Jak feniks z popiołów. „Wojna makowa” – recenzja książki

-

Gdy powieść młodej pisarki zdobywa nominacje do prestiżowych nagród, takich jak Nebula czy Locus, i zostaje przełożona na wiele języków, to musi oznaczać naprawdę dobrą lekturę. Niestety, nie zawsze. Już nie raz przekonałam się, że wszystkie te „bestsellery” „New York Timesa” biorą się tylko i wyłącznie z doskonałej strategii marketingowej. 

Niekiedy jednak zdarzają się perełki, dzięki którym wyobraźnią przenosimy się do zupełnie innego miejsca i na moment zapominamy o otaczającym nas świecie i problemach dnia codziennego. Przeżywamy z głównym bohaterem przygody, o jakich dotąd nam się nie śniło, i kibicujemy mu na każdym kroku, drżąc o jego życie. To jest właśnie wyznacznik dobrej książki. 

Rebecca F. Kuang przedstawiła historię o nastoletniej dziewczyny, dążącej do wyrwania się z opłakanego stanu i udowodnienia wszystkim, że chłopka warta jest więcej niż cała armia. Młoda pisarka o wyjątkowo bogatej wyobraźni i niebojąca się piętnować spraw, które w opinii publicznej są tematami tabu. Spod jej pióra wyszła Wojna makowa, czyli pierwszy tom Trylogii Wojen Makowych. Licząca sobie ponad sześćset stron powieść przedstawia nam alternatywną wizję krajów azjatyckich.

Z deszczu pod rynnę

Fang Runin jest sierotą wojenną, która za młodu trafiła pod opiekę małżeństwa zajmującego się nielegalnym handlem opium. W końcu jej przybrani rodzice postanawiają „korzystnie” wydać ją za mąż. Rin nie zgadza się na bycie ich kolejnym „towarem na sprzedaż” i robi wszystko, aby zdać egzaminy do sinegardziej elitarnej szkoły wojskowej. Kiedy jednak trafia na wymarzoną uczelnię, niemal od razu na własnej skórze przekonuje się, że zwykła chłopka nie ma czego szukać pośród wysoko urodzonych studentów. Niemniej, nie chce też wracać do domu, gdzie czeka na nią łóżko obmierzłego starca. Po wielu trudnościach, w końcu udaje jej się wywalczyć pozycję. Wtedy jednak wybucha kolejna wojna, która ujawnia prawdziwą naturę dziewczyny.

To ludzie podejmują decyzje

W swojej powieści Rebecca F. Kuang wykreowała świat od fundamentów, ale mocno opierając się na kulturze krajów azjatyckich. Przeszłość Cesarstwa Nikan jest zarazem bardzo bogata, jak i burzliwa, a nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że wstydliwa dla zamieszkującego je społeczeństwa. Wielokrotnie najeżdżane przez wrogie nacje, toczące nieustanne wewnętrzne wojny państwo cudem tylko przetrwało wszystkie burze, które przetoczyły się przez tę krainę. Gdyby nie pomoc ze strony sił nadnaturalnych, a także wspaniałomyślność sąsiadów, Hesperian, Cesarstwo Nikan już dawno przepadłoby z kretesem. To zaledwie jednak fragment przeszłości Nikaryjczyków, jaki nakreśliła pisarka. Niemniej ukazuje on pieczołowitość włożoną przez nią w kreowanie swojego świata, który mocno ze sobą kontrastuje. Z jednej strony mamy do czynienia z pradawnymi bogami, szamańską magią, ludowymi wierzeniami, a z drugiej pojawia się odrzucenie przez ludzi jakichkolwiek religii i wymuszenie na nich racjonalnego poglądu na rzeczywistość. Historia Rin doskonale obrazuje to, jak brutalna i pełna niesprawiedliwości jest kraina ją otaczająca.

Mimo wszystko dziewczyna wkłada wiele trudu i wysiłku, żeby właściwie przygotować się do kolejnej wojny, która w końcu jednak wybuchnie. Za wszelką cenę pragnie stanąć w obronie cesarzowej, dlatego nauka w sinegardzkiej elitarnej szkole wojskowej to spełnienie jej wszelkich marzeń. Tam też Rin uczy się nie tylko sztuk walki, ale poznaje własną naturę i istotę swojego życia. Pisarka bardzo dobrze wykreowała postać głównej bohaterki. Jej osobowość pełna jest sprzeczności i niejednoznaczności; w wyniku niesprzyjających okoliczności wzmaga się jej nerwowość i podatność na bodźce zewnętrzne, co tylko wzbudza w niej nienawiść i gniew. A tego ostatniego bardzo pożąda pewne bóstwo… Rebecca F. Kuang na przykładzie Rin pokazuje także, że każda decyzja niesie konsekwencje i to właśnie ludzkie wybory kształtują przyszłość nawet całego kraju. Nie żadna siła nadnaturalna, ale nasze własne postępowanie.

Kiedy drugi tom?

Fabryka Słów po raz kolejny wydała książkę, o której jeszcze długo będzie głośno. Wojna makowa to opowieść o brutalnym świecie, pełnym niesprawiedliwości i podziałów społecznych, gdzie zagrożenie nosi różne maski. W zachwycającej oprawie kryje się historia dziewczyny, która przeżyła piekło, i pomimo wszelkich starań, nadal się w nim znajduje. Jedyne, co się zmienia, to lokalizacja i twarz kolejnego wroga. Jak najbardziej polecam powieść Rebekki F. Kuang. Ostrzegam jednak, że to nie jest łatwa w odbiorze lektura – zawiera wiele wulgaryzmów i opisów scen, od których nieraz przewraca się w żołądku.

Jak feniks z popiołów. „Wojna makowa” – recenzja książki

 

Tytuł: Wojna makowa

Autorka: Rebecca F. Kuang

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Liczba stron: 640

ISBN: 9788379645282

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

Rebecca F. Kuang napisała powieść o brutalnym świecie, pełnym niesprawiedliwości i zagrożeń, które przybierają różne maski. Jeżeli obawiacie się opasłego tomiska, to nie musicie. Ta historia sprawi, że zapomnicie o całym świecie i wyruszycie w podróż, o jakiej dotąd wam się nie śniło.
Agnieszka Michalska
Agnieszka Michalska
Pasjonatka czarnej kawy i białej czekolady. Wielbicielka amerykańskich seriali i nienasycona czytelniczka książek, ale nie znosi romansów. Podróżuje rowerem i pisze fantastyczne powieści - innymi słowy architekt własnego życia.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Rebecca F. Kuang napisała powieść o brutalnym świecie, pełnym niesprawiedliwości i zagrożeń, które przybierają różne maski. Jeżeli obawiacie się opasłego tomiska, to nie musicie. Ta historia sprawi, że zapomnicie o całym świecie i wyruszycie w podróż, o jakiej dotąd wam się nie śniło.Jak feniks z popiołów. „Wojna makowa” – recenzja książki