Nie taki łotr straszny… „Nimona” – recenzja komiksu

-

Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego komiksu Nimona do współpracy recenzenckiej dziękujemy wydawnictwu We Need YA.

Według informacji zawartych na skrzydełku okładki, utwór Nimona zdobył sporo nagród w różnych komiksowych i literackich konkursach oraz ogólne uznanie krytyków. Po takich pochwałach i zapowiedziach zostało tylko jedno wyjście – sięgnąć po niego, aby się przekonać, czy będzie to coś naprawdę wartego przeczytania, czy jednak ogromne rozczarowanie. Od razu mogę zdradzić, że zdecydowanie to pierwsze.

A więc kim jest Nimona?

Nimona to młoda dziewczyna, która ma niespotykany dar – jest zmiennokształtna i potrafi przybierać postać wszystkich istniejących istot (a w świecie z tego komiksu smoki również wchodzą w grę). Pewnego dnia postanawia zostać pomagierką Ballistera Czarneserce, znanego arcyłotra pragnącego zemścić się na Instytucie Porządku Publicznego i Bohaterstwa. Chociaż ich początki nie są zbyt owocne, to z biegiem czasu dwójka partnerów w zbrodni odnajduje wspólny język. Jednak w wyniku komplikacji podczas jednej z misji okazuje się, że Nimona być może wcale nie jest tym, za kogo się podaje.

Dyrektory i łotrzyce

Zazwyczaj w komiksach pierwszym co zwraca uwagę czytelnika są styl rysunków oraz język, którym posługują się bohaterowie. W przypadku Nimony – drugie zdecydowanie bardziej zaskakuje, ponieważ, jak na młodą bohaterkę przystało, jej słownictwo jest młodzieżowe, co z początku może sprawiać wrażenie przesadzonej kreacji, jednak w mgnieniu oka idzie się do tego przyzwyczaić, a nawet to polubić. Widać, że nie mamy tu do czynienia z dorosłą osobą autorską nieudolnie próbującą naśladować mowę nastolatków, tylko z kimś, kto bezpośrednio się z tym styka i naturalnie oddaje w swoim utworze. Dialogi między bohaterami są płynne i niewymuszone, co wydaje się być szczególnie ważne w komiksach ze względu na narrację obrazkową.

Oprócz tego, iż w Nimonie pojawia się język młodzieżowy, jest on również inkluzywny. Dyrektory są tutaj dyrektorami, a łotrzyce – łotrzycami, i nikt nie zastanawia się nad tym, czy feminatywy nie brzmią zbyt dziwnie, żeby ich używać na co dzień. Poza tym mamy tu ogromne ilości dobrego humoru zarówno słownego, jak i sytuacyjnego. Wszystko dopełnia bardzo ładna, a jednocześnie charakterystyczna kreska Stevensona, który w całym komiksie ciekawie bawi się kolorystyką przypisywaną konkretnym miejscom oraz bohaterom.

Wisienka na torcie to zamieszczona na samym końcu sekcja o tym, jak powstawała Nimona, gdzie czytelnicy mogą zobaczyć pierwsze szkice, dzięki czemu widać nie tylko rozwój osoby autorskiej, lecz także jej dbałość, aby dopracować każdy szczegół.

Łotrem być

Głównymi bohaterami komiksu poza Nimoną są arcyłotr Ballister Czarneserce oraz w pewnym sensie również sir Ambrozjusz Złotobiodry (swoją drogą, świetny przydomek), którzy kiedyś byli ze sobą bardzo blisko, jednak jak to w życiu bywa – w pewnym momencie zostali śmiertelnymi wrogami. Może nie do końca śmiertelnymi, ponieważ dosyć szybko okazuje się, że pomimo wielu starć, żaden z nich nie ma zamiaru wysłać drugiego na tamten świat, a ich relacja działa raczej na zasadzie wzajemnej obsesji oraz dotyczy próby udowodnienia sobie kto jest lepszy. Oczywiście przedstawiono to w sposób lekki, a jednocześnie interesujący przez to, że ich rywalizacja nie została spłycona jedynie do niesnasek między dwoma rycerzami.

Duża część historii kręci się wokół łotrów oraz tego, co tak naprawdę powoduje, iż jedni są skazywani na bycie nimi, podczas gdy innych uznaje się za bohaterów. Pod pozorem nieskomplikowanej fabuły kryje się opowieść o tym, jak społeczeństwo wyklucza jednostki przez czynniki, na które te nie mają wpływu, oraz jak ogólnie reaguje na wszelkie odchylenia od normy. Pomimo że Stevenson podejmuje tu dosyć przykre tematy, to robi to w sposób przystępny dla czytelnika w każdym wieku oraz zachowuje balans między tym a lżejszymi wątkami.

Rozrywka nie tylko dla dzieci

Nimona w fenomenalny sposób korzysta z motywów oraz zabiegów typowych dla powieści młodzieżowych, jednak często robi to nieco ironicznie. Bawi się tym, co było, i prawdopodobnie nadal jest, popularne i jednocześnie zmienia konwencję przedstawiania tych rzeczy. Obecna w tym utworze samoświadomość sprawia, że starsi czytelnicy również znajdą tu coś dla siebie, ponieważ pomimo tego, iż sama historia nie należy do oryginalnych i z pewnością istnieje mnóstwo podobnych pod wieloma względami, to nie jest banalna. W prostocie tego, co zostało tu zaprezentowane, kryje się niesamowity urok, gdyż nie zawsze potrzeba wielkich słów, aby mówić o ważnych rzeczach – czasami wystarczy komiks o nastoletniej potworzycy.

nimonaTytuł: Nimona

Autor: N.D. Stevenson

Ilość stron: 272

Wydawnictwo: We need YA

ISBN: 9788367551335

Więcej informacji TUTAJ

 


podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

„Nimona” to komiks z niezbyt skomplikowaną, aczkolwiek wciągającą fabułą. Idealny do przeczytania w jeden wieczór – zapewnia nie tylko doskonałą rozrywkę, lecz także porusza ważne kwestie, chociażby takie jak wykluczenie społeczne.
Dorota Gola
Dorota Gola
Podcasty podczas układania puzzli to dla niej idealny sposób na odpoczynek. Woli herbatę zdecydowanie bardziej od kawy, a nocą wszystko tworzy jej się lepiej niż w dzień. Lubi czytać dobre książki i oglądać dobre filmy oraz słuchać, kiedy ktoś opowiada o tych słabych.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Nimona” to komiks z niezbyt skomplikowaną, aczkolwiek wciągającą fabułą. Idealny do przeczytania w jeden wieczór – zapewnia nie tylko doskonałą rozrywkę, lecz także porusza ważne kwestie, chociażby takie jak wykluczenie społeczne. Nie taki łotr straszny… „Nimona” – recenzja komiksu