Miau, co byś kotku chciał? „O kocie w kłopocie” – recenzja gry

-

Zimą 2018 roku na półki sklepowe trafiła planszówka familijna O kocie w kłopocie, za którą stoi Fabryka Kart Trefl-Kraków. Na produkcję tejże tematycznej planszówki zdecydował się duet: japoński projektant Shigehiro Ariizumi i polski ilustrator Bartłomiej Kordowski. Urocza gra familijna – tak zapewnia wydawca. Sprawdźmy to!
Pierwsze wrażenie

Nowa propozycja z serii Trefl Joker Line to pięknie zilustrowana i bardzo dobrze wydana gra. Mocne pudełko średniej wielkości wygląda na solidne i wytrzymałe. Po jego otwarciu widzimy duże kafelki planszy w ilości 16 sztuk, karty akcji (w tym karty szczęścia, pecha i posiłku) i 18 kolorowych żetonów domu. Już wiemy, że nie jest to „typowa plaszówka”, a tak zwana gra kafelkowa, w której planszę układamy sobie sami. Na szczególną uwagę jednak zasługują nietypowe pionki.  Są to maleńkie, drewniane krążki z przylepionymi do nich miękkimi kuleczkami – wyraźnie nawiązujące do puchatych kotków. To mnie po prostu ujęło! Na olbrzymi plus działa fakt, że wszystkie elementy zrobione są solidnie i dają gwarancję trwałości.

Miau, co byś kotku chciał? „O kocie w kłopocie” – recenzja gry

W opakowaniu znajduje się także kolorowa instrukcja. Dobrze, że jest krótka, bo ma tylko 4 strony i zasady gry są w niej łatwo rozpisane. Niestety muszę wspomnieć, że twórcom nie udało się w niej zawrzeć odpowiedzi na wszystkie pytania, jakie mogą pojawić się w trakcie rozgrywki. Spowodowało to, że w niektórych sytuacjach graliśmy według naszych reguł. Nie wiem, na ile były one takie same, jak autorów J.

„Wyobraź sobie, że jesteś małym kotkiem, który właśnie obudził się w naczepie ciężarówki. Najwyraźniej zasnąłeś w trakcie beztroskiej zabawy.  Teraz jesteś samotny, głodny i chcesz wrócić do domu. Tylko gdzie on jest?” – Właśnie tutaj zaczyna się nasza przygoda. Zaintrygowani?

Rozgrywka

Warto wspomnieć, że to gra przeznaczona dla 2 do 4 graczy plus kota. Jest to dość istotne, bo według instrukcji rozgrywkę rozpoczyna zawsze ta osoba, która jako ostatnia głaskała swojego pupila. Moim zdanie taka zabawna zasada to świetny pomysł, który dobrze wprowadza w samą tematykę. Nie wiem, co w przypadku, gdy w domu nie ma kota. U mnie są aż dwa, więc ta zasada zawsze była egzekwowana.

Miau, co byś kotku chciał? „O kocie w kłopocie” – recenzja gry

Cel gry jest bardzo prosty – należy jak najszybciej, wędrując po okolicy, doprowadzić swojego kotka do domu. Na samym początku z dostępnych kafelków układa się planszę, a każdy z grających wybiera sobie kolor pionka.  Wielką przygodę zaczynamy na polu startowym i stamtąd, tura po turze, staramy się dojść do zagubionej rodziny. Za pomocą kart akcji wykonujemy ruchy i przemieszczamy się w określone miejsca. Po drodze możemy sprawdzać poszczególne budynki. Wówczas przeciwnik patrzy, czy spośród otrzymanych na starcie 3 żetonów domu (których my nie widzimy) nie ma elementu pasującego do naszego domostwa. W końcu, jako mały kotek, nie pamiętamy, gdzie mamy wrócić. To jeszcze nie koniec przygód. W trakcie poszukiwań możemy natrafić na pionek innego gracza. Jak to w rzeczywistości bywa, koty – nawet małe – są niezwykle terytorialne. Dochodzi do sprzeczki.  Tę kocią kłótnię rozstrzyga się najprościej, jak można to sobie wyobrazić – zagrywając po jednej karcie z ręki. Zwycięzca może być tylko jeden. Losując karty akcji niewykluczone, że trafimy także na te przynoszące szczęście, ułatwiające grę, i na pechowe, które będą utrudniać nam lub innym graczom znalezienie swojego domu. W rozgrywce występuje duża losowość, co powoduje, że każda partia jest inna, a sama rozrywka szybko się nie znudzi.

Miau, co byś kotku chciał? „O kocie w kłopocie” – recenzja gry

Tak na podsumowanie

Po zagraniu kilku partii, wiem już, że to niewielkie pudełeczko na stałe zagości na półce z innymi planszówkami. „O kocie w kłopocie” to jedna z tych gier, w trakcie których pomimo krótkiej i proste instrukcji trzeba zachować skupienie – przebieg rozgrywki warunkuje wiele czynników. W jakimś stopniu jest to szczęście, ale również indywidualne, strategiczne decyzje podejmowane przez każdego z graczy.

Nie będę ukrywać, że początkowo podchodziłam do niej z dużym dystansem, bo mój wiek dawno przekroczył docelowe lata odbiorców, a i raczej nie gustuję w krótkich rozgrywkach. Jednak to, co otrzymałam, było świetną, lekką grą familijną, w którą, jak w moim przypadku, mogą bawić się także dorośli.  Staranne wykonanie wszystkich elementów zwiększa przyjemność płynącą z zabawy. Zdecydowanie jest to pozycja obowiązkowa dla miłośników mruczących futrzaków.

 

Miau, co byś kotku chciał? „O kocie w kłopocie” – recenzja gry

 

Tytuł: O kocie w kłopocie

Liczba graczy: 2-4

Wiek: 10+

Czas rozgrywki: 30 minut

Wydawnictwo: Fabryka Kart Trefl-Kraków

Weronika Penar
Weronika Penarhttps://recenzowniaksiazkowa.blogspot.com/
Z zawodu behawiorystka i badaczka kociego zachowania -  nic co kocie, nie jest jej obce. Z zamiłowania czytelniczka dobrych kryminałów i książek przygodowych, kinomaniaczka i ciągła podróżniczka. Jeśli nie biega na swojej uczelni, nie uczy studentów lub nie czyta pod kocem książek, to na pewno podróżuje, szukając swojego miejsca w świecie.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu