She’s got the power, czyli osiem wspaniałych bohaterek komiksów na Dzień Kobiet

-

Dzień Kobiet jednym kojarzy się z PRL-em, goździkami i rajstopami, a drugim z zielono-biało-fioletową flagą (Give Women Vote – green, white, violet, czyli zielony, biały, fioletowy) i ciężko wywalczonym prawem kobiet o decydowaniu o sobie w przestrzeni tak publicznej, jak i prywatnej.

W związku z tym (IMHO) jednym z najciekawszych dni w kalendarzu, przedstawiam panie nie dające się wcisnąć w gorset stereotypów, pantalony ról społecznych i czepek wymagań środowiskowych. Przed wami – osiem wspaniałych heroin, które – nie tracąc nic ze swojej kobiecości, robią w życiu dokładnie to, co chcą.

Polska rządzi (nie tylko w kosmosie)

Zestawienie niezwykłych przedstawicielek płci pięknej otwiera niezastąpiona Brenda Lear (o twarzy niejakiej Danuty Polch), czyli wielka miłość detektywa kosmicznego prywatnej Agencji Universs – Funky’ego Kovala. Ale po kolei – panna Lear najpierw ratuje życie przyszłemu ukochanemu, później zostają kumplami w pracy a dopiero potem śledczy ma tyle szczęścia, że Brenda się z nim wiąże. A jest to kobieta, która potrafi niejedno – od przeżycia wybuchu bomby, przez zawrócenie w głowie przekupnym glinom, po podróże czasoprzestrzenne i pozbawienie ukochanego przytomności, jeśli trzeba. Brenda umie przekonać do siebie nie tylko cwanego agenta, ale i istotę innego gatunku. Kierowca, pilot, taktyk. Inteligentna, mądra, twarda. Doskonale prezentująca się i topless, i w kolorze fuksji, i w skafandrze kosmicznym. Posługująca się własną urodą i czarem równie skutecznie jak bronią i wiedzą. (Nic dziwnego, że żadna blondynka – nawet Miss Universum – nie ma przy niej szans).

Lady in Red

Kolejną zabójczą czarnowłosą pięknością jest  – Elektra Natchios (znana także pod swym pięknym imieniem – Elektra). Amerykanka greckiego pochodzenia to kwintesencja urody umysłu i ciała – wszelkiej maści starożytne igrzyska wygrałaby w przedbiegach. Pochodząca z nowojorskiej dzielnicy Queens zabójczyni do wynajęcia charakteryzuje się ponadprzeciętną sprawnością fizyczną – jest wspaniałą lekkoatletką, nie mającą sobie równych w biegach, pływaniu czy gimnastyce. Do tego – mistrzynią dalekowschodnich sztuk walki, które zaczęła ćwiczyć już jako kilkuletnia dziewczynka. Do tego dochodzą ogromna wiedza i umiejętności w posługiwaniu się bronią białą (do jej ulubieńców należą między innymi sai – róg śmierci, miecze katana, sansetsukon – odmiana nunczako oraz broń miotana shuriken i sztylety wszelkiej maści). Ze względu na dogłębne i nieustające studia nad wschodnimi sztukami walk w całej ich rozciągłości (a więc nie tylko nad ćwiczeniami fizycznymi) Elektra posiada (niewielką, gdyż nie jest mutantem, lecz człowiekiem) zdolność do wpływania na ludzkie umysły (na przykład. przy pomocy hipnozy czy telepatii).

