Kosmiczna ucieczka. „Iluminae” – recenzja książki

-

Fantastyka naukowa żyje i ma się dobrze — gatunek świetnie rozwija się zarówno na gruncie literackim, jak i filmowym. Z roku na rok powstaje coraz więcej dzieł tego typu, w których każdy może znaleźć coś interesującego dla siebie. Wystarczy tylko przejść się do księgarni czy biblioteki, aby zobaczyć niekończące się stosy lektur z grupy science-fiction.  Czy w tym „oceanie” różnych książek i książeczek jest jeszcze miejsce na coś nowego? Jak na tle tysiąca innych powieści wypadło Iluminae? Zapraszam do recenzji.
Opowieść o…

Jest rok 2575. Kolejny, zdawałoby się, zwykły dzień w kolonii Kerenza, założonej przez megakorporację KWU, w celu wydobywania hermium — bardzo rzadkiego i cennego surowca. O poranku Kady Grant rzuca swojego chłopaka, Ezrę Masona, i postanawia, że już nigdy się do niego nie odezwie. Jednak wszystko się zmienia, gdy niespodziewanie dochodzi do ataku potężnej organizacji BeiTech, która zarówno ją, jak i tysiące innych mieszkańców, pozbawia domu.

Uciekinierów pozbawionych dachu nad główną ewakuują trzy statki kosmiczne: Alexander, Hypatia oraz Copernicus. Podczas chaotycznej ucieczki Kady Grant i jej były chłopak trafiają do różnych pojazdów. Jednak wciąż nie są bezpieczni. Dezerterów ściga bowiem wrogi pancernik, Lincoln. Jego zadaniem jest uciszyć świadków brutalnego ataku na planetę. Tymczasem na pokładzie jednej z jednostek ratunkowych rozprzestrzenia się śmiertelnie niebezpieczny wirus, a system sztucznej inteligencji, sterujący drugą z nich, staje się… największym wrogiem ocalałych. Załodze pozostaje jedno wyjście  — udać się do punkt nawigacyjnego Heimdall. Ale z uszkodzonym generatorem bramy skoku podróż potrwa ponad pół roku, a na ogonie siedzą im wrogie jednostki. Czy uda im się uciec?

Ale to już było…

Science fiction jest gatunkiem, który w głównej mierze porusza tematykę życia na innych planetach i podróży w czasie. Często akcja, którą śledzimy na ekranach telewizorów albo w książkach, ma miejsce w przyszłości. Roboty, cyborgi, obce formy życia, statki kosmiczne i inne wymiary są motorem napędowym tego gatunku. Iluminae w żaden sposób nie odchodzi od sztampowej fantastyki. Mamy tutaj gwiezdne bronie, wielkie pojazdy i nadludzką inteligencję, która buntuje się przeciwko jej twórcom. Ale nie historia jest najważniejsza, a sposób jej podania…

Dej mnie tego więcej! DEJ!

Bez wątpienia najbardziej rzucającym się w oczy elementem całej powieści jest jej oryginalna forma prezentacji. To właśnie sposób wydania wyróżnia tę historię i nadaje jej powiewu czytelniczej świeżości. Zamiast klasycznej narracji — niezwykłe dossier: tajne raporty wojskowe, e-maile, plany i schematy, odczyty z procesorów komputerowych. Czytając je czujemy, jakbyśmy byli w samym centrum wydarzeń! W powieści praktycznie nie ma opisów – w większości składa się z ona z dialogów. Jedynym wyjątkiem są prowadzone w pamiętniku krótkie zapiski głównej bohaterki i analizy nagrań z kamer, które przybliżyły nieco postać dziewczyny.

Początkowo obawiałam się, że taka metoda spowolni czytanie i utrudni zrozumienie lektury. Nic bardziej mylnego! Oderwanie się od treści graniczyło z cudem, a książkę się po prostu pochłaniało.

Minusy gatunku Young Adult

YA to gatunek tworów kultury (głównie literatury, ale także komiksów czy filmów), kierowany do nastoletnich czytelników w wieku od dwunastu do osiemnastu lat. Trudno się więc dziwić, że miłość występująca w takich powieściach jest czarno-biała, momentami irytująca, a bohaterowie dość prosto zbudowani. W Iluminae Kady i Ezra są zabawni, sarkastyczni i na swój sposób czarujący, ale nie zmienia to faktu, że raczej zbyt wyidealizowani i bardzo mocno owładnięci uczuciami. Co dla mnie, jako osoby wychodzącej poza ramy wiekowe Young Adult, było lekko groteskowe.

Plus za to, że powieść ta nie opiera się tylko na wielkiej miłości.  Główną rolą tej książki jest dostarczenie odbiorcy przyjemności z samej czynności czytania, a przy tym skłonienie go do rozmyślań nad sprawami takimi jak rozwój sztucznej inteligencji, stawianie dobra ogółu nad poszczególnymi jednostkami, czy w końcu kwestią „małości” człowieka wobec ogromu kosmosu. Poszerza to horyzonty i otwiera oczy na zupełnie inne problemy, zadając trudne pytanie, na które nie ma dobrej odpowiedzi.

Kosmiczna ucieczka. „Iluminae” – recenzja książki
Tytuł:
 Illuminae

Autor: Jay Kristoff, Amie Kaufman

Wydawnictwo: Moondrive

Liczba stron: 592

ISBN: 978-83-75152-37-1

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

„Iluminae” to powieść, która chociaż należy do gatunków YA, sprawi wiele czytelniczej radości osobom w każdym wieku. Jeśli kochacie lektury, tak bardzo odmienne od reszty, ta książka jest właśnie dla Was.
Weronika Penar
Weronika Penarhttps://recenzowniaksiazkowa.blogspot.com/
Z zawodu behawiorystka i badaczka kociego zachowania -  nic co kocie, nie jest jej obce. Z zamiłowania czytelniczka dobrych kryminałów i książek przygodowych, kinomaniaczka i ciągła podróżniczka. Jeśli nie biega na swojej uczelni, nie uczy studentów lub nie czyta pod kocem książek, to na pewno podróżuje, szukając swojego miejsca w świecie.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Iluminae” to powieść, która chociaż należy do gatunków YA, sprawi wiele czytelniczej radości osobom w każdym wieku. Jeśli kochacie lektury, tak bardzo odmienne od reszty, ta książka jest właśnie dla Was.Kosmiczna ucieczka. „Iluminae” – recenzja książki