzji mogą pojawić się niewielkie odniesienie do fabuły.

I can’t breathe

Jace czuje się winny. Zrobił tyle złego, kiedy był pod wpływem Lilith – zabijał niewinnych ludzi, porywał, próbował pozbyć się swojego parabatai, a do tego przez niego zginęła miłość jego życia. Bohater nie może sobie wybaczyć, że nie ma już z nim Clary. Do tego dochodzą jeszcze problemy Magnusa, który by ratować przyjaciela Aleca, oddał własną moc. Teraz jest zwykłym śmiertelnikiem, nie wie, co począć bez magii.

Kiedy wydaje się, że nie ma już nadziei, Luke wpada na pewien trop. Może jego teoria jest nieco… szalona, jednak warto ją sprawdzić. Bardzo szybko okazuje się, że policjant miał rację – jego przyszywana córka żyje, została porwana przez jej brata – Jonathana. Lilith sprawiła, iż on i ruda bohaterka są ze sobą złączeni – co stanie się jemu, przydarzy się dziewczynie; oznacza to, iż nie można zabić młodego Morgensterna. Czy ekipa Nocnych Łowców poradzi sobie z nowym zagrożeniem?

Imposibble just means try again

Na początku sezonu 3B mamy wrażenie, że Jace nie uczy się na błędach. Kolejny raz odpycha od siebie wszystkich, działa na oślep i wyładowuje agresję w sposób, w jaki nie powinien. O ile jest to zrozumiałe – wydaje mu się, że utracił ukochaną – o tyle pojawia się problem z samą postacią. Jace się nie zmienia, ciągle zachowuje się tak samo, działa impulsywnie, czym niejednokrotnie doprowadza widzów serialu do białej gorączki. Dopiero później, kiedy sprawy z Clary się nieco uspokajają, widzimy, że blond bohater nie jest tylko pełnym złości Nefilim. Od początku miałam problem z tą postacią – twórcom zabrakło pomysłu na kreację tego protagonisty. Jako jedyny denerwował mnie i drażnił, co zmieniło się dopiero w ostatnim odcinku serialu.

The last hunt. „Shadowhunters” – recenzja sezonu 3B
Kadr z serialu „Shadowhunters”

O wiele lepiej przedstawiono za to Clary. W książkach nie pałałam do niej sympatią – nie myślała, często narażała swoich bliskich na niebezpieczeństwo przez to, iż działała za szybko, nie zważając na konsekwencje własnych czynów. Była niezwykle irytująca. W serialu, zwłaszcza w części 3B, zmienia się. Staje się odpowiedzialna, czasami działa bez planu, jednak zazwyczaj przynosi to zamierzony skutek. W tej części Shadowhunters widzimy, jak robi coś niesamowitego w imię dobra. Twórcy zaserwowali nam również pewien zwrot akcji, który sprawił, że dostrzegamy inne oblicze Clary. Oto przykład postaci, która o wiele lepiej wypada w ekranizacji niż w książce.

Wielokrotnie wspominała, że serial okazuje się lepszy niż papierowy oryginał – porusza więcej wątków, lepiej prowadzi niektóre rozwiązania fabularne, do tego skupia się na bohaterach, których Clare potraktowała po macoszemu – Izzy, Alecu i Magnusie. W Darach anioła mieli swoje pięć minut, ale to zdecydowanie za mało, zwłaszcza że tak wielu czytelników polubiło właśnie te postaci. Twórcy serialu doskonale zdawali sobie z tego sprawę, dlatego uczynili ich protagonistami swojej opowieści.

Jeśli czytaliście książki, wiecie, że los połączył Izzy i Simona. W części 3B widzimy, jak przyjaźń tej dwójki zmienia się w coś więcej. Niestety przez to, iż twórcy mieli niewiele czasu antenowego na przedstawienie rozwoju ich uczucia, otrzymaliśmy przyspieszoną wersję zakochiwania się bohaterów w sobie. Nie winię za to osób odpowiedzialnych za produkcję – musieli coś ulepić z tej gliny, jaka im została.

To samo tyczy się związku Aline Blackthorn i Helen Blackthorn. Tej dwójce powinno się poświęcić więcej czasu, i taki był zamysł twórców. Chcieli pokazać, jak dziewczyny się poznają, jak ich uczucie dojrzewa, jak cementują swój związek. Niestety nie mieli na to za wiele czasu, dlatego, niestety, potraktowali ten wątek bardzo pobieżnie. A szkoda, bo mieli na niego dobry pomysł, zabrakło jednak czasu na jego realizację.

Niestety największym problemem części 3B jest właśnie brak odpowiedniej ilości odcinków do dyspozycji. Twórcy zostali postawienie przed ciężkim zadaniem – mieli jakąś wizję, rozłożoną jeszcze na czwarty sezon, jednak anulowanie obrazu spowodowało, iż musieli z niej zrezygnować i większość pomysłów skondensować do zaledwie kilku epizodach. Co widać. Wątki rozwijają się zaskakująco szybko – jak choćby ten z podróżą do Edomu.

The last hunt. „Shadowhunters” – recenzja sezonu 3B
Kadr z serialu „Shadowhunters”
Aren’t all the legends true?

Nie chcę zdradzać za wiele z fabuły tego sezonu. Wspomnę jedynie, że za sprawą pewnych wydarzeń bohaterowie muszą udać się do Edomu. Jest to jeden z lepszych odcinków całego serialu – zabawny, przerażający, trzymający w napięciu. Niestety za szybko wszystko się rozegrało. Ta wyprawa miała naprawdę wielki potencjał, jeśli chodzi o jej pokazanie. Wykorzystano jeden z ważniejszych elementów pojawiających się w książkach, do tego przedstawiono nam siedzibę zła wszelkiego. Czas zrobił jednak swoje – wprawdzie nadal uważam, że jest to fenomenalny odcinek, mam jednak świadomość, iż przedstawienie wątku Edomu go w większej ilości epizodów sprawiłoby, że odbiorca nie czułby niedosytu. Poszło za łatwo i za gładko – a w Shadowhunters nie przyzwyczajono nas do takiego tempa.

To samo tyczy się wątku związanego z projektem Ogień Niebieski. Bohaterowie za szybko i za łatwo dodali dwa do dwóch. Zabrakło mi również jakiejś epickiej walki, no dobrze – słowo „epicka” nie pasuje do tego serialu, dlatego napiszę – zabrakło mi jakiejś ciekawej walki. Atak na Alicante? Potraktowany po macoszemu – w książkach Clare o wiele lepiej to przedstawiła. Sceny związane z Lukiem? Było ich za mało, ze względu na fakt, iż aktor go grający kręcił zdjęcia do To 2. Samo zakończenie historii tego bohatera okazuje się zaskakujące i zadowalające, jednak ze względu na małą dyspozycyjność Isaiaha, znowu pojawiają się te same zarzuty – za krótko, za mało, za szybko.

Jak widzicie, czas ma jednak kluczowe znaczenie.

I want You

Według mnie, najjaśniejszymi gwiazdami Shadowhunters są grane przez Matthew Daddario i Harry’ego Shum Jr. Postaci, czyli Alec i Magnus. Ta dwójka ma najlepszą chemię ze wszystkich bohaterów, najciekawsze wątki, zabawne sceny i mnóstwo dram. Tych ostatnich nie mogło również zabraknąć w części 3B. Magnus traci w końcu swoją moc i musi borykać się z trudnościami dnia codziennego. Zostaje śmiertelnym, może zginąć, zestarzeć się, poczuć ból. Magia już mu nie pomoże, teraz sam musi wykonywać wszystkie czynności.

Utrata mocy to poważny problem dla kogoś, kto się z nią urodził. Nic więc dziwnego, że Magnus nie za dobrze znosi nową sytuację i stara się zrobić wszystko, byle tylko odzyskać magię. Niesie to ze sobą wielkie konsekwencje. Jakie? To już musicie zobaczyć sami.

The last hunt. „Shadowhunters” – recenzja sezonu 3B
Kadr z serialu „Shadowhunters”

U jego boku wiernie trwa Alec. W pewnym momencie musi jednak podjąć bardzo ważną decyzję, która może zmienić jego związek z czarodziejem.

Twórcy wiele czasu poświęcają tej dwójce, ich wątki są najlepiej rozbudowane, poprowadzone i zakończone. Nic w tym dziwnego – dla większości miłośników serialu to właśnie Malec stanowi jego siłę napędową. Co do samego zakończenia, jestem nim ukontentowana. Wprawdzie zabrakło mi jednego małego elementu w całej tej miłosnej historii, jednak widzę potencjał na… No właśnie, może by tak stworzyć spin-off? Płonne nadzieje?

Shadowhunters to serial, który podbił serca wielu widzów. Oczywiście nie jest to ambitna produkcja, to lekka młodzieżówka fantasy, gdzie nacisk kładzie się na miłosne dramaty bohaterów. Nie każdemu może odpowiadać taki rodzaj produkcji. To typowe guilty pleasure, wielu widzów będzie jednak za nim tęskniło. Oto przykład serialu, w którym twórcy liczą się z widzami, interakcje aktorów i odbiorców były naprawdę cudowne. Będzie mi brakowało dreszczyku emocji, jaki towarzyszył oglądaniu kolejnych odcinków serii. A wam?


Cytaty w śródtytułach pochodzą z serialu „Shadowhunters”

podsumowanie

Ocena
8.5

Komentarz

Kończy się pewna historia. Opowieść o dzielnych Nocnych Łowcach, którzy chronią świat przez złem. Część 3B serwuje nam odpowiedzi na wiele pytań, finalizuje opowieść. Wielka szkoda, bo nie była to zła produkcja.
Monika Doerre
Monika Doerre
Dawno, dawno temu odkryła magię książek. Teraz jest dumnym książkoholikiem i nie wyobraża sobie dnia bez przeczytania przynajmniej kilku stron jakiejś historii. Później odkryła seriale (filmy już znała i kochała). I wpadła po uszy. Bo przecież wielką nieskończoną miłością można obdarzyć wiele światów, nieskończoną liczbę bohaterów i bohaterek.

Inne artykuły tego redaktora

2 komentarzy

Popularne w tym tygodniu

Kończy się pewna historia. Opowieść o dzielnych Nocnych Łowcach, którzy chronią świat przez złem. Część 3B serwuje nam odpowiedzi na wiele pytań, finalizuje opowieść. Wielka szkoda, bo nie była to zła produkcja. The last hunt. „Shadowhunters” – recenzja sezonu 3B