Moje życie po nim. „After” – recenzja filmu

-

Pięćdziesiąt twarzy Greya dla młodzieży, podkręcony Zmierzch bez elementów fantasy, romans dla niewyżytych nastolatków, kolejna produkcja o niczym – to tylko niektóre z określeń,  z którymi można się spotkać, czytając o tym filmie. A jaki jest on naprawdę?
Kolejna ekranizacja

Dla tych, którzy nie wiedzą nic o tym obrazie (jeśli ktokolwiek taki jeszcze się ostał), After to ekranizacja światowego bestsellera z Wattpada „pióra” Anny Todd – After. Płomień pod moją skórą. (Bleh, ten infantylny tytuł). Niemniej jednak powieść ta zdobyła na całym świecie całe rzesze zagorzałych fanów, w końcu romans grzecznej dziewczyny z niegrzecznym chłopakiem skrywającym mroczne tajemnice wciąż jest na topie! Czy otrzymaliśmy wierną ekranizację? Niezbyt. Moje masochistyczne zapędy skłoniły mnie kiedyś do sięgnięcia po książkę i mogę wam zdradzić, że owszem, główne wątki się zgadzają, ale film znacznie odbiega od pierwowzoru i jest dość luźną interpretacją. Został bowiem mocno ugrzeczniony. Kończy się także nieco inaczej niż pierwsza część powieści Todd, jednak skupmy się teraz tylko na wersji „obrazkowej”.

Moje życie po nim. „After” – recenzja filmu
Giph z filmmu „After”
Co z tego, że mam chłopaka, skoro on jest taki seksowny!

Jeśli chodzi o fabułę, to bywa dość nieskładna. W kilku momentach miałam wrażenie, że kadry zostały niewłaściwie posklejane, powinny znajdować się w innym miejscu. Nie nastawiajcie się na głęboką opowieść o wielkiej miłości, bo powiedzmy sobie szczerze, Tessa (główna bohaterka) poleciała na Hardina tylko dlatego, że ten był superhot! (Polemizowałabym z tym, ale nie mogę zaprzeczyć, że głos Hero Fiennes-Tiffina jest bardzo, bardzo przyjemny dla ucha [i duszy huehue]). Człowiek ogląda ten film z przeświadczeniem, że coś tu jest nie tak, bo albo dziewczyna ma osobowość mnogą, albo borderline, albo sami bogowie wiedzą co jeszcze. Wkurzała mnie wielka niekonsekwencja, jeśli chodzi o kreację jej postaci. Niestety w After jest kilka zgrzytów fabularnych, które z całą pewnością nie działają na korzyść filmu.

Moje życie po nim. „After” – recenzja filmu
Kadr z filmu „After”
Ekhem…

Chciałabym napisać, że owe minusy, o których wspomniałam wam wyżej, zniwelowali młodzi aktorzy swoją grą, ale niestety musiałabym was okłamać. Idąc na romans, bo nie oszukujmy się, w głównej mierze to właśnie w ten gatunek wpisuje się After, oczekuję chemii między postaciami, świetnych interakcji on – ona nimi, a niestety miałam wrażenie, że w ekranizacji wszystko było takie „suche”. Jasne, scenarzystka ukochała nas scenami z patrzeniem sobie w oczy, buziaczkami i momentami  rzygania tęczą, ale wynikały one raczej z przesłodzonej fabuły i dialogów niż od tego, że pomiędzy zakochaną parą rzeczywiście jest ogień i ubrania jak nic zaraz wylądują  na podłodze. (Swoją drogą, jak na taki film, to bardzo rzadko spadają).

Nie mogę się również pozytywnie wypowiedzieć o kadrowaniu. Niestety ale w więcej niż jednym momencie miałam wrażenie, że obraz nie jest wyraźny i ostrość poszła sobie w długą, a nie będąc tam, gdzie być powinna.

Jenny Gage serwuje widzowi dość jasne kadry, które sprawiają, że film traci mroczny klimat. Bądźmy szczerzy, Hardin jest chłopakiem „spod ciemnej gwiazdy”, dlatego byłoby całkiem na miejscu, gdyby After utrzymany został jednak w ciemniejszej tonacji, a nie dawał światłem i kolorkami po  oczach.

Podobała mi się natomiast ścieżka dźwiękowa. Było sporo starszych, wpadających w ucho kawałków, które chyba słyszał już każdy, ale także fajne, nowe piosenki. Za to plus!

Moje życie po nim. „After” – recenzja filmu
Kadr z filmu „After”
Kończ waść!

Nie no, aż tak źle może nie było, ale After z cała pewnością nie wpisuje się w ciekawe i emocjonujące filmy. Lekko się wynudziłam. Wydaje mi się, że głównym minusem jest tutaj kiepski scenariusz. Określenia, które zawarłam we wprowadzeniu, wydają się być trafne. Pięćdziesiąt twarzy Greya dla młodzieży –  z całą pewnością, ale nie liczcie na bdsm i sceny erotyczne, podkręcony Zmierzch bez elementów fantasy – jasne, tylko ze znacznie mniejszą ilością akcji, romans dla niewyżytych nastolatków – owszem, ale w wydaniu książkowym, bo w filmie to podobnych scen pojawia się jak na lekarstwo,  kolejna produkcja o niczym – zdecydowanie! Zastanówcie się, czy nie wolicie wydać pieniędzy na bilet na jakiś ciekawszy seans.

Moje życie po nim. „After” – recenzja filmu

 

Tytuł oryginalny: After

Reżyseria: Jenny Gage

Rok powstania: 2019

Czas trwania: 1 godzina 45 minut

 

podsumowanie

Ocena
4

Komentarz

Niezbyt ciekawa historia miłosna, która miała chwytać za serce, ale zdecydowanie coś nie wyszło. Średnia gra aktorska, opowieść, jakich wiele, nic nowego w świecie kina. Wieje nudą.
Patrycja Jankowska
Patrycja Jankowska
Dnie spędzam z nosem w książkach (zdecydowanie nie naukowych, a powinnam, bo oddech magisterki czuję na karku), które, jak to pięknie ujęła Monika, „osnuwają mnie delikatną mgiełką literackiej przygody”. Ponoć wiedźma – z pewnością charakterologiczna! Książki, psy, siatkówkę i góry kocham całym serduchem! W wolnym czasie łażę z aparatem gdzie się tylko da i skrobię do szuflady.

Inne artykuły tego redaktora

1 komentarz

Popularne w tym tygodniu

Niezbyt ciekawa historia miłosna, która miała chwytać za serce, ale zdecydowanie coś nie wyszło. Średnia gra aktorska, opowieść, jakich wiele, nic nowego w świecie kina. Wieje nudą.Moje życie po nim. „After” – recenzja filmu