Za mundurem panny sznurem

Moje nigdy niegasnące umiłowanie munduru (zwłaszcza zielonego – mam słabość do koloru po ukochanym Dziadku żołnierzu) sprawia, że w zestawieniu nie mogło zabraknąć major Jones. Nie pamiętam już, czy Indianin dotarł tam, dokąd zmierzał1, ale czarnoskóra bohaterka belgijskiej serii komiksowej XIII to jeden z jej najmocniejszych punktów. Doskonale wyszkolony żołnierz, pilot o ponadprzeciętnych zdolnościach oraz specjalista walk wręcz. Do tego kierujący się chłodną logiką, odważny i lojalny sprzymierzeniec, świetnie władający bronią palną i białą. Pełna uroku i charyzmy, ale i determinacji, ambicji oraz mająca genialną pamięć była oficer US Army jest niewątpliwą ozdobą wzorowanej na genialnej powieści Roberta Ludluma Tożsamość Bourne’a serii komiksowej. I chociaż nie to wysokiej klasy agent specjalny jak XIII – niejednokrotnie ratuje życie tytułowego bohatera. Jest po prostu jednocześnie jego matką, żoną, kuratorem, managerem i babysitter. Słabości? Typowo ludzkie, czyli uczucia. Zwłaszcza miłość. Zwłaszcza do XIII.

Srebrna lisica

Czas na najpiękniejszego najemnika świata – Silver Sable. Niezwykle skuteczny łowca nazistowskich zbrodniarzy wojennych oraz obrotna businesswoman w jednym (właścicielka prężnie działającej Silver Sable International). To kobieta o mądrości i umiejętnościach Ateny oraz wyglądzie i powabie Afrodyty, z finezją łącząca walkę wręcz (hand-to-hand) z nieprzeciętną urodą. Niezwykle silna osobowość, charakter i umysł potrafiący oprzeć się  każdej telepatii. Mistrzyni sztuk walki, doskonale posługująca się bronią prochową oraz białą. Znakomity strateg, genialny taktyk i nieprzeciętny dowódca, za którym ludzie pójdą do siódmego kręgu piekła bez zadawania pytań – nie tylko zbędnych. Znana z burzy srebrnych włosów, białej garderoby i tańczenia na linie granicznej pomiędzy dobrem a złem, gdy chodzi o sprawiedliwość. Oraz zawracania głowy niejakiemu Spider-Manowi i paru innym superherosom, dla których świat jest jedynie czarno-biały.

Pogromczyni (z) Wielkiej Armady

Nävis, urocza czarnulka, kochająca przyrodę całym swoim młodziutkim serduszkiem, mająca za towarzysza życia ulubionego kotowatego Houyo, nagle zostaje wyrwana ze swojego zielonego raju. Trafia na jeden ze statków gigantycznej floty kosmicznej, zamieszkiwanej przez tysiące różnorakich istot. Armady, która – płynąc poprzez odmęty galaktycznych przestrzeni – kolonizuje kolejne światy. Nävis z czasem staje się doskonale wyszkolonym agentem wywiadu, który bierze udział zarówno w misjach zewnętrznych – na mijanych planetach, jak i w rozgrywkach wewnętrznych. Przychodzi jej to o tyle łatwo (i trudno zarazem), że jest ostatnim osobnikiem swego gatunku  we wszystkich znanych Armadzie światach, stanowi bowiem jedyny przypadek… rodzaju ludzkiego. W zawiązku z tym nie posiada niezwykle popularnych zdolności telepatycznych, ale też nawet najpotężniejsi telepaci nie są w stanie wywrzeć na nią żadnego wpływu, przez co staje się niezwykle pożądana jako sojusznik i znienawidzona jako wróg. Ten mały Magellan w … hm… – no dobrze – raczej w spodniach niż w spódnicy – płynąc wraz z tysiącami statków przez kosmos, poszukuje innych ludzi, jednocześnie zmieniając historię całych światów, zdobywając przyjaciół, robiąc sobie wrogów i wciąż ucząc się życia w całej jego rozciągłości.

Po ten kwiat…

Orchidea, a jednak kwitnąca pośród gruzów i wiecznej zmarzliny Strefy. Jedyna, a sklonowana. Kobieta Yansa, czyli Hansa. Kochana nad życie, choć przez mężczyznę z amnezją. Wybrana, ale wyjęta spod prawa Zewnętrzna. Orchidea jest pełna sprzeczności – jak świat, w którym żyje. Świat pod  kontrolą jedynego pozostałego na świecie Miasta. Miejsca, gdzie wszyscy, którzy się nie podporządkują jego regułom – są jedynie wypadkami przy pracy. Podążająca za pochodzącym z przyszłości ukochanym – wraz z nim podróżuje poprzez czas i przestrzeń, usiłując nie tylko nie postradać rozumu i nie stracić życia, ale wręcz rozwiązać całą masę problemów, by w końcu zaprowadzić pokój na planecie tak umęczonej grzechami rasy ludzkiej, że prawie obumarłej. Kobieta, którą wychował świat twardy i bezlitosny jak ona sama. Nie bojąca się wyzwań i gotowa na poświęcenia, bo wie, że faktyczną wartością są czyny, nie słowa. Orchidea – stalowa magnolia, dla której miłość niemożliwa nie jest niemożliwa w żadnym ze światów. Także tym już nie istniejącym.

Lady in Black

Charyzmatyczna Catwoman jest kwintesencją (czarnej strony) kobiecości w mrocznym mieście Gotham. Początkowo genialna złodziejka i oszustka, z czasem – superbohaterka (a nawet społecznik). Doskonała researcherka, umiejąca zdobyć wszelkie możliwe informacje – i te dostępne, i te (teoretycznie) nie do zdobycia. Świetny logistyk, psycholog i socjolog, który potrafi zaplanować każdą akcję tak, by zawsze być o krok przed innymi (także Batmanem). Charakterna, zmienna, niebanalna. Ćwicząca ciało i umysł w każdy możliwy sposób, by zawsze być w doskonałej formie. Zgrabnie lawirująca na granicy prawa i bezprawia nie tylko platoniczna miłość Mrocznego Rycerza. W ogóle jeden z większych problemów Bruce’a Wayne’a, i ze względu na jej wielką słabość do biżuterii, i brak chęci do pracy na etacie oraz ze względu na niewątpliwy powab i nietuzinkową osobowość.

 

Per aspera ad astra

Kriss de Valnor, czyli moja ulubiona postać żeńska z Thorgala. Cóż poradzę, że Aarcia – mimo że wikińska księżniczka i taka doskonała w swej całej postaci – dla mnie jest po prostu… nudna. Tak – nudna. I to nie dlatego, że ślub, dzieci i w ogóle (w końcu przeżywa więcej niż trochę przygód z mężem i rodzinką). Po prostu – jakby jej charakter wyblakł wraz z włosami. (Napisała blondynka). Kriss za to – ach! Poezja! Rimbaud, Verlaine i Baudelaire mieli swoją czarnowłosą i zieloonooką muzę jeszcze przed narodzinami (datując latami)! Wspaniały wojownik, genialny łucznik2, świetny strateg, doskonały psycholog i nad dodatek piękna kobieta. Zabójca, złodziej i miecz (oraz łuk) do wynajęcia. Szargana emocjami, nieszczęśliwie zakochana, pragnąca miłości, akceptacji, podziwu. Tak pełna sprzeczności, jak tylko kobieta być może, bo choć z miłości jest w stanie zabić wszystkich po kolei, bez problemu poświęca też dla niej swoje życie. Człowiek w pełnym tego słowa znaczeniu. Kwintesencja komiksów epic fantasty.


1 Major Jones po raz pierwszy pojawiła się w belgijskim komiksie pod tytułem XIII, w części drugiej, zatytułowanej Tam, dokąd zmierza Indianin, w 1985 roku (scenariusz: Jean Van Hamme, rysunki: William Vance).

2 Kriss de Valnor po raz pierwszy pojawiła się w belgijskim komiksie pod tytułem Thorgal, w części dziewiątej, zatytułowanej Łucznicy, w 1985 roku (scenariusz: Jean Van Hamme, rysunki: Grzegorz Rosiński).

Anka Misztal
Anka Misztal
Redaktor, korektor i Treser Słów. Czyta i pisze, odkąd pamięta - zawsze, wszędzie, o wszystkim i na wszystkim. Kocha szeroko pojętą sztukę i kulturę oraz naturę (zwłaszcza morza, lasy oraz wilki, gryfy i konie). Lady Vader, miłująca czarną herbatę, gorzką czekoladę i suszone pomidory oraz podróże małe i duże. Smoczy jeździec, firewalker i zjogowana miłośniczka Drogi Mlecznej

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu