Za przekazanie egzemplarzy recenzenckich mang Talentless Nana, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy wydawnictwu Waneko.
Opowiadałem ci o tym, jak zaginęła moja koleżanka. W rzeczywistości spadła z drzewa, które znajdowało się na terenie świątyni. Musiała bardzo niefortunnie uderzyć. Wiedziałem, że zmarła na miejscu. […] Po cichu pozbyłem się jej ciała, uniosłem ją w powietrze tak jak ciebie, wysoko, wysoko… Był to nieopisanie mistyczny widok.
Talntless Nana, Tom 5
Zaczynam powoli rozumieć, czemu dlaczego najprostszym rozwiązaniem wydaje im się zabicie tych wszystkich obdarzonych mocami dzieci. Widzę jednak odrobinę prostszą opcję.
W poprzednim odcinku
Już po pracy, w ciszy i spokoju, wyciągnięty na kanapie, zabieram się lekturę tomu numer pięć. Na czytaniu mija kilka, potem kilkanaście stron… a ja nie rozpoznaję większości bohaterów. Nie myślałem, że jest ze mną aż tak źle, przecież dobrze wiem, o czym jest ta seria, wyczekiwałem okazji, by ją kontynuować!
Miejsce akcji? Malutka wyspa, odcięta od świata, zamieszkała przez nastolatków używających nadnaturalnych zdolności. Ba, pamiętam nawet uczucie zaskoczenia, które wywołał we mnie początkowy plot twist: „Super młodzież” wcale nie ma tu się szkolić na bohaterów, lecz sama zostać zlikwidowana. Przypominam sobie pierwsze niewielkie dziury fabularne, ale przykrywa je silny charakter głównej bohaterki, Nany. Dziewczyna ta, podszywając się pod obdarzoną zdolnością czytania w myślach, zaczyna powoli, acz skutecznie mordować swoich rówieśników. Oczywiście, to wszystko na zlecenie rządu (a przynajmniej tak sugeruje się czytelnikowi).
Tycie spoilery
Ostatnie spotkanie z Naną zakończyłem w dość emocjonującym miejscu: trup zaczynał ścielić się coraz gęściej, przed główną bohaterką pojawiały się poważne schody, a i tajemniczy „szef” zdradzał co nieco ze swej skrytej natury. Kolejne niebezpieczeństwa w formie niepoznanych uzdolnionych, niespodziewany, zmieniający kształty sojusznik i… pierwsza osoba, którą dziewczynka wyszkolona na zimnokrwistego mordercę może nazywać przyjaciółką. Wszystko zapowiadało się naprawdę pięknie. Krwisty thriller psychologiczny z odwróconym wątkiem kryminalnym (dość rzadko kibicujemy mordercy, choć, w dziełach popkultury ostatnich lat, coraz częściej się to zdarza) dawał tak ogromne pole do popisu… Jednak ze wszystkich dostępnych dróg, postawiono na rozkopanie dziur fabularnych.
Dotychczasowy czarny charakter, do tej pory trzymający się w cieniu historii, bardzo gwałtownie go opuszcza. Oznajmia przy tym, że jest egocentrycznym pułkownikiem półgłówkiem, który chełpi się zdolnością manipulacji dzieci i nastolatków. No wielka sztuka, naprawdę, zwłaszcza wobec podopiecznych sierot, którym zastępujesz rodzinę. Sama Nana natomiast, z Jasona Bourne’a w szkolnym mundurku, staje się typową uczennicą, pełną wewnętrznych rozterek związanych z okresem dojrzewania. I ja rozumiem, że postać musi się rozwijać, wręcz tego oczekiwałem. No, ale przemiana nie może nastąpić w trakcie kilku rozdziałów! Krew się leje, kumple umierają, aż tu nagle jedna z koleżanek, swym wrodzonym urokiem oraz klasycznym poświęceniem, wywraca przekonania głównej bohaterki praktycznie na lewą stronę. A przypomnę tylko, że jej światopogląd był budowany poprzez długotrwałe szkolenie na bezwzględną morderczynię wrogów ludzkości.
Nie tędy!
Starałem się akceptować i jakoś sobie tłumaczyć głupotki wyłaniające się z kolejnych tomów, ale im dalej w las, tym mniej widać w tym wszystkim logiki. Całość zaczyna przypominać krwawy thriller, do którego ktoś naprędce dopisał fabułę. A przecież to właśnie treść, a nie brutalna otoczka powinna być tu najważniejsza. Kolejni uczniowie wchodzą na pierwszy plan historii tylko po to, by Nana mogła się za nich zabrać. Gdzie byli przez poprzednie tomy? Cierpliwie skrywali swoje psychopatyczne żądze? Wielki pan pułkownik z jednej strony nigdy nie brał dziewczynki na poważnie, by potem grozić jej śmiercią za niewykonanie rozkazu. Ba, wysyła do szkoły swą kolejną podopieczną, której to mamy się obawiać, bo jest taka „bezwzględna i szalona”. Chyba nie muszę tłumaczyć, że o mało co nie umiera po kilku stronach.
Brnę przez kolejne tomy, szukając wciągającej historii, ale znajduję tylko coraz to bardziej skomplikowane zdolności i kolejne nielogiczne decyzje głównych bohaterów. W głowie kołacze mi wciąż to samo pytanie: dlaczego rząd chce zabić te dzieci, a nie zrobić z nich kontrolowanych superbohaterów? Cóż, widocznie nigdy nie oglądali The Boys, a już zwłaszcza Gen V. Wystarczyłaby odrobina indoktrynacji (którą młodzi i tak są już przesiąknięci) i cała planeta miałaby święty spokój.
Autor: Looseboy
Ilustracje: Iori Furuya
Gatunek: akcja, thriller psychologiczny, suspens, supernatural, shounen
Wydawnictwo: Waneko