Napar z pierwiosnka lekarskiego. „Witamy w Ballyfrann” – recenzja książki

-

Nie od dziś wiadomo, że dzieci, które urodziły się jako bliźnięta, łączy niezwykła więź. Potrafią porozumiewać się bez słów, mają swój własny wspólny świat, nie jest dostępny dla nikogo innego. Łączy je coś niepowtarzalnego, co wielu z nas wydaje się wręcz nieprawdopodobnym. Już setki naukowców zastanawiało się nad tym i próbowało odgadnąć mechanizmy, jakie temu towarzyszą. Kiedy poznajemy Madeline i Catlin, możemy mieć wrażenie, że to typowe bliźniaczki, pozostają ze sobą silnie związane i są do siebie podobne jak dwie krople wody. Jednak to tylko początkowe złudzenie.
Miłość matki

Zwyczajna angielska rodzina, żona i mąż, dwie córki, bliźniaczki. Życie płynie im w spokoju i szczęściu, aż do tragicznego wypadku, kiedy to w niewyjaśnionych do końca okolicznościach ginie ojciec dziewczynek. Cały poukładany świat nagle rozpada się na kawałki, a rodzina już nigdy nie będzie taka sama. To jednak nie jest ostatnia zmiana, jaka ma nastąpić w życiu dzieci, ich matka poznaje enigmatycznego Briana i zakochuje się w nim bez pamięci, wtedy następuje kolejna metamorfoza w ich egzystencji, wraz z rodzicielką przeprowadzają się do tajemniczego zamku znajdującego się w Ballyfrann. Obie bliźniaczki zostawiają swój bezpieczny świat, przyjaciół i zaczynają nowy rozdział w zupełnie obcym miejscu, bez znajomych. Jest to dla nich prawdziwe wyzwanie, a jednak wierzą, że póki są razem, przetrwają wszystko.

Chłopy z Galway

Maddy i Catlin to typowe bliźniaczki, które zawsze możemy spotkać razem, są nierozłączne i łączy je wyjątkowo silna więź. Pozostają swoimi najlepszymi przyjaciółkami i zespołowo czują się  niezwyciężone. Obie dziewczynki, chociaż identyczne z wyglądu, różnią się charakterami. Cat to osoba o otwartym usposobieniu, zawsze występuje w centrum uwagi otoczona wianuszkiem koleżanek i adoratorów, siostra dziewczyny różni się od niej. Maddy to skryta, bardzo nieśmiała, nielubiąca wzbudzania zainteresowania nastolatka. Woli stać z boku i podziwiać siostrę, uważa się za dziwaczkę z powodu swoich nietypowych zwyczajów. Wstydzi się siebie, dlatego trzyma się z tyłu, a w centrum zainteresowania występuje jej bliźniaczka. Chcąc sobie uprzyjemnić pierwsze dni w nowym miejscu, Mad i Catlin wymyślają dla siebie fikcyjnych adoratorów z pobliskiej miejscowości, jest to ich sposób na rozładowanie stresu związanego z przeprowadzką. Szybko jednak okazuje się, że Catalina będzie mieć prawdziwego amanta.

Rzepik pospolity i inne zioła

Maddy czuje się coraz  samotna w nowym mieście, pozbawiona towarzystwa i zainteresowania siostry zaczyna bardziej wgłębiać się w swoje dziwactwa, które dają jej ukojenie i spokój. Ma wrażenie, że Ballyfrann jest zamieszkane przez złe siły, z uporem maniaka chce ocalić najbliższych, więc rozrzuca kupki soli po całym domu.

Witamy w Ballyfrann

Od początkowych stron książka absorbuje nas w mroczne historie, rozdział pierwszy zaskakuje nas opowieścią o Drakuli, wampiryczny motyw, jak dla mnie, okazał się strzałem w dziesiątkę. Z pozoru mogłoby się wydawać, że to kolejna lekka młodzieżówka, a jednak zagłębiając się w losy bliźniaczek, nie ma przeszkód abyśmy sami się przekonać, iż to dzieło literackie z rodzaju tych mających zdolność nas wciągnąć w coś odkrywczego. Każdy z rozdziałów jest zatytułowany nazwą rośliny z krótkim opisem, z ciekawością szukałam informacji o nowych ziołach, czego zupełnie się po sobie nie spodziewałam. Historia Madeline to świetny przykład, jakże introwertyk radzi sobie w życiu, mamy zezwolenie śledzić jej przemianę. Początkowo to bardzo nieufna, skryta i nieśmiała dziewczyna nie dająca rady z relacjami z ludźmi, możemy zobaczyć, jakim sposobem pokonuje własne słabości, znajduje przyjaciół w nowym miejscu, przeżywa pierwszą miłość i okazuje się wsparciem dla Catlin. To ogromna lekcja dla mnie jako introwertyka, jak da się  poradzić ze swoimi obawami i odważyć się na innowacyjne przeżycia. Z czystym sumieniem mogę wam polecić tę pozycję.

Napar z pierwiosnka lekarskiego. „Witamy w Ballyfrann” – recenzja książkiTytuł: Witamy w Ballyfrann

Autor: Deirdre Sullivan

Wydawnictwo: IUVI

Ilość stron: 368

ISBN: 978-83-7966-063-6

Więcej informacji TUTAJ

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

Jest to książka dla młodzieży, ale przeznaczona również dla dorosłych, którzy lubią mroczne klimaty i zagadki. Znajdziecie w niej chwile grozy, przygody nastolatków, siostrzaną więź uczącą, jak silną moc ma rodzina. Pomoże także bardziej zrozumieć świat osób będących introwertykami.
Roksana Zielińska
Roksana Zielińska
Romantyczka, ceniąca sobie świat nauki. Zakochana w neurologii, neurobiologii, psychologii, filozofii, fizyce kwantowej, kosmosie oraz wszystkim, co związane z ludzkim mózgiem. Przy czym pożeraczka książek oraz komiksów. Nerd i geek w jednym ciele. A to nie koniec jej pasji. W wolnym czasie, o ile go ma, pisze listy z ludźmi z całego świata, ogląda seriale na Netflixie, haftuje, fotografuje.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Jest to książka dla młodzieży, ale przeznaczona również dla dorosłych, którzy lubią mroczne klimaty i zagadki. Znajdziecie w niej chwile grozy, przygody nastolatków, siostrzaną więź uczącą, jak silną moc ma rodzina. Pomoże także bardziej zrozumieć świat osób będących introwertykami. Napar z pierwiosnka lekarskiego. „Witamy w Ballyfrann” – recenzja książki