Nieskończenie Dobry Człowiek. „Marvin” – recenzja książki

-

W 2013 roku została wydana powieść Kostka, która przez długi czas nie schodziła z ust polskich czytelników. Wysokie oceny na popularnych portalach, dobre recenzje i prowokacyjny opis książki sprawiły, że sama musiałam przekonać się o tym, co pozycja skrywa w środku. Niepozorna okłada i zarys fabularny nie zdradziły mi niczego, nie przygotowały na wstrząs, jaki odczułam po zakończeniu historii. Od tamtej pory zaczęłam wymieniać się korespondencją z Izą Korsaj – autorką Kostki. Wiedziałam, że solidnie pracuje nad kontynuacją wspomnianego tytułu, ale również w międzyczasie poszukuje nowego domu dla swojej powieści. I w końcu się udało. Po niespełna pięciu latach dostaliśmy wznowienie, w nowej oprawie graficznej i ze zmienioną treścią.

Marvin, bo taki tytuł nosi wznowienie Kostki, ponownie zabiera nas w fascynującą podróż w głąb umysłu rasowego psychopaty, którego można z powodzeniem ustawić obok takich osobistości, jak Hannibal Lecter z Milczenia owiec czy Pan Układanka z Piły. Nieskończenie Dobry Człowiek. Doktor Marvin Cross powrócił, aby wyleczyć umysły najbardziej zdeprawowanym przez życie ludziom. Czy terapia przyniesie pożądane efekty? To zależy tylko i wyłącznie od samego pacjenta.

Zawsze jest jakiś wybór

Marvin T. Cross to uznany, bostoński chirurg. Nie ma dla niego rzeczy niemożliwych, a każda kolejna Naprawa napawa go ekscytacją, wręcz podnieceniem. Nazywa siebie największym humanistą naszych czasów, Nieskończenie Dobrym Człowiekiem. Jednak jego terapie nie mają nic wspólnego ze zwyczajnym przesiadywaniem u psychologa. Marvin wykorzystuje bowiem niekonwencjonalne metody, aby „wyleczyć” pacjenta z jego trudnej przypadłości. Nie każdy jednak może zasłużyć na „leczenie” u doktora. Ten wybiera jedynie przypadki beznadziejne, ludzi o zdeformowanych umysłach, ale nadal nadających się do Naprawy. I tak pod jego ostrze dostają się dwa ciężkie przypadki – Darren Weston i Jerry Savage. Ile będą w stanie poświęcić, aby porzucić swoją przeszłość i odrodzić się jako zupełnie nowi ludzie? Czy przyjmą dar Marvina Crossa i staną się porządnymi obywatelami, czy dokonają zgoła innego wyboru?

Pora na kolejny rzut kostką

To, co najbardziej uwielbiam w powieści Izy Korsaj, to fakt, że autorka nie owija w bawełnę. Mówi wprost, jak jest, nie używa zamienników dla „trudnych” słów, ani nie wzdryga się przed opisaniem naprawdę ostrych scen. Dzięki czemu Marvin to pełnokrwisty thriller psychologiczny przed duże P. Autorka sprawnie prowadzi grę nie tylko z pacjentami Doktora Marvina Crossa, ale również samymi czytelnikami. Powoli dawkuje nam napięcie, by za chwilę zatrzasnąć drzwi i rozpocząć zupełnie nowy wątek. Jesteśmy oburzeni tym faktem i musimy kartkować kolejne strony, aby dowiedzieć się, co wydarzy się dalej. Dzięki czemu historia szybko się kończy, a my niespodziewanie docieramy do finałowych scen. Mogłabym napisać, że to literacka uczta dla miłośników mocnych, wciągających i zaskakujących powieści z dreszczykiem. I tak właśnie jest. Szkoda jedynie, że została ona wydana w Polsce – nasz rynek literacki znam od podszewki i zdaję sobie sprawę z tego, jak ciężko wybić się u nas z książką z tego gatunku. Niemniej mam nadzieję, że dzięki tej opinii więcej osób sięgnie po ten tytuł.

Wrócę jednak do samej powieści, a zwłaszcza jej bohaterów. Zacznę od protagonisty, którym jest oczywiście Marvin T. Cross. Już wcześniej zdążyłam go nieco opisać, jednak w pełni nie oddałam wam jego charakteru. Bostoński chirurg tak naprawdę ukazuje nam dwa oblicza: troskliwego ojca, ale przede wszystkim człowieka o skłonnościach socjopatycznych. Jego działania są dyktowane dobrem pacjenta, za wszelką cenę pragnie zbawić ten świat i zamieszkujących go, zdeprawowanych ludzi. A jak już wspominałam, tylko od nich zależy, czy Naprawa zakończy się pełnym sukcesem, czy ugrzęźnie na mieliźnie, z której nie ma powrotu.

W pierwszym tomie serii pod skalpel doktora dostali się dwaj mężczyźni: weterynarz Darren Weston i Jerry Savage. Obaj na własnej skórze przekonali się, jak bardzo zdeterminowany potrafi być Marvin, aby pomóc im wyzbyć się swoich wewnętrznych demonów. Oczywiście nie przypadkowo to właśnie oni zostali wybrani, gdyż każdy z nich ma na sumieniu straszliwą zbrodnię (nie w pełnym tego słowa znaczeniu). Ale jaką, to musicie się przekonać sami.

W swojej powieści Iza Korsaj posługuje się prostym i zrozumiałym językiem, czasami zahaczając o naukowe słownictwo, które szybko jednak wyjaśnia. Na rozgrywające się wydarzenia patrzymy nie tylko oczami samego Marvina, ale również jego pacjentów, jak i czasami z perspektywy trzeciej osoby. To daje czytelnikowi szerszy obraz i pozwala zrozumieć i bardziej zagłębić się w niektóre sceny. I oczywiście nie mogło zabraknąć rymowanych wierszyków, które doskonale pamiętam z Kostki. One również przeszły małe modyfikacje, lecz nadal niosą ze sobą nutkę grozy, jak na przykład ta o Zwierzęciu (i nie mam tutaj na myśli czworonożnego przyjaciela). Na zachętę przetoczę krótki wers:

Szarpie się z płaczem ludzka dzidzia mała,

Bo w łapy sprytnego Zwierzęcia się dostała!

Jesteś daleko od domu i swojej rodziny,

Zaraz się razem miło zabawimy!

Jeszcze mi mało!

Podczas lektury książki nie mogłam usiedzieć na miejscu, wierciłam się przy opisach niektórych scen. To dobrze, bo dowodzi o tym, że autorka potrafi przyciągnąć uwagę czytelnika. Iza Korsaj nie podąża utartymi ścieżkami i serwuje nam coś nowego i niebanalnego. Chociaż Marvin Cross może momentami przypominać nam Hannibala Lectera, jednak jego metody postępowania znacznie różnią się od tych wspomnianego bohatera. Czy polecam? Owszem, ale tylko czytelnikom o mocnych nerwach i jeżeli ktoś chce sobie zagwarantować nieprzespaną noc.

Nieskończenie Dobry Człowiek. „Marvin” – recenzja książki

 

 

Tytuł: Marvin
Autor: Iza Korsaj
Wydawnictwo: 
Genius Creations
Liczba stron: 225
ISBN: 978-83-7995-048-5

Agnieszka Michalska
Agnieszka Michalska
Pasjonatka czarnej kawy i białej czekolady. Wielbicielka amerykańskich seriali i nienasycona czytelniczka książek, ale nie znosi romansów. Podróżuje rowerem i pisze fantastyczne powieści - innymi słowy architekt własnego życia.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu