Okrucieństwo okupacji oczami kobiet. „Naznaczone literą „P”” – recenzja książki

-

Coraz częściej zdarza mi się odchodzić od książek fantastycznych i brać się za ich zupełne przeciwieństwo – reportaże, biografie, wspomnienia. Trudno mi znaleźć fantasy, które mnie zainteresuje, natomiast historie ludzi wydają mi się obecnie bardziej pociągające. Naznaczone literą „P” wzięłam do ręki z jeszcze jednego, bardzo osobistego powodu.
Okupacja, wojna i życie codzienne

Moja babcia, która jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu, przeszła przez obóz w Dachau i wraz z rodziną cudem uniknęła losu większości więźniów. Opieka wyższych sił i splot zdarzeń sprawiły, że wraz ze swoją mamą i młodszym braciszkiem została stamtąd zabrana i trafiła do bauera, czyli niemieckiego gospodarza, jako robotnica przymusowa.

Sami więc widzicie, że niejako musiałam przeczytać tę książkę.

Nie ma w Polsce rodziny, która nie została w jakiś sposób dotknięta przez II wojnę światową. I nie myślę tylko bohaterskich czynach żołnierzy Armii Krajowej, ale przede wszystkim właśnie wydarzeń mniej spektakularnych, dziejących się każdego dnia zdarzeń, rozdzielających rodziny często na zawsze.

Sophie Hodorowicz Knab powzięła sobie za cel przedstawienie tych strasznych momentów przez pryzmat wspomnień kobiet ocalonych i takich, którym udało się przetrwać tę mękę. We wstępie autorka opowiada o pracy, jaką włożyła w stworzenie tej książki, o poszukiwaniu materiałów, o matce i tym, co dla niej znaczy napisanie Naznaczonych. Z nieznanych mi przyczyn nie wspomina tutaj również o własnej historii, która jest także niesamowicie ciekawa. Amerykanka polskiego pochodzenia, urodzona po wojnie w obozie dla przesiedleńców, córka robotnicy przymusowej w Niemczech samo to brzmi jak przepis na świetny film. Dlatego dziwić może pominięcie własnej biografii w takim projekcie. Jednak Knab zajmuje się spisywaniem historii ojczyzny swojej matki. I robi to całkiem zgrabnie.

Po kolei

Od samego początku wiemy, że mamy do czynienia z lekturą trudną, wymagającą nie tyle intelektualnie, co emocjonalnie. Autorka zebrała mnóstwo relacji, których używa jako argumentów i potwierdzeń zapisywanych przez siebie tez. I to staje się odrobinę problematyczne, ponieważ Knab nie robi tego zbyt umiejętnie. Często przywoływane wypowiedzi wprowadza sformułowaniami typu Jak podaje… lub Jak pisała… co dość mocno wybija z rytmu czytelnika. W wielu przypadkach można byłoby to zupełnie pominąć i taki zabieg ograć po prostu przypisem u dołu strony.

Poza tym Naznaczone opowiadają krok po kroku jak wyglądał proceder znajdowania, wysyłania i zatrudniania polskich pracowników na terenie Niemiec w trakcie II wojny światowej. Mamy tu pełen zestaw informacji od treści odezwy do Polaków i plakatu zachęcającego do wolontaryjnego wyjazdu, poprzez opisy łapanek, porcji żywnościowych, horroru obozów przejściowych, aż po takie detale jak tygodniowe jadłospisy w gospodarstwach, w których pracowały kobiety.

Wszystko tu jest poza duszą. Podczas czytania odniosłam wrażenie dziwnego dystansu, jakby autorka spisała, co miała, rozwinęła myśli, jakie próbowały przekazać we wspomnieniach owe kobiety i właściwie nic więcej z tego nie wyniknęło. Ba! Książka właściwie nie musiałaby mieć w tytule rodzaju żeńskiego, bo wiele kwestii, które podnosi Knab, dotyczyło pracowników przymusowych obu płci. I w tym przypadku właśnie zawodzi. Z jednej strony tytuł sugeruje, że będzie to opowieść o kobietach, z drugiej właściwie nie różni się niczym od opracowań traktujących o wszystkich więźniach.

Nic tu odkrywczego nie znajdziemy. A wielka szkoda, bo pokładałam w niej wielkie nadzieje. Co prawda lepiej rozumiem teraz system, w który wpadła moja babcia i jeszcze bardziej doceniam cud, jakim było uratowanie jej oraz jej rodziny, ale wciąż czuję niedosyt.

Żałuję bardzo, że autorka nie zdecydowała się na bardziej przystępną narrację, nie przywodzącą na myśl pracy magisterskiej czy po prostu topornie napisanego artykułu naukowego. Bo o ile doceniam ogrom pracy włożony w powstanie Naznaczonych i ilość informacji, jaką tam znajdziemy, o tyle żałuję formy, która może skutecznie odstraszyć potencjalnego czytelnika. A wielka szkoda!

Zachęcamy do sięgnięcia też po inne ebooki należące do tego gatunku.

Recenzja powstała we współpracy z Virtualo.

Okrucieństwo okupacji oczami kobiet. "Naznaczone literą „P”" – recenzja książki

 

Tytuł: Naznaczone literą „P”

Autor: Sophie Hodorowicz Knab

Rozmiar pliku: 5,7 MB

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie

Ania Minge
Ania Minge
Lubię leżeć i książki. Jak dorosnę to zostanę Rory Gilmore. Albo Lorelai, zależy jak mi się życie ułoży.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu