Tuszem zapisane. „Tusz” – recenzja książki

-

Podobno autorzy książek wyczerpali już źródełko ciekawych pomysłów. Podobno dożyliśmy czasów, kiedy pisarze powielają klisze i serwują nam to samo tylko podane w innej oprawie. Podobno nie ma już nadziei i powinniśmy przywyknąć do tego, że nie otrzymamy nic interesującego i oryginalnego. Nic bardziej mylnego!

Alice Broadway udowodniła, że w literackich umysłach tli się jeszcze niejeden ognik świeżego konceptu. Wystarczy tylko postawić na coś swojego, a nie kurczowo chwytać się tego, co w danym momencie jest popularne, czytane i rozchwytywane przez wydawnictwa. Prawda okazuje się bowiem banalnie prosta – mamy dość historii, które są do siebie niezwykle podobne, różni je tylko imię głównej bohaterki czy miejsce akcji i jakieś drobne szczegóły fabularne. By poruszyć czytelnicze serca, trzeba jednak czegoś więcej – koniec z odgrzewanymi kotletami. Oczywiście można posiłkować się znanymi historiami, ale nie kopiować je i ubierać w trochę inny płaszczyk.

Tusz to idealny przykład tego, że przy tworzeniu nowej opowieści nie trzeba iść po linii najmniejszego oporu. Już choćby za to, że autorka postawiła na coś oryginalnego, warto sięgnąć po tę pozycje. W wielu kulturach tatuaże odgrywają bardzo ważną rolę – nie tylko chodzi o upiększenie swojego ciała, mają dodatkowe znaczenie i spełniają różne funkcje. O niektórych z nich wspomina w swojej powieści Broadway.

Wytatuowani

Leora właśnie straciła jedną z najważniejszych osób w swoim życiu – ojca. Rodziciel umarł, był chory, i choć dziewczyna od dawna przygotowywała się na dzień, kiedy będzie musiała się pożegnać z ukochanym członkiem rodziny, ból był ogromny. Teraz wraz z mamą czeka na ceremonię ważenia, po której zwrócona im zostanie księga ojca bohaterki (zszyta ze skóry pozycja, gdzie znajdują się wszystkie ozdoby z ciała zmarłego). Leora żyje bowiem w świecie, gdzie jednym z najważniejszych elementów jestestwa są tatuaże. To one opowiadają historię każdego człowieka, do tego dzięki nim ludzka dusza nie musi dźwigać ciężarów popełnionych za życia grzechów. Jeśli ważenie wypadnie pomyślnie, wtedy zmarły przechodzi ba drugą stronę, do zaświatów, gdzie może zaznać spokoju życia wiecznego.

Protagonistka zdaje sobie sprawę, iż w przypadku jej ojca całą ceremonia to tylko czysta formalność. Był on uwielbiany przez społeczność, pomocny, dobry i wielkoduszny, dziewczyna nie obawia się więc o jego duszę. Do czasu.

Pewnego dnia Leora jest świadkiem naznaczania przestępcy tatuażem (kruk). Nie jest to byle jaka ozdoba, ma wpływ na całe pozostałe życie osoby nim obdarzonej oraz jej los po śmierci. Jeśli sympatyzujesz z nienaznaczonymi (osobami, które nie mają na ciele tatuaży), wtedy stajesz się zapomniany, a twoja dusza nigdy nie zazna spokoju. Podczas ceremonii Leora przypomina sobie coś z przeszłości, pewne wydarzenia, którym nie zaprzątała sobie do tej pory umysłu. W świetlne niedawnych wydarzeń okazuje się ono bardzo ważne, a ma związek z tym, czy księga jej ojca nie zostanie wrzucona do ognia.

Moc tatuażów

Jak już wspominałam wcześniej, dla niektórych społeczności tatuaże pełnią inne funkcje niż tylko ozdobne. Alice Broadway postanowiła wykorzystać znaczenie rysunków na ciele i wpleść motyw grafiki do swojej powieści. Tatuaże są nieodzownym elementem życia bohaterów – mają znaczenie symboliczne, opowiadają jakąś historię, ale także pełnią niejako funkcję religijną. Dzięki nim dusza człowieka po śmierci, o ile ważenie księgi przebiegnie bez żadnych komplikacji, trafi do dobrego miejsca.

Leora wierzy w oczyszczającą siłę tatuażów. Od najmłodszych lat marzy nawet o tym, by zostać tatuażystką. By to osiągnąć nie tylko musi mieć naturalny talent plastyczny, ale także zdać pomyślnie (a do tego z wysokimi notami) wszelkie egzaminy. Bohaterka chce dawać ludziom radość, wie, że tatuowanie wzorów na ciele nie jest łatwym zadaniem, ale daje mnóstwo satysfakcji – zarówno klientowi, jak i osobie wykonującej grafikę.

Broadway stawia spory nacisk na ten aspekt swojej książki – rysunki na ciele to pewna historia, pisarka kreuje świat, gdzie mieszkańcy danego społeczeństwa w pewien sposób czczą tatuaże. Ktoś, kto jest ich pozbawiony, okazuje się wrogiem i złem. Nienaznaczeni stanowią zagrożenie, burmistrz Saintstone (miejsca akcji książki), Longsight, wygłasza płomienną przemowę, zapewniając mieszkańców miasteczka o tym, jak ważne staje się wspólne działanie przeciwko wrogowi. Zło należy wyplenić, a trzeba zacząć od naznaczenia symbolem kruka tych sympatyzujących z przeciwnikiem.

Baśnie

Tusz to powieść przesiąknięta symboliką (i nie chodzi tylko o znaczenie tatuaży bohaterów). Autorka przytacza w swojej książce kilka baśni – jedne znamy (jak choćby historię Śpiącej Królewny), inne wymyśliła sama. Każda z nich ma jakieś znaczenie, ich bohaterowie coś symbolizują, a dana opowieść nie jest przypadkowa, nierozerwalnie wiąże się z decyzjami, jakie musi podjąć Leora. To właśnie to wykorzystanie mocy symboli stanowi największy plus powieści Broadway.

Historia stworzona przez Alice nie okazuje się zbyt skomplikowana. Już na początku czytelnik może się domyśleć, że Leora będzie musiała zrewidować swoje spojrzenie na rzeczywistość, w jakiej przyszło jej egzystować. Domyślamy się również, iż na wiele rzeczy wpłynie informacja związana z ważeniem księgi duszy jej rodziciela. Miejscami historia wydaje się nieco naiwna, czasami autorka zbyt dużo czasu poświęca na przedstawienie nam codziennego życia bohaterki, jednak w ogólnym rozrachunku książka, mimo faktu, iż akcja płynie powoli, zachwyca, wciąga i wzbudza apetyt na więcej. A zakończenie… Cóż, nic tylko marzę o kontynuacji.

Tuszem zapisane. „Tusz” – recenzja książki

Tytuł: Tusz

Autor: Alice Broadway

Wydawnictwo: We Need YA

Liczba stron: 378

ISBN: 978-83-7976-978-0

Monika Doerre
Monika Doerre
Dawno, dawno temu odkryła magię książek. Teraz jest dumnym książkoholikiem i nie wyobraża sobie dnia bez przeczytania przynajmniej kilku stron jakiejś historii. Później odkryła seriale (filmy już znała i kochała). I wpadła po uszy. Bo przecież wielką nieskończoną miłością można obdarzyć wiele światów, nieskończoną liczbę bohaterów i bohaterek.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu