Mamo, odrobiłem lekcje. „Marvel’s Spider-Man” – jak uratowałem Nowy Jork

-

Podsumowanie ilości spędzonego czasu przy grach na PlayStation, które na początku roku udostępniło Sony, przypomniało mi, że w listopadzie ubiegłego roku (w końcu) skończyłem Marvel’s Spider-Man. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt wbicia w tym tytule pierwszej i pewnie na długi czas jedynej platyny.

Jako, że spędziłem z tym tytułem blisko sześćdziesiąt godzin, to chciałem się z wami podzielić swoją opinią. I co z tego, że gra swoją premierę miała w 2018 roku, może ktoś wciąż się waha czy ją sobie kupić, a poniższy tekst powinien rozwiać tę wątpliwości.

Witaj, Nowy Jorku!

W Marvel’s Spider-Man studio Insomniac Games zaprezentowało nam losy Petera Parkera, który ma już dawno za sobą przygodę fotoreportera i aktualnie znajduje się na etapie rozwijania kariery naukowej. Jego szefem oraz osobą, z którą dzieli swoją pasję do nauki, jest nie kto inny, jak Otto Octavius, którego z kart komiksów, animacji czy też filmów znacie jako Doktora Octopusa. Tutaj jednak poznajemy jego oblicze sprzed przemiany w jednego z najzagorzalszych i najniebezpieczniejszych przeciwników Człowieka Pająka. Parker ma za sobą związek z Mary Jane Watson, która w odróżnieniu od wersji z różnych innych dzieł popkultury, nie próbuje swoich sił w roli modelki czy właścicielki nocnego klubu, ale jako reporterka z krwi i kości, która za wszelką cenę próbuje dociec prawdy, nie ważne, jakiego tematu by się złapała. Na przestrzeni całego wątku fabularnego pojawia się oczywiście pełna gama postaci, w tym też część najpopularniejszych przeciwników tytułowego bohatera. Historia kręci się wokół kilku tematów, ale jak to bywa w tego typu produkcjach, najważniejszym jest uratowanie Nowego Jorku. Nie ma sensu się na ten temat więcej rozpisywać, ponieważ najlepiej doświadczyć tego samodzielnie, a ja nie chciałbym zepsuć wam zabawy niepotrzebnymi i być może nieświadomymi spoilerami. Dodam tylko, że fabuła jest ciekawa, angażująca i satysfakcjonująca. To powinno wystarczyć.

Mamo, odrobiłem lekcje. „Marvel's Spider-Man" – jak uratowałem Nowy Jork
Screen z gry
Najpierw fikołek, potem salto i z półobrotu w żebra

Szalenie ważnym elementem tej produkcji jest mechanika rozgrywki. Jeśli miałbym krótko porównać Marvel’s Spider-Man do innych gier, to w moim odczuciu najbliżej jej do Batmanów z serii Arkham. Mam tu głównie na myśli mechanikę walki, zachęcającą gracza do wykonywania płynnych i nieprzerwanych ingerencją przeciwnika serii uderzeń. Te oczywiście są nagradzane punktami doświadczenia, które następnie możemy wykorzystać do rozwijania umiejętności sterowanego przez nas bohatera. Walki są przyjemne, szybkie i bardzo efektowne (w końcu to Spider-Man). Mnogość gadżetów, jakie na przestrzeni całej gry otrzymuje nasza postać, daje naprawdę szerokie pole do popisu. Te bajery możemy oczywiście ulepszać dzięki punktom doświadczenia i żetonom pozyskiwanym za wykonywanie zadań pobocznych.

Mamo, odrobiłem lekcje. „Marvel's Spider-Man" – jak uratowałem Nowy Jork
Screen z gry
Co w Nowym Jorku piszczy

