Australijskie nieporozumienie. „Naturalna kolej rzeczy” – recenzja książki

-

W moje ręce trafiła powieść, autorstwa Charlotte Wood, która zdobyła prestiżowe (przynajmniej tak twierdzą w notce o pisarce) nagrody The Stella Prize oraz Indie Book Award, a na dodatek została okrzyknięta książką roku 2017 w Australii. Od samego opisu na okładce, porównującego Naturalną kolej rzeczy do Opowieści podręcznej oraz określającą ją jako „feministyczną powieść grozy” bardziej zainteresowało mnie ostatnie ze wspomnianych wyżej wyróżnień. Chciałam się przekonać, co tak właściwie Australijczycy czytają i co robi na nich wrażenie. No i się dowiedziałam i uwierzyć nie mogę…
… no bo jak to tak?

Dziesięć młodych, ładnych i zadbanych kobiet trafia do nieznanego, tajemniczego miejsca – obozu ogrodzonego od świata płotem pod napięciem, znajdującego się na totalnym odludziu w Australii. Nie wiedzą gdzie są, dlaczego zostały uwięzione ani jak się tu znalazły, nie mają również pojęcia, kto stoi za ich okropnym losem. Szybko okazuje się bowiem, że ich życie zmienia się w piekło na ziemi: ogolono im głowy, ubrano w szkaradne i niewygodne drelichy, są zmuszane do ciężkiej pracy, każdy posiłek jest wydzielany, a kolejne dni zmieniają się w pasmo poniżeń. Na farmie nie są jednak same, pilnuje ich dwóch strażników z tajemniczej firmy ochroniarskiej, jednak nawet oni nie wiedzą, o co w tym wszystkim chodzi i jak długo potrwa ta sytuacja.

W końcu zaczynają się problemy: tajemniczy przełożeni nie pojawiają się, chociaż – jak dowiadujemy się z rozmów strażników – już najwyższy czas, zaczyna brakować jedzenia, a życie w obozie z marnej egzystencji, zmienia się w prawdziwą walkę o przetrwanie. Wszystkie więźniarki w chwili gdy nadrzędnym celem okaże się przeżycie, zmienią się nie do poznania, zatracając resztki niewinności i nadziei. Będą musiały znaleźć siłę, by poradzić sobie w nowych warunkach: części się uda, odkryją sposoby na zapewnienie sobie bytu, a inne poddadzą się, nie mogąc odnaleźć się w coraz bardziej przerażającej rzeczywistości, do której nie są w stanie się dostosować.

Ogrom pytań, zero odpowiedzi!

O Naturalnej kolei rzeczy niełatwo napisać cokolwiek sensownego, bo i w powieści trudno ten sens odnaleźć. To trochę jak czytanie niektórych lektur szkolnych, niby się je przyswoiło, ale i tak nie do końca wiadomo, co autor miał na myśli, więc trzeba poświęcić kilka godzin lekcyjnych na ich omówienie. Już sam wstęp mnoży pytania nie tylko przed bohaterkami, ale również przed czytelnikiem. Zastanawiamy się, co łączy te wszystkie kobiety, jaki cel ma ich uwięzienie, kto jest ich katem, próbujemy pojąć, dlaczego znalazły się w danej sytuacji i czy wyjdą z niej obronną ręką. Duży problem tej powieści stanowi fakt, że… na żadne z nich nie otrzymujemy odpowiedzi (i to zdradzam z sumieniem czystym niczym łza, żeby nie zatajać przed wami istotnych mankamentów).

Na domiar złego po przerzuceniu kolejnej kartki i zrozumieniu, że znowu niczego się nie dowiadujemy, odkrywamy w sobie całkowitą obojętność wobec bohaterek i ich losów. Nie ma w tych kobietach nic, co wywołałoby w czytelniku cieplejsze uczucia lub jakiekolwiek – nawet minimalne – zainteresowanie tym, co się z nimi stanie. Sama akcja powieści również okazuje się mało wciągająca. Być może autorka dobrze oddała istotę zamknięcia w odizolowanej od świata i ludzi placówce, ale całkowicie nie poradziła sobie z zaangażowaniem odbiorcy w stworzoną prze siebie rzeczywistość. Nie znaczy to jednak, że Naturalna kolej rzeczy nie jest tytułem, który nie miał potencjału – wręcz przeciwnie, na początku nadzieja na ciekawą fabułę i intrygujące postacie była żywa. Umierała jednak stopniowo, z każdym kolejnym fragmentem, w którym nic nie zostawało nam wyjaśnione.

Nie ukrywam, że liczyłam na porywającą opowieść o tym, że jeśli postawić ludzi w sytuacji, gdy najważniejsze stanie się przeżycie, to zmieniają się nie do poznania – jedni odkrywają w sobie współczucie dla towarzyszy niedoli, a inni pragną zachować życie za wszelką cenę, nie licząc się z kosztami. W końcu nie zawsze potrzebne są pościgi, wybuchy i fajerwerki, by książka wciągnęła już od pierwszych rozdziałów. Oczekiwałam też, że nagradzana autorka poradzi sobie z wykreowaniem wiarygodnych postaci, z którymi będę mogła się utożsamić i przejąć ich losem. Nic z tego, nie dostałam nawet odpowiedzi na pojawiające się pytania.

Australijskie nieporozumienie. „Naturalna kolej rzeczy” – recenzja książki


Tytuł:
Naturalna kolej rzeczy

Autor: Charlotte Wood

Wydawnictwo: Kobiece

Liczba stron: 288

ISBN: 978-83-65740-45-8

Martyna Halbiniak
Martyna Halbiniak
Lubi twierdzić, że nie wpisuje się w schematy, łamie konwencje i jest jedyna w swoim rodzaju, chociaż doskonale zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę otacza się ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Wyznaje zasadę, że czekolada nie pyta, ona rozumie, a sen jest świetnym substytutem kawy dla ludzi, którzy mają nadmiar wolnego czasu. Kocha książki (chociaż zagina im rogi), kinomaniaczka i serialoholiczka, wciąż znajdująca czas na kolejne inicjatywy.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu