Opolcon 2023 – relacja

-

Nie pamiętam, kiedy byłam na pierwszym konwencie. Ostatnio… z dziewięć, dziesięć lat temu. Wyjazd na Opolcon stanowił więc dla mnie nie tylko okazję do zobaczenia nowego miasta, ale też wrócenia myślami do dawnych czasów.

Na wstępie, kilka słów o samym Opolconie. To darmowy konwent organizowany w Opolu od dziesięciu lat, którego część stanowią, między innymi, konkurs cosplay i turnieje e-sportowe, a wśród atrakcji można znaleźć nie tylko prelekcje, ale też strefę RPG, salę z retro grami czy pokoje do grania w planszówki i karcianki (wraz z ich wypożyczalnią). Na terenie szkoły, w której organizowano konwent, znalazło się miejsce także dla kilkunastu wystawców oferujących najróżniejsze gadżety (breloczki, kubki, naklejki, biżuterię), książki czy gry planszowe.

opolcon
Fot. Klaudia Ciurka
Kwestie organizacyjne

Tegoroczna edycja rozpoczęła się w piątek, 15 września, w godzinach popołudniowych, i zakończyła w niedzielę, 17 września, wczesnym popołudniem.

Atrakcje rozmieszczono w dwóch budynkach oddalonych od siebie o około pięć minut spaceru, więc tragedii nie było – tym bardziej że i pogoda dopisała. Pewien problem organizacyjny stanowiło jednak nazewnictwo sal. W rozpisce mogliśmy znaleźć aż trzy sale prelekcyjne rozłożone pomiędzy dwoma lokacjami i trzy sale konkursowe, podzielone w podobny sposób. Niestety wprowadzało to pewien chaos, którego ofiarą zresztą sama padłam, włócząc się po głównym budynku w poszukiwaniu rozpoczynającej atrakcji tylko po to, by odkryć, że ta jest jednak organizowana w innej lokalizacji.

Prelekcje

Tym, co rzuciło mi się w oczy jeszcze przed przyjazdem na konwent, była spora różnorodność tematyczna prelekcji i zabaw. Niejako wbrew moim oczekiwaniom, spotkania dotyczące anime i mangi nie dominowały. Owszem, znalazło się miejsce na konkurs „1 z 10 anime”, prelekcję dotyczącą animacji i komiksów z gatunku fantasy czy warsztatów z gry z Yu-Gi-Oh, ale znacznie więcej miejsca poświęcono szeroko pojętej fantastyce. Odwiedzający mieli możliwość sprawdzić swoją wiedzę z kultowego „Misia”, uniwersów DC i Marvela czy legendarium Tolkiena (na tym akurat nie byłam, ale jestem pewna, że było to ciekawe wyzwanie), dowiedzieć się co nieco o mechach, Genshinie i Honkai Star czy kreacji światów w sci-fi i fantasy. Dalej, mieliśmy prelekcje poświęcone rysowaniu, pisaniu, tłumaczeniu literatury, życiu w Japonii czy językowi Kraju Wschodzącego Słońca.

opolcon
Fot. Klaudia Ciurka

Stety niestety, jak to bywa na tego typu imprezach, wiele interesujących mnie prelekcji odbywało się w tym samym czasie, a w innych chwilach nie znajdowałam w kalendarzu niczego, co by mnie przyciągało. Bardzo podobało mi się jednak, że organizatorzy na wejściu udostępniali konwentowiczom kartki z rozpiską atrakcji, a przy większości drzwi do sal również rozwieszono „rozkłady jazdy”, żebyśmy wiedzieli, co się w danym miejscu odbywa.

Atrakcje

Wspomniałam we wstępie, że na terenie konwentu znalazło się miejsce dla różnorakich gier. Strefa retro gierek wyglądała super (plus spotkaliśmy tam pana przebranego za Inosuke z Demon Slayera :D) i nie była tak bardzo zatłoczona, jak się spodziewaliśmy. Nie spędziliśmy tam dużo czasu, ale udało nam się pograć chwilę w Raymana i przy okazji powspominać, jak to uczyliśmy się matematyki i angielskiego w towarzystwie tego sympatycznego stworka. Na RPG nie daliśmy się zaprosić (raz, że ja nie przepadam za taką formą rozrywki, dwa, nie mieliśmy aż tyle czasu), za to dłuższą chwilę spędziliśmy w wypożyczalni gier planszowych i karcianych. Wybór był bardzo szeroki, znalazło się zarówno coś dla dwójki, jak i większych grup graczy. Zawędrowaliśmy też do pokoju poświęconego japońskim grom planszowym i rany, o rany, żałuję, że mój umysł nie lubi się ze skomplikowanymi mechanikami, bo próbując ogarnąć reguły japońskiego madżonga (nie wiedziałam nawet, że są jakiekolwiek odmiany tej rozrywki), dość szybko przegrzały mi się zwoje mózgowe ?

opolcon
Fot. Klaudia Ciurka

Niestety nie mieliśmy możliwości obejrzenia konkursu cosplay (nic straconego, całą transmisję można znaleźć na Facebooku! https://fb.watch/n9NuWf4Rgi/), ale niejednego cosplayera spotkaliśmy na korytarzu czy w pobliskiej restauracji. Od lat pozostaję pod wielkim wrażeniem zaangażowania i dbałości o szczegóły osób, które przebierają się za swoje ulubione postaci z gier, seriali czy filmów. Moje serduszko skradł uroczy Mario, napotkany na korytarzu.

Podsumowanie

Fajnie było wrócić na konwent po tylu latach. Trochę żałuję, że nie udało mi się wziąć udziału w większej liczbie prelekcji oraz że zabrakło mi odwagi, by podejść do niektórych cosplayerów. Ale to nic, mam nadzieję, że kolejne tego typu imprezy jeszcze się wydarzą w okolicy, a ja ponownie będę miała okazję wziąć w nich udział.

Klaudia Ciurka
Klaudia Ciurkahttps://moje-czytadla.blogspot.com/
Książkoholiczka stawiająca pierwsze kroki w świecie gier wideo i planszówek. Seriale ogląda rzadko, ale od anime nie stroni. Kociara i herbatoholiczka z wyboru, okularnica z konieczności.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu