Atlantydo, gdzie jesteś? „Pierścień ognia” – recenzja książki

-

Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego książki Pierścień ognia do współpracy recenzenckiej dziękujemy Wydawnictwu Jaguar.

Jak wiemy, książki pozwalają nam przeżywać przygody i odwiedzać miejsca, których normalnie nie bylibyśmy w stanie zobaczyć lub doświadczyć z różnych powodów. Czasem są to kwestie finansowe, ekonomiczne, kontynentalne, ale często spowodowane jest to tym, że tych lokacji nie ma w naszej rzeczywistości, gdyż autorska fantazja nie zna granic, a twórcy co rusz kreują nowe oraz zaskakujące światy. Tym razem, już po raz drugi, udajemy się w niesamowitą podróż, gdzie pojawia się motyw Atlantydy i aniołów.

Kilka sukcesów, ale są również straty

Kiedy trudna miłość miesza się z kwestiami biznesowymi często pojawiają się zgrzyty i wiele cierpienia. Do głównej bohaterki Taris nadal nie dociera, że jej brat Malachi odszedł na zawsze. Rozpacz potęguje brak kontaktu ze strony Azraela, którego miała za kogoś lepszego, niż okazał się w rzeczywistości. Kobieta w akcie desperacji wyrusza do Londynu, aby go odnaleźć. Niestety spotkanie nie przebiega tak jakby chciała, bohaterka próbuje pogodzić ze stratą, odrzuceniem, zdradą, a zamiast dojść do siebie, musi wykonać kolejne zadanie – odnaleźć pierścień ognia, w przeciwnym razie dusza jej brata zostanie na zawsze stracona. Ponownie wyruszamy z nią w podróż pełną niebezpieczeństw, wrogów, przeciwności. Czy tym razem uda się osiągnąć zamierzony cel?

Ostra bohaterka

Dość niecierpliwie czekałam na kontynuację Berła światła, ponieważ zostawiło mnie z niedosytem i wielką potrzebą poznania dalszych przygód Taris, a jeśli mam być dokładną – Nefertari de Vesci. To jedna z bardziej charyzmatycznych i ciekawych żeńskich postaci, jakie spotkałam na swojej czytelniczej drodze. Podziwiam ją za opanowanie, gdyż mało co jest w stanie wyprowadzić dziewczynę z równowagi. Jeśli coś przebija się przez jej mur, to potrafi zapanować nad emocjami i nie pokazać ich innym. Większość działań ma przemyślanych, skalkulowanych oraz mało co pozostawia przypadkowi. Do tego jest oddana bliskim, poświęci nawet samą siebie, żeby tylko oni byli szczęśliwi. Walczy o nich zaciekle, z wielką pasją, a za tę cechę szanuję ją najbardziej. Jest to więc postać uczuciowa, ale potrafi zapanować nad sobą, aby wykonać powierzone zadanie.

Azrael to po części typowy anioł. Czuje się lepszy od innych, okazuje się arogancki i lubi pokazywać swoją wyższość, jednocześnie to trochę maska, którą zakłada, żeby żadne cierpienia oraz niepowodzenia go nie zniszczyły. W Pierścieniu ognia postać jest trochę lepiej rozwinięta niż w Berle światła, nie denerwuje czytelnika tak bardzo. Jego działania są bardziej przemyślane.

Twórczość Marah Woolf znam nie od dzisiaj. Wspólna przygoda zaczęła przy serii Trzy czarownice, która została wydana przez Jaguara, tak samo, jak Kroniki Atlantydy. Od samego początku przypadł mi do gustu styl pisania autorki. Lekki, ale nie spłaszczony, bogaty w ciekawe opisy, intryguje od samego początku. W przypadku drugiego wymienionego cyklu widać, jak autorka bawi się również formą i pozwala sobie na coraz więcej.

Jeśli chodzi o relacje romantyczną między głównymi bohaterami, to pojawia się. Nie zawłaszcza całej uwagi, ale nie można napisać, że jest tylko tłem, to raczej wpleciony w podróżnicze perypetie wątek. Tris i Az są swoimi przeciwieństwami, jednak ich do siebie ciągnie i wtedy zdecydowanie iskrzy. To silni bohaterowie, więc każdy próbuje być alfą w tej relacji, na którą rzutuje nie tylko ich podejście, ale również pochodzenie obojga, pradawna waśń, chęć posiadania insygniów i to, co zdarzyło się w pierwszym tomie. Jest tego dużo, ale wraz z rozwojem treści widać, jak pracują nad wzajemnym zrozumieniem.

Czyja zguba?

Kolejny raz mamy do czynienia z poszukiwaniem zaginionego artefaktu, tym razem pierścienia ognia. I znowu niczym wytrawny podróżnik zajmujemy się przeglądaniem pradawnych pism, wskazówek, czytamy mapy i przeżywamy przygody niczym Lara Croft. Podczas poznawania historii cały czas miałam wrażenie, że zaraz wyskoczy zza rogu, ponieważ główny wątek fabularny jest zbliżony do tego z jej przygód. Treść rozwija się szybko i nawet jak pojawiają się trochę wolniejsze momenty, to nie nudzą, a wzbogacają naszą wiedzę, której autorce nie można odmówić. Na kartkach książki widać, że jest nie tylko pisarką, ale również zapaloną poszukiwaczką przygód i maniakiem historii danego tematu.

Polecam, udana kontynuacja świetnego pierwszego tomu, który na pewno was nie zawiedzie, a zdecydowanie doprowadzi do tego, że już nie będziecie mogli się doczekać kolejnej części. Historia, zagadka, paranormalne aspekty, romantyczne uniesienia i podróżniczy sznyt sprawiają, że Pierścień ognia czyta się szybko i sprawnie.

pierścień ogniaTytuł: Pierścień ognia (oryginalny: Ring aus Feuer),

Autorka: Marah Woolf,

Wydawnictwo: Jaguar,

Liczba stron: 480,

ISBN: 978-83-8266-142-2

Więcej informacji TUTAJ


podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

Wyrusz w kolejną przygodę z Tris i Azem, bo następny artefakt jest na wyciągnięcie ręki.
Katarzyna Gnacikowska
Katarzyna Gnacikowska
Rodowita łodzianka. Z papierków wynika, że magister inżynier po Politechnice Łódzkiej, jednak z zawodem nie mogą się znaleźć. Wolny duch szukający swojego miejsca na ziemi, Wielka fanka seriali maści wszelakiej, szczególnie Supernatural, Teen Wolf, American Horror Story, ale nie ma co się ograniczać. Książkoholiczka (nie dla obyczajówek i historycznych!) pierwszej wody, która prawdopodobnie umrze przygnieciona swoimi "małymi" zbiorami. Lubi się śmiać, czytać i spędzać miło czas. Nie lubi chamstwa, hipokryzji i beznadziejnych ludzi. Dobra znajoma Deadpoola i Doktora Strange.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Wyrusz w kolejną przygodę z Tris i Azem, bo następny artefakt jest na wyciągnięcie ręki.Atlantydo, gdzie jesteś? „Pierścień ognia” – recenzja książki