Niepokojące wizje z przeszłości. „Opowiadania najlepsze” — recenzja książki

-

Pora na zagadkę: będę wymieniał tytuły filmów i seriali, a wy spróbujcie znaleźć coś, co je ze sobą łączy. Gotowi? Łowca androidów oraz kontynuacja: Blade Runner 2049, Pamięć absolutna, Raport mniejszości, Next, Człowiek z Wysokiego Zamku… Coś już świta? Zapewne choć jedną produkcję skojarzyliście z Philipem K. Dickiem — wszystkie wymienione obrazy powstały na bazie jego opowiadań lub powieści. Jest to więc dobry argument, by zainteresować się dokładniej jego twórczością, prawda?
Okazja

Być może ekranizacje dzieł to zawsze pewien rodzaj pochwały dla ich autora, jednak w ostatecznym rozrachunku zbyt dużo zmiennych wpływa na dany film bądź serial. A jeśli reżyser i scenarzyści tylko „zainspirują się” daną książką, nie zagłębiając się zbytnio w jej treść, bardzo blisko do tragedii. Tak BBC, mam na myśli wasze The Watch, popkultura nigdy nie zapomni tego, co zrobiliście ze Światem Dysku.

Prawdziwą zachętą do bliższego poznania prozy Dicka powinna być nie tyle wygrana Hugo, (jedną z dwóch, obok Nebuli, najważniejszych nagród w literaturze SF), a fakt, że po dziś dzień istnieje literackie odznaczenie właśnie jego imienia. A czy jest lepszy sposób, by zacząć przygodę z danym pisarzem, niż sięgnięcie po parę dzieł z jego „karty dań”, a nie skupienie się na tylko jednej książce, która przecież może kompletnie rozminąć się z gustem odbiorcy? Na szczęście w Opowiadaniach najlepszych każdy znajdzie coś dla siebie, mają jednak kilka części wspólnych, dobrze znanych wszystkim uczniom.

Wstęp

Historię zawsze zaczynamy poznawać w specyficzny sposób: od środka. Zostajemy wrzuceni do świata przedstawionego w sposób nienachlany, jednak pozbawiony delikatności. Wszechwiedzący narrator nie istnieje, a sami bohaterowie milczą o sprawach dla siebie oczywistych. Gdy pojawi się okazja do wspomnień, na przykład przy ognisku lub podczas samotnej kolacji, dostaniemy garść informacyjnych okruszków o danej krainie. A poza tym… Czytelnik wszystko musi odkryć sam: w jakim jest miejscu, czasie, a nawet rzeczywistości. Uważam to za bardzo dobre rozwiązanie — podczas lektury czułem się wręcz nagradzany kolejnymi wskazówkami, które udało mi się odnaleźć pomiędzy wersami opowiadań. A trzeba być uważnym, bo bez zrozumienia tła nadciągająca szybko akcja może stracić swój sens.

Rozwinięcie

No dobrze, czy rzeczywiście nadejdzie „szybko”, zależy tu od jednego czynnika: objętości danego opowiadania. W tych krótszych, maksymalnie dwudziestotronicowych, wszystko dzieje się od razu. Nie ma miejsca na zagadkę, tajemnicę, powolne serwowanie informacji i delikatne zawiązywanie finału. Krótkie wprowadzenie płynnie, lecz gwałtownie przechodzi do sedna całej historii. Często także brutalnie dla bohaterów, którzy niespodziewanie muszą mierzyć się z czymś dotąd kompletnie nieznanym. Zabieg ten potrafi czasem przytłoczyć, jednakże nie aż w takim stopniu, by zniechęcić do ukończenia całego opowiadania, przecież rozwiązanie jest tuż tuż, a do końca tylko kilka stron.

W przypadku dzieł dłuższych, zazwyczaj jednak krótszych niż sto stron, sprawy wyglądają zgoła inaczej. Akcja zawiązuje się powoli, bohaterowie małymi kroczkami pokonują coraz to większe przeciwności losu. Temperatura zagrożenia podnosi się powoli, ukazując skryte do tej pory sekrety. Spowalnia to tempo całej fabuły, jednak daje czas na zagłębienie się w nią i wyciągnięcie własnych wniosków, a nawet garści domysłów. Te, niestety, zazwyczaj będą trafne, bo choć uważam Dicka za wybitnego pisarza, na dłuższą metę bywa on przewidywalny. Poszczególne części układanki szybko zaczynają do siebie pasować prawdopodobnie dużo szybciej, niż życzyłby sobie tego autor. Na skutek czego…

Zakończenie

… zazwyczaj dużo wcześniej domyślicie się wyglądu finału danej historii. Co w zasadzie nie odbiera radości ze skończonej lektury (to naprawdę kawał świetnej literatury) jako takiej, ale będzie małym, bolesnym odciskiem podczas spaceru przez opowiadania. Ten nie pojawia się oczywiście w krótszych dziełach, tam do samego końca nie wiadomo, jakie potworności spotkają głównego bohatera. A propos — to dobre miejsce, by wreszcie napisać coś więcej o zawartości, nie tylko o budowie.

Długo myślałem nad tytułem tej recenzji, tak by był trafnym podsumowaniem całej książki. Sądzę, że mi się udało: Najlepsze Opowiadania są naprawdę niepokojące. Podczas lektury wielokrotnie przebiegnie wam po karku dreszcz strachu, a nawet obrzydzenia. Czasem będziecie pod wrażeniem wartkiej akcji pełnej przemocy, a innym razem pochłoną was odmęty filozoficznych rozmyślań. To zbiór historii, a każda w inny sposób wpłynie na wasze myśli i postrzeganie świata. Bo choć pochodzą z przeszłości — Dick zmarł w 1983 roku — i pełno w nich nawiązań choćby do Zimnej Wojny, nie znaczy to, że przestały być aktualne.

Niepokojące wizje z przeszłości. „Opowiadania najlepsze” — recenzja książkiTytuł: Opowiadania Najlepsze

Autor: Philip K. Dick

Liczba stron: 536

ISBN: 978-83-8188-337-5

Wydawnictwo: Rebis

podsumowanie

Ocena
10

Komentarz

Otwórzcie książkę na losowym opowiadaniu i pozwólcie się pochłonąć przyszłości, która jeszcze nigdy nie była tak fascynująco mroczna.
Przemysław Ekiert
Przemysław Ekiert
W wysokim stopniu uzależniony od popkultury - by zniwelować głód korzysta z książek, filmów, seriali i komiksów w coraz większych dawkach. Popijając nowe leki różnymi gatunkami herbat, snuje głębokie przemyślenia o podboju planety i swoim miejscu we wszechświecie. Jest jednak świadomy, że wszyscy jesteśmy tylko podróbką idealnych postaci z telewizyjnych reklam.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Otwórzcie książkę na losowym opowiadaniu i pozwólcie się pochłonąć przyszłości, która jeszcze nigdy nie była tak fascynująco mroczna.Niepokojące wizje z przeszłości. „Opowiadania najlepsze” — recenzja książki