Czas rozłąki, czas spotkań. „Outlander” – recenzja 3. sezonu DVD

-

Obca Diany Gabaldon porwała wraz z główną bohaterką tysiące kobiet do osiemnastowiecznej Szkocji, pełnej dzielnych, nieokrzesanych, ale w głębi serca szlachetnych mężczyzn. Nic więc dziwnego, że jedna ze stacji telewizyjnych postanowiła stworzyć na kanwie tych powieści serial, który zyskał porównywalną popularność. Nadawany od 2014 roku, wciąż fascynuje widzów oraz widzki, pokazując im przepiękne krajobrazy dawnej Szkocji oraz brutalną, bolesną historię, portretując przypadkową, namiętną miłość między dwójką pochodzących z innych epok bohaterów. W trzecim sezonie Outlandera będzie im jeszcze trudniej – oto bowiem kochanków rozdziela… czas.
Rozłąka

Claire Randall wróciła do domu i swojego czasu – do 1948 roku – zostawiając za sobą życie, które zbudowała w jednym ze szkockich klanów w osiemnastym wieku. A także drugiego męża – Jamiego – ocalałego po jakobińskiej klęsce pod Culloden z 1746 roku. W pierwszej połowie sezonu będziemy oglądać, jak rozdzieleni kochankowie radzą sobie bez drugich połówek, ona w przyszłości, w której zdecyduje się zdobyć medyczne wykształcenie, kiedy kobiet na uniwersytetach było niewiele, on w przeszłości, po tym, jak ledwo przeżył bitwę, ukrywający się przed Anglikami. Oboje jednak przede wszystkim muszą nauczyć się żyć bez siebie, co dla Claire oznacza również powrót do męża, a dla Jamiego utratę ukochanej oraz nadziei na wolną Szkocję. Na dodatek nasza bohaterka do swojego czasu nie wróciła sama.

Nie jest łatwo

Większa część tego sezonu została podzielona na dwie prawie równe narracyjne części, poświęcone każdemu z protagonistów. Pozwoliło to scenarzystom opuścić na pewien czas tak doskonale oddaną osiemnastowieczną Szkocję i przenieść się do Ameryki, w której zamieszkała Claire z Frankiem. A jeśli jest coś, czego Outlanderowi nie można zarzucić, to braku przepięknych scenografii oraz oddania klimatu miejsca, w którym osadzona została akcja. Nie inaczej jest również w tym sezonie – Stany Zjednoczone urzekają, a serialowe społeczeństwo aż nazbyt boleśnie odzwierciedla wiele ówczesnych przekonań i stereotypów związanych między innymi z płcią oraz przypisanymi jej rolami. Kobieta na uniwersytecie nie miała w tamtych czasach łatwo – nawet tak silna i niezależna jak weteranka drugiej wojny światowej oraz kilku lat w surowej Szkocji, jak Claire.

Powiedzieć, że powrót w ramiona pierwszego męża nie był dla naszej bohaterki łatwy, to jak nie powiedzieć nic. A przecież nie rozstali się po raz pierwszy – zanim rozpoczęła się jeszcze na dobre przedstawiona w serialu historia, obydwoje uczestniczyli aktywnie w działaniach drugiej wojny światowej. To, co kiedyś przychodziło im z większą łatwością, drobne gesty uczucia, dotknięcia przynoszące ukojenie, teraz niekoniecznie są witane przez Claire z taką samą otwartością, jak poprzednio. W pewnym sensie Frank stał się dla niej zupełnie obcym mężczyzną, a ich związek – urzędową fikcją. Na dodatek kobiecie nie będzie łatwo zapomnieć o Jamiem, z którym, jak sądzi, już nigdy się nie spotka. Zwłaszcza gdy na świat przyjdzie ich wspólna córka – Brianna. Wychowana przez spokojnego, opanowanego (przynajmniej w porównaniu do pewnego Szkota) Franka, dziewczynka jest w swoim zachowaniu niezwykle podobna do ojca. Chociaż w drugiej połowie sezonu nie zobaczymy jej zbyt wiele, scenarzyści już na tym etapie sugerują nam, że bohaterka ta odegra sporą rolę.

Los Jamiego, porównywalnie, okazuje się dużo mniej przyjemny. Nasz bohater, umęczony swoim położeniem, zostaje w końcu pochwycony przez Anglików i za występek przeciw koronie osadzony w więzieniu. Nie jest mu łatwo, ale udaje mu się pozyskać przychylność innych przetrzymywanych tam mężczyzn oraz naczelnika więzienia, Johna Graya, na którego pojawienie się w serialu czekało sporo znających oryginał czytelniczek.

Historia wciąż trwa

Outlander, pomimo swojego silnego historyczno-obyczajowego wydźwięku, jest jednak romansem, dlatego też rozłąka nie może potrwać zbyt długo. Nasi bohaterowie ponownie się spotkają – ten moment jest właściwie nieunikniony od samego momentu, gdy się rozstają. Pytaniem pozostawało jedynie, jak wiele czasu minie i jak to wpłynie na łączące ich uczucie. A, biorąc pod uwagę, że ich związek od samego początku był dość wybuchowy – mogło być różnie. Również w okresie ich rozłąki wiele się wydarzy.

Trzeci sezon Outlandera został oparty o trzeci tom powieści Diany Gabaldon, zatytułowany Podróżniczka. Rzeczywiście, Claire czeka wiele podróży, tych stricte fizycznych, związanych ze zmianą miejsca zamieszkania, temporalnych, ale również duchowych. Życie bez mężczyzny, którego pokochała mocniej niż swojego pierwszego męża nie było łatwe – podobnie jak powrót do czasów może i sobie znanych, ale na pewno nie takich, do których zdążyła się już zaadaptować. A finał? Finał wielu pozostawi zaskoczonych oraz pragnących obejrzeć dalsze losy tej niecodziennej pary kochanków.

Serial obejrzałam dzięki uprzejmości Imperial CinePix.

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

„Outlander” to chwytająca za serce opowieść o wielkiej miłości przekraczającej czas. W trzecim sezonie oglądamy rozdzierające rozstanie, nowe wyzwania oraz problemy. Zdecydowanie warty uwagi.
Agata Włodarczyk
Agata Włodarczykhttp://palacwiedzmy.wordpress.com
Nie ma bio, bo szydełkuje cthulusienki.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Outlander” to chwytająca za serce opowieść o wielkiej miłości przekraczającej czas. W trzecim sezonie oglądamy rozdzierające rozstanie, nowe wyzwania oraz problemy. Zdecydowanie warty uwagi.Czas rozłąki, czas spotkań. „Outlander” – recenzja 3. sezonu DVD