Recenzencki list po trzeciej randce. „Cyberpunk 2077. Słowo honoru. Tom 5” – recenzja komiksu

-

Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego komiksu Cyberpunk 2077. Słowo honoru. Tom 5, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy wydawnictwu Egmont.

W dzisiejszych czasach ludzie nie wiedzą, komu ufać. Rodzinom? W naszych żyłach płynie ta sama krew. Przyjaciołom? Lubimy te same żarty i drinki. Czy może partnerom biznesowym? Bo koniec końców, to hajs nas do siebie zbliża.

A wy? Komu ufacie?

Słowo honoru, tom 5

Drogi Panie Bartoszu…

mam nadzieję, że ta recenzja zastanie Pana w dobrym zdrowiu. Choć statystyczne szanse na to, że kiedykolwiek do Pana dotrze ten tekst pozostają nikłe, sprawę, którą chcę tu opisać, uznaję na tyle ważną, iż postanowiłem nie rezygnować z tego pomysłu.

cyberpunk 2077 słowo honoruJako autorowi scenariusza do najnowszego (już piątego) tomu, chciałem pogratulować Panu inwencji twórczej oraz interesującego w mych oczach podejścia do tematu. To, choć dosyć sztampowe, w Pana wydaniu nabiera niespodziewanej głębi oraz, można by rzec, „żywiołowości”. Otóż bowiem schemat widziany już wielokrotnie, zarówno w dziełach pisanych, jak i wizualnych, czyli powrót emerytowanego zabijaki na drogę przestępstwa, powodowany chęcią zemsty, nabiera całkiem nowego blasku. Nie tylko poprzez postać protagonisty, który okazuje się być nie wyszkolonym asasynem w garniturze, lecz staruszką pracującą na co dzień w barze szybkiej obsługi. Przede wszystkim dzięki mnogości wątków i postaci, znacznie urealniających historię oraz samo Night City, wypełnione w równym stopniu światłem neonów, jak i połyskiwaniem śladów krwi.

Muszę jednak przyznać, iż zagęszczenie bohaterów oraz dialogów przez nich wypowiadanych dało mi się we znaki podczas lektury. Pozwolę sobie użyć tu kulinarnej metafory: przyrównując tom piąty do garnka pełnego gulaszu, liczba składników składająca się na to pyszne danie nie mogła być większa. Pokrywka już po kilku pierwszych stronach zaczyna podskakiwać, z trudnością utrzymując zawartość w ryzach usztywnionych okładek. Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie narzekam w żaden sposób na jakość poszczególnych wątków, lecz na ich zagęszczenie. Tomik nie należy do najcieńszych, a mimo to, w oczach czytelnika, kończy się zdecydowanie zbyt szybko. Wymuszając przy okazji gwałtowne ciecia niektórych pobocznych historii.

Mam nadzieję…

cyberpunk 2077 słowo honoru…iż nie żywi Pan do mnie urazy ze względu na moje recenzje poprzednich projektów pańskiego scenariusza, tomów trzeciego oraz czwartego całej serii. Daleki jestem od odwołania tamtych słów, jednak przyznaję: mogłem użyć nieco mniej bezpośrednich określeń. Faktem jest, że do skruchy skłoniła mnie dopiero lektura Słowa honoru, której to fabuła (pomimo małych zawirowań związanych z wielowątkowością) ujęła mnie do głębi. Choć nie grzeszy ona złożonością oraz zbytnią oryginalnością – bardzo proszę nie brać tego za przytyk, to tylko moja szczera opinia – jako całości praktycznie niczego jej nie brakuje. Idealnie wręcz wpisuje się w uniwersum Cyberpunka, zwłaszcza dzięki słodkogorzkiemu zakończeniu: wraz z zacytowanym z pierwszej strony wstępem, tworzy ono swoistą klamrę, powodującą u mnie ciarki ekscytacji, gdy tylko sobie o niej przypomnę.

Na zakończenie (poza oczywiście życzeniem Panu utrzymania obecnego poziomu twórczości i nieoglądania się na poprzednie tomy) chciałbym na Pana ręce złożyć także słowa pochwały dla osób odpowiedzialnych za warstwę graficzną Słowa honoru. Jesús Hervás (rysunki) oraz Giulia Brusco (kolory) wykonali wręcz ogrom pracy, śmiem twierdzić, poziomem dorównującej tej nad scenariuszem. Od czasu pierwszej części serii, tomu Trauma Team, nie czułem tak wielkiej imersji podczas lektury komiksu. Night City, tak dobrze poznane dzięki grze oraz serialowi, znowu całkowicie mnie wciągnęło, a nie sądziłem, że jeszcze będzie w stanie. Wreszcie jestem wstanie ujrzeć szczegóły budynków i ulic, a twarze bohaterów nie giną w mroku. Ba, rysują się na nich ewidentne emocje, które to bez problemu może odczytać nawet niewprawione oko. Szczerze, ogromne brawa, pełne uznania, dla Państwa za kolejny element układanki tego tętniącego życiem uniwersum. Będę często wracał do tych stu stron smutnej, lecz wciąż emocjonującej historii.

Z poważaniem (i obawami o kolejnym tom),
Pana oddany czytelnik i recenzent.

cyberpunk 2077 słowo honoru

Tytuł: Cyberpunk 2077. Słowo honoru. Tom 5

Ilustracje: Jesús Hervás (rysunki),  Giulia Brusco (kolory)

Scenariusz: Bartosz Sztybor

Liczba stron: 104

Wydawnictwo: Egmont

EAN: 9788328154254

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

Komiksowa seria „Cyberpunk” wraca na właściwe tory: warto było czekać.
Przemysław Ekiert
Przemysław Ekiert
W wysokim stopniu uzależniony od popkultury - by zniwelować głód korzysta z książek, filmów, seriali i komiksów w coraz większych dawkach. Popijając nowe leki różnymi gatunkami herbat, snuje głębokie przemyślenia o podboju planety i swoim miejscu we wszechświecie. Jest jednak świadomy, że wszyscy jesteśmy tylko podróbką idealnych postaci z telewizyjnych reklam.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Komiksowa seria „Cyberpunk” wraca na właściwe tory: warto było czekać.Recenzencki list po trzeciej randce. „Cyberpunk 2077. Słowo honoru. Tom 5” – recenzja komiksu