Spoić pęknięcie. „Iskra” – recenzja książki

-

Zazwyczaj literatura Young adult ma za zadanie dostarczyć jej czytelnikom, przeważnie są to nastoletni odbiorcy, ze względu na fakt, iż bohaterami książek należących do tego gatunku są osoby nastoletnie, rozrywki. Powinni oni utożsamić się z protagonistami i z zapartym tchem śledzić ich przygody, a tych twórcy YA nie szczędzą. Czasami jednak autorzy pragną wnieść swoją powieścią coś więcej – nie tylko skupić się na jej warstwie rozrywkowej, ale również zwrócić uwagę na ważne dla życia codziennego aspekty.

Alice Broadway nie stawia w swojej serii, Księgi skór, na wartką akcję, wręcz przeciwnie. Wydarzenia opisane w Tuszu, pierwszym tomie wspomnianego przed chwilą cyklu, rozgrywają się powoli, niektórzy uznają nawet, iż za powoli. Autorka nie spieszy się, krok po kroku przybliża nam swoją opowieść, bohaterów oraz świat, w którym rozgrywają się zdarzenia. Pisarka podobnie postępuje zresztą w drugiej części serii – Iskrze. Warto jednak nadmienić, że fakt, iż powieści rozwijają się wolniejszym tempem, nie ma negatywnego wpływu na ich odbiór – czytelnik nie nudzi się, ponieważ Broadway serwuje mu inne smaczki, jakie zaprzątają jego uwagę.

Nowy świat

Życie Leory Flint już nigdy nie będzie takie samo. Najpierw umarł jej ukochany ojciec, później dowiedziała się prawdy o bliskich jej osobach, na końcu na jaw wyszło pochodzenie bohaterki. Dziewczyna należy bowiem do dwóch światów – narodziła się z miłości nienaznaczonej do naznaczonego. Teraz będzie musiała zmierzyć się z kolejną przeciwnością.

Po wygłoszeniu przez nią imion zapomnianych burmistrz Saintstone daje jej ostatnią szansę na odpokutowanie grzechów i pokazanie, że stoi po stronie mieszkańców miasteczka, w którym żyje. Protagonistka ma przeniknąć do środowiska wrogów naznaczonych, zdobyć ich sympatię i uzyskać potrzebne Longsightowi informacje. Jeśli tego nie zrobi, nie dość, że jej grzechy nie zostaną odpuszczone, to jeszcze kara spotka bliskich Leory. Bohaterka decyduje się wyruszyć w podróż do Featherstone i zrobić wszystko, byle tylko uchronić ukochanych przed gniewem burmistrza. Dziewczyna nie wie jednak, że kiedy dotrze na miejsce, odkryje szokującą prawdę zarówno o nienaznaczonych, jak i naznaczonych.

Tusz i iskra

Iskra okazała się jeszcze lepsza niż Tusz. W pierwszej części Ksiąg skóry poznaliśmy świat i mentalność naznaczonych, osób, które uwieczniają najważniejsze wydarzenia ze swojego życie na własnych skórach, za pomocą tatuażów. Leora od zawsze marzyła, by zająć się fachem związanym z dzierganiem obrazów na skórach ludzi, jednak wydarzenia z życia dziewczyny uniemożliwiły jej podążanie tą ścieżką. Naznaczeni jawią się jako osoby miłujące spokój, tradycję i porządek, natomiast ich przeciwnicy, osoby, które mają skórę pozbawioną tatuaży, to ich przeciwieństwo – źli, zdeprawowani, niebezpieczni, pragnący krwi niewinnych. To nienaznaczeni stoją za chorobami, porwaniami i ogólnym chaosem. W Iskrze Alice Broadway pokazuje nam natomiast drugi świat, mieszkańców Featherstone. Okazuje się, że burmistrz Longsight i wpajane Leorze od maleńkiego opowieści nie mówią prawdy.

Alice Broadway stawia na kontrasty. Mamy dwa różne światy – dwie grupy, które wyznają dwie różne zasady i przestrzegają innych praw. Do tego każde ze społeczeństw posiada swoją własną wizję przeszłych wydarzeń, przekazywaną z pokolenia na pokolenie za pomocą pięknych baśni. Naznaczeni to ci bardziej rozwinięci, bogaci, żyjący w dostatku, życie płynie dla nich mlekiem i miodem. Z kolei nienaznaczeni muszą pracować w pocie czoła, nie wysyłają swoich dzieci do szkół, ponieważ nie mają na to czasu, a głód bardzo często zagląda im w oczy. Wierzą jednak w jedność i przestrzegają praw, a za funkcjonowanie ich grupy odpowiada starszyzna. Decyzje podejmuje się natomiast podczas zebrania, większością głosów.

Czytelnik widzi, jak bardzo różne są te dwie grupy. Nie tylko pod względem wyznawania poszczególnych zasadach, ale i mentalnie. Prawda jest jednak taka, iż autorka nie wybiela żadnej z nich, w każdym społeczeństwie znajdują się zepsute jednostki, które dążą do jednego – rozpętania wojny. Bohaterka czuje jej oddech na swoim karku, wie, że niebawem może dojść do ostatecznego starcia. Po której stronie powinna wtedy stanąć? Naznaczonych, którzy boją się tubylców, w końcu ci odpowiadają za wszystko, co najgorsze, a może nienaznaczonych, bowiem ci powinni mieć dostęp do jedzenia i lekarstw.

Sprawa nie jest taka łatwa jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Społeczeństwo Featherstone nie jest wolne od grzechów, jego członkowie mają mniej, muszą walczyć o każdy kawałek chleba, jednak w niektórych z nich tli się płomyk buntu. Wystarczy iskra, by zaczął płonąć mocniejszym ogniem.

Inność

Jednym z głównych motywów poruszanych w Iskrze jest ten związany z byciem innym. Leora ma tatuaże, co w społeczeństwie osób ich pozbawionych sprawia, iż jest posądzana o wszelkie zło, jakie dzieje się w Featherstone. Bohaterka jest inna – należała do naznaczonych, wprawdzie została przez nich uznana za zdrajczynię, tak brzmi oficjalna wersja podana przez protagonistkę, kiedy dotarła do siedziby nienaznaczonych, ale nadal nosi na sobie ich znaki.

Mieszkańcy Featherstone nie są wcale tak otwarci i tolerancyjni, jak im się wydaje. Mają swoje reguły i potępiają każdego, kto się sprzeciwi im prawom. Alice Broadway pokazuje, jak zepsuci okazują się niektórzy z nienaznaczonych, daje przez to do myślenia czytelnikowi.

Iskra to powieść pełna symboli, najwięcej z nich znajduje się w przekazywanych przez bohaterów baśniach. To książka, która nie skupia się na akcji, tylko przedstawieniu dwóch różnych światów, pokazaniu, jak zdeprawowani potrafią być ludzie i do czego się posuną, byle osiągnąć zamierzony cel. To dobra pozycja, nie tylko dla nastoletnich czytelników.

Spoić pęknięcie. „Iskra” – recenzja książki


Tytuł:
Iskra

Autor: Alice Broadway

Wydawnictwo: We Need YA

Ilość stron: 384

ISBN: 9788379761197

Monika Doerre
Monika Doerre
Dawno, dawno temu odkryła magię książek. Teraz jest dumnym książkoholikiem i nie wyobraża sobie dnia bez przeczytania przynajmniej kilku stron jakiejś historii. Później odkryła seriale (filmy już znała i kochała). I wpadła po uszy. Bo przecież wielką nieskończoną miłością można obdarzyć wiele światów, nieskończoną liczbę bohaterów i bohaterek.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu