„Lepiej się napij, będziesz milsza”. „Zabawa zabawa” – recenzja filmu

-

Od sukcesu Moich córek krów na każdy film Kingi Dębskiej czekamy z niecierpliwością, pełni nadziei, która z czasem przeradza się w pewność, że nowe dzieło dostarczy nam dużą dawkę skrajnych emocji oraz garść życiowych refleksji. Zabawa zabawa wydaje się najpoważniejszym dziełem w jej dorobku.
Moc emocji

Ten film pozostanie ze mną na długo. Mija kolejna doba od seansu, a ja nie potrafię nie odtwarzać scen z filmu i przywoływać emocji, jakie mi podczas oglądania towarzyszyły. Nie mam już wątpliwości, że Kinga Dębska jest utalentowaną reżyserką, a jej produkcje to gwarancja projekcji, która poruszy nasze wszystkie struny, zarówno te przypisywane nerwom, smutkowi i żalowi, jak i bodźcom pozytywnym, przejawiającym się śmiechem, a czasem nawet płaczem ze szczęścia. Mocnym niedopowiedzeniem byłoby jednak ocenianie twórczości Dębskiej tylko w kategoriach wywoływanych w widzach emocji. W dużej mierze tworzy ona kino społeczne, czasem ukryte pod złożonymi wątkami rodzinnymi, czemu najwyraźniej wyraz dała w Zabawie zabawie.

„Lepiej się napij, będziesz milsza”. „Zabawa zabawa” – recenzja filmu
Kadr z filmu „Zabawa zabawa”
Babski motyw

Patrząc na przewodnią problematykę tego dramatu, można rzec, że Zabawa zabawa jest żeńską odpowiedzią na film Smarzowskiego Pod mocnym aniołem. Wydaje się to tym ciekawsze, że w moim odczuciu, gdy mowa jest o alkoholizmie, częściej mówi się o tym problemie w kontekście mężczyzn. To oni przez nałóg stają się przyczyną rozbicia rodziny. Przy czym nie twierdzę, że nie ma w filmografii (zwłaszcza polskiej) portretów kobiet-alkoholiczek – są obecne, ale mimo wszystko rzadziej na pierwszym planie. Z tego powodu uważam, że film Zabawa zabawa jest ważny. Choć dzieła Dębskiej i Smarzowskiego różni poetyka, żaden z twórców nie zrezygnował ze scen brutalnych, które widz po latach będzie przywoływał w pamięci. Obie produkcje bez skrępowania obnażają drugie dno butelki z procentami… alkoholizmu – relacje nałogowca z innymi i z samym sobą.

Bohaterkami filmu są przedstawicielki trzech pokoleń – dzięki czemu twórczyni jasno podkreśla, że alkoholizm nie jest problemem ludzi w pewnym wieku, może być alarmujący już na studiach, a czasem dopiero w wieku emerytalnym. Najmłodszą wśród nich jest Magda, prymuska, łącząca studia ze stażem, który ma zaowocować niezłą pracą. W ramach relaksu uwielbia się bawić, tańczyć i pić. W jednym i drugim nie zna umiaru, nie da sobie przemówić do rozsądku, a utrata panowania nad sobą skutkuje nie tylko traumatycznym doświadczeniem, ale też długofalowymi następstwami tego ostatniego. I tu od razu pozwolę odpowiedzieć na pierwsze zarzuty wobec tej historii. Dębska nie pokazuje, że gwałt jest winą dziewczyny, bo ta za dużo wypiła. Jest przykładem, owszem, należącym tutaj do tych brutalniejszych, ilustrującym popularne okoliczności prowadzące do podobnego dramatu. Pijaństwo prowadzi do utraty kontroli nad sobą i skutkuje ograniczoną możliwością trzeźwej oceny sytuacji, a więc też wyczucia zagrożenia (nie tylko gwałtu, ale też zabójstwa czy zwykłej kradzieży), które, z większym prawdopodobieństwem, pozwoliłoby nam uniknąć krzywdy. Dębska stosuje tutaj trójpodział ubocznych konsekwencji alkoholizmu, który dzieli się na sytuacje: „ktoś robi ci krzywdę”, „robisz krzywdę sobie”, „robisz krzywdę komuś”. Los Magdy odpowiada pierwszej z nich.

Dorota, przedstawicielka środkowego pokolenia i drugiego typu konsekwencji, jest wziętym prokuratorem, która każdy dzień pracy zamyka imprezą branżową czy w gronie przyjaciół. Ponoć zaczęła pić, kiedy mąż ją zdradził – ta informacja nas zaskakuje, bo pojawia się, gdy już zdążyliśmy wyrobić pozytywne zdanie na temat Jerzego i zobaczyć go jako troskliwego ojca i cierpliwego męża wiecznie pijanej i zdradzającego go na lewo i prawo Doroty. Tylko dzięki jej pozycji w zawodzie przewinienia postaci są tolerowane i łaskawiej ocenianie, to jednak nie trwa wiecznie. Problemy pani prokurator dostrzegają nie tylko najbliżsi, ale też media, dzięki którym jej kariera zaczyna wisieć na włosku.

„Lepiej się napij, będziesz milsza”. „Zabawa zabawa” – recenzja filmu
Kadr z filmu „Zabawa zabawa”

Ostatnią bohaterkę poznajemy, gdy odbiera ważną w środowisku lekarskim nagrodę. Sprawia wrażenie osoby spełnionej, wszak jest ceniona zarówno przez kolegów z pracy, jak i studentów. Szybko przekonujemy się, że to złudny obraz, choć Teresie, jako kobiecie z klasą, długo udaje się go podtrzymywać. O tym, jaki budzi respekt w środowisku, świadczy podejście młodszych lekarek i pielęgniarek do niej – mimo że widzą problem ordynatorki, jej stan zagrażający życiu pacjentów, nie zabraniają jej wykonywać swojej pracy, nie odsyłają do domu. I historia Teresy wydaje się bardziej przerażająca niż los Doroty, bo też nikogo nie dziwi, że prokuratorzy i politycy są obywatelami innej klasy, którym wiele przewinień uchodzi na sucho. Choć i o lekarzach słyszy się najgorsze rzeczy, pokazanie obojętności pielęgniarek na fakt, że pijana lekarka, ledwo trzymająca się na nogach, ma zamiar operować dziecko – jest obrazem wstrząsającym.

Nie tylko problem pijaństwa

Zabawa zabawa pokazuje trzy odmienne losy alkoholiczek, które kończą się różnie. Autorka stawia pytanie, co musi się wydarzyć, by człowiek uświadomił sobie, że ma problem i musi się leczyć? Wydaje się, że bohaterki na różnym etapie decydują się na terapię, nie dla każdej jednak ten kluczowy moment, w którym zamierzają zmienić swoje życie, rzeczywiście nastąpił. Cytat wypowiedzi użyty w tytule recenzji usłyszy każda z postaci. Różnie on na nie zadziała, jedna za takim przyzwoleniem doleje sobie kielicha, inna uświadomi sobie problem. Dzięki temu zróżnicowanemu efektowi tych słów Dębska podkreśla indywidualny wymiar choroby i słusznie unika jednoznacznego określenia, jakie podejście innych osób do uzależnionego człowieka może pomóc, a jakie zaszkodzić.

„Lepiej się napij, będziesz milsza”. „Zabawa zabawa” – recenzja filmu
Kadr z filmu „Zabawa zabawa”

W filmie Dębskiej, pod przykrywką pijaństwa, przejawia się także krytyczny obraz pewnych grup zawodowych. Obrywa się jednak nie tylko lekarzom i prawnikom, ale też policjantom, choć należą, wbrew obrazom przywoływanego tu już Smarzowskiego, do trzeźwiejszych bohaterów. Ich praca jest ograniczona do roli symbolicznej. Z jednej strony wynika to z ich nieprofesjonalizmu w niektórych sytuacjach, z drugiej zaś z bezradności wobec wyższych instancji. W Zabawie zabawie są ukazani jako pionki, które same z siebie, nawet jakby chciały, nic nie mogą zrobić, pozostając zależnymi od ruchu innych – całkowicie pozbawieni autorytetu.

Na koniec wrócę do emocjonalnego odbioru filmu, który mógłby wyglądać zupełnie inaczej, gdyby nie dobrze napisany scenariusz i sprawdzona obsada – po raz trzeci Dębskiej udało się zebrać grupę najlepszych polskich aktorów: Marcin Dorociński, Agata Kulesza, Marian Dziędziel oraz wschodząca gwiazda: Maria Dębska – by wymienić tylko tych, którzy ponownie pozytywnie odpowiedzieli na propozycję reżyserki. Wykonali dobrą robotę, a Dębska trafia na moją osobistą listę najlepszych polskich twórców filmowych.

Film obejrzeliśmy dzięki uprzejmości

„Lepiej się napij, będziesz milsza”. „Zabawa zabawa” – recenzja filmu

„Lepiej się napij, będziesz milsza”. „Zabawa zabawa” – recenzja filmuTytuł: Zabawa zabawa

Reżyseria: Kinga Dębska

Rok: 2018

Czas trwania: 1 godzina 28 minut

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu