Przygód ciąg dalszy. „Armada. Tom 4” – recenzja komiksu

-

Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego komiksu Armada, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy wydawnictwu Egmont.

Na rynku pojawił się właśnie 4. tom Armady. Ta space opera wydawana jest obecnie w formie albumów zbiorczych przez oficynę Egmont. Czy warto sięgnąć po tę serię i co kryje się w najnowszym komiksie? Sprawdźmy.

Niezwykła dziewczyna

Armada to historia niezwykłej dziewczynki. Ma swojego pupila, mieszka sama na dzikiej planecie podobnej do Ziemi, cechuje się wysoką inteligencją i świetną sprawnością fizyczną. Jej niecodzienność wynika z tego, że jest jedyną znaną przedstawicielką ludzi we wszechświecie. Otaczają ją różne dziwne rasy, kreatury czy maszyny służące podboju kosmosu.

Tytułowa Armada to konwój, który poszukuje nowych form życia w ogromnym wszechświecie. Młodziutka Navis oprócz tego, że jest człowiekiem, ma jeszcze jedną, bardzo pożądaną cechę. Inni nie mogą poznać jej myśli, co czyni ją unikatową na skalę całej galaktyki. I właśnie dlatego rządzący werbują bohaterkę do wykonywania przeróżnych misji jako ich agentka. Są to zarówno działania pokojowe, ale i bojowe. Dziewczyna świetnie wykonuje swoje zadania, zdobywa uznanie i renomę najlepszej w swoim fachu. To z kolei czyni ją doskonałym narzędziem w rękach władców, którzy starają się ją wykorzystać do realizacji własnych planów, nie bacząc na to, jak czuje się główna bohaterka.

Dynamicznie i interesująco

Każdy tom Armady to kilka opowiastek o przygodach Navis, które łączy główna nić fabularna. Dziewczyna poszukuje  przedstawicieli swojej rasy, próbując zrozumieć, skąd się wzięła, kim są jej rodzice i czy gdzieś znajdują się inni ludzie. Każdą misję wykonuje z wielką sumiennością i gorliwością, jednak czuć w niej pewną tęsknotę i chęć poznania własnej historii. Niestety, wielcy tego wszechświata widzą w niej tylko narzędzie do realizacji swoich niecnych planów. Kiedy Navis decyduje buntować się przeciw wykorzystywaniu jej do politycznych gierek, zaczyna zawadzać i staje się wrogiem wysoko postawionych władców.

O ile wcześniejsze tomy serii składały się przede wszystkim z luźno powiązanych ze sobą historii, związanych z misjami agentki, to ten stanowi bardziej zwartą formę jeśli chodzi o treść. Całość poświęcona jest rozwiązywaniom wielu wątków, pojawiających się epizodycznie wcześniej. Navis to już dojrzała kobieta, żądna zemsty i demaskacji spisków. Główna bohaterka kreowana jest na superagentkę z niesamowitymi zdolnościami, która nie cofnie się przed niczym w imię swoich zasad. Tom 4 to najbardziej brutalny i krwawy album ze wszystkich pozostałych. Akcja jest niezwykle dynamiczna, a kadry bogato zilustrowane, stylem nawiązujące do innego klasyka od Egmontu – Invincible. Wartka fabuła prowadzi czytelnika do rozwiązania spraw z poprzednich części. Podczas lektury miałem wręcz wrażenie, że to komiks zamykający całość, gdyż rozwiązania doczekało się tak wiele wątków. Na szczęście Jean David Moran przygotował dla nas mocne uderzenie na koniec, zapowiadające kolejne spotkanie z agentką.

Przepięknie i przemyślanie

Świat wykreowany w Armadzie zachwyca. Planety wyglądają jak z bajek, niezwykłe rasy je zamieszkujące cieszą oko oglądających. Widać, że scenarzysta i ilustrator świetnie się wzajemnie rozumieli i stworzyli uniwersum ciekawe, pełne różnorodności i wizualnie przepiękne. Mnogość kolorów i detaliczna kreska powodują, że na każdy kadr patrzy się z ogromną przyjemnością. Phillipe Buchet niezwykle umiejętnie oddaje dynamikę fabuły. Spokojne kadry, przeplatane scenami walki, pościgów czy ucieczek, tworzą wspaniałą całość. Armada to małe dzieło sztuki, z którym z przyjemnością się obcuje.

To, czego nie rozumiem, to dobór okładek do zbiorczych albumów. Są nijakie, nie prezentują bogactwa, które znajduje się w środku. Tom 4 wypada na tle wcześniejszych trochę lepiej, ale mam wrażenie, że przeciętny czytelnik, na podstawie tych grafik, nie będzie w stanie powiedzieć, czego można się spodziewać po otwarciu obwoluty.

Wrażenia

Armada wzięła mnie trochę z zaskoczenia. Patrząc na okładkę, spodziewałem się jakiegoś generycznego komiksu o tematyce sci-fi. Na szczęście sięgnąłem po tę serię i całkowicie dałem się pochłonąć genialnym przygodom Navis. Z jednej strony to świetna seria przygodowa, z drugiej – dobry kryminał polityczny. Balans pomiędzy rozrywką, a poważniejszymi tematami jest świetnie wyważony.

Tom 4 w bardzo satysfakcjonujący sposób domyka mnóstwo wątków porozpoczynanych w poprzednich częściach. Czuć, że scenarzysta miał pomysł na całość historii i nie spieszy, nie idzie na skróty, byle tylko rozwiązać pewne kwestie. Wizualnie album prezentuje się genialnie. Trochę zaskakuje sposób narracji, który jest znacznie poważniejszy, bardziej skierowany do dojrzałego odbiorcy. Być może to celowy zabieg, mający pokazać, że Navis dorasta i z małej, naiwnej dziewczynki, staje się silną i niezależną kobietą. Cieszy fakt, że na końcu albumu pojawia się interesujący wątek, którego rozwiązanie poznamy w kolejnym, ostatnim już tomie tej serii.

Bardzo polecam wam Armadę. Genialna przygoda z pomysłem i świetną stroną graficzną.

armada

 

Tytuł: Armada. Tom 4

Ilustracje: Jean-David Morvan

Autor: Philippe Buchet

Liczba stron: 196

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

Niezwykle satysfakcjonująca kontynuacja przygód agentki Navis.   

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Niezwykle satysfakcjonująca kontynuacja przygód agentki Navis.   Przygód ciąg dalszy. „Armada. Tom 4” – recenzja komiksu