Tychże pobocznych misji jest w grze Insomniac Games od groma. Począwszy od prostych wyzwań, wśród których znajduje się na przykład zaprowadzanie porządku na ulicach Nowego Jorku, na których dochodzi do całej gamy przestępstw, jak pościgi, strzelaniny, napady, po takie bardziej rozbudowane i wymagające większych umiejętności. Do nich zaliczają się między innymi: czyszczenie baz z przeciwników podlegających Wilsonowi Fiskowi, pomoc w funkcjonowaniu stacji badawczych prowadzonych przez Harry’ego Osborna, czy też wyzwania niejakiego Taskmastera. Jak wspomniałem wyżej, za każde z zadań pobocznych otrzymujemy punkty, dzięki którym możemy rozwijać swoją postać, co znacznie wpływa na rozgrywkę i przyjemność, jaką z niej czerpiemy. Misje dodatkowe  nie są więc wciśniętym na siłę zapychaczem, tylko integralnym elementem, mającym znaczący wpływ na całą grę. Niech najlepszym przykładem na to, że warto je wykonywać, będzie fakt, iż ja, osoba cierpiąca na chroniczny brak czasu, wbiłem w tej produkcji platynę. A aby ją zdobyć, należy ukończyć między innymi wszystkie misje poboczne.

Mamo, odrobiłem lekcje. „Marvel's Spider-Man" – jak uratowałem Nowy Jork
Screen z gry
Z aparatem między wieżowcami

Świat gry to, jak łatwo się domyślić, podzielony na dzielnice Nowy Jork. Każdym z tych obszarów jest inna dzielnica jednego z najliczebniejszych pod względem ludności na metr kwadratowy miast świata. Jeśli ktoś z was ma ochotę je pozwiedzać, a nie jest w stanie zafundować sobie wycieczki do Stanów, to polecam sięgnąć po Marvel’s Spider-Man. Twórcy bowiem naprawdę przyłożyli się do przeniesienia tego miasta do wirtualnego świata, z czym łączy się nawet jeden typ misji pobocznych, polegający na robieniu zdjęć charakterystycznych miejscówek czy budowli Nowego Jorku. Wracając do podziału na dzielnice – każda z nich ma do zaoferowania multum zadań dodatkowych, czasem unikatowych dla danego obszaru. Jest co zwiedzać i co robić. A najfajniejsze w tym wszystkim jest to, jak dużo frajdy sprawia bujanie się po mieście na pajęczych sieciach. Tak po prostu.

Wizualny balans

Audiowizualnie konsolowe przygody Spider-Mana prezentują się naprawdę dobrze. Postawiono na bardziej komiksową grafikę niż próby stworzenia ultra realistycznego świata. I to jak najbardziej pasuje do klimatu produkcji. Całość działa płynnie, nawet na zwykłym PlayStation 4 i nie raz, nie dwa, zdarzało mi się zatrzymać na dachu jakiegoś losowego wieżowca i podziwiać otaczające mnie scenerie. Widok przebijających się pomiędzy budynkami promieni słonecznych naprawdę potrafi zrobić wrażenie i nadaje się nawet na tapetę, jeśli ktoś lubuje się w takich obrazkach.

Mamo, odrobiłem lekcje. „Marvel's Spider-Man" – jak uratowałem Nowy Jork
Screen z gry
DLC na miarę Spider-Mana

Marvel’s Spider-Man, prócz podstawki, oferuje również trzy płatne DLC, wprowadzające do gry dodatkowe wątki fabularne. I autentycznie nie jest to jakiś chwyt marketingowy, który ma na celu wycisnąć dodatkową kasę za możliwość grania przez dwie dodatkowe godziny. Są to trzy naprawdę ciekawe i rozbudowane wątki, wprowadzające nowe postacie, zadania poboczne i umiejętności bohatera. Warto po nie sięgnąć, a podczas promocji, które co chwila pojawiają się na PS Store, wcale nie kosztują tak dużo w porównaniu do tego, co są w stanie zaoferować. Tak na dobrą sprawę, to dopiero w nich dostajemy ostateczne domknięcie historii Petera Parkera.

Mamo, odrobiłem lekcje. „Marvel's Spider-Man" – jak uratowałem Nowy Jork
Screen z gry
Gratulacje, bohaterze!

Jeśli udało wam się dobrnąć do tego momentu, to wiecie już, że uważam Marvel’s Spider-Man za produkcję niezwykle udaną. Taką, która idealnie wpasowała się w moje gusta i dostarczyła mi wiele godzin świetnej rozgrywki i rozrywki. Myślę, że jest to tytuł godny jednego z najpopularniejszych superbohaterów na świecie i jedna z najlepszych produkcji na wyłączność dla posiadaczy PlayStation 4. Z niecierpliwością wyczekuję dalszych losów Petera Parkera, bo wierzcie mi, że ten świat ma jeszcze wiele do zaoferowania. 

